piątek, 2 grudnia 2011

Czy to już aborcja?

Aptekarze w Czechach sprzeciwiają się wolnej sprzedaży (bez recepty) środków wczesnoporonnych. Powołują się przy tym, na składaną również przez nich przysięgę Hipokratesa i żądają klauzuli sumienia. Podobna sytuacja miała miejsce u nas w Polsce na początku tego roku, gdy o klauzulę sumienia dla farmaceutów walczyła Human Life International Polska.

W Czechach chodzi dokładnie o węgierską pigułkę, która zabija płód do piątego dnia życia. Koncerny produkujące pigułki wczesnoporonne, promują tezę, że płód nie jest dzieckiem, a poczęcie nie ma miejsca, przed zagnieżdżeniem się zapłodnionego jajeczka w ściance macicy.

Zobaczmy, jak to jest z tym płodem z punktu widzenia również biologii.

Zacznijmy od cytatu prof. dra n. med. Jerome Lejeune, kierownika Katedry Genetyki na Uniwersytecie w Paryżu: Dzięki nadzwyczajnemu postępowi techniki wtargnęliśmy do prywatnego życia płodu (...). Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka nie jest już sprawą upodobań czy opinii. (Wiedza i Życie 11/1986, s. 8). Chyba dzisiaj, w dobie rozlicznych badań nad embrionem ludzkim oraz nad sztucznym zapłodnieniem, nikt nie zaprzeczy, że nauka poszła tak daleko, że jest w stanie, jak to określił prof. Lejuene, zaobserwować dokładne życie płodu. Problem zaczyna się wtedy, gdy naukowcy widzą jedynie to, co chcą widzieć, lub co chcą przekazać opinii publicznej.

Dlaczego? Bo każdy biolog i genetyk, kiedy patrzy w swój mikroskop, w komórkę powstałą po połączeniu się jądra komórki jajowej z jądrem plemnika widzi, że jest to zupełnie nowa istota ludzka. Dlaczego? Gdyż może on zaobserwować, że od samego początku ma ona nowy genotyp (zestaw chromosomów i genów), zupełnie inny od swoich rodziców. Zestaw genów w komórkach somatycznych nie ulegnie już żadnej zmianie aż do końca życia. Ten proces zapłodnienia, a więc moment, w którym powstaje nowa osoba ludzka, obdarzone w swoje, i tylko swoje geny, ma miejsce jeszcze przed zagnieżdżeniem się jej w macicy. Odbywa się to już w jajowodzie, przy samym jego ujściu do jajnika, skąd wydostaje się jajeczko.

Warto w tym momencie zwrócić uwagę, na pewne bardzo ważne słownictwo używane w tym miejscu. Wiele środowisk nie mówi o zagnieżdżeniu się (inplantacji) embrionu, bądź zarodka. Przyjęło się stosować wśród nich określenie "zapłodniona komórka jajowa", podkreślając jakby jej przynależność do matki. Wydaje się jedynie grą słów, ale jak wiele znaczącą. Znamy tezy zwolenników aborcji: to część matki, może sama usunąć, czego nie chce. To nie jest już komórka jajowa - to jest nowa istota ludzka ze swoim własnym, jakże różnym od matki, zapisem genów.

Ciekawe jest również, że w czasie niektórych rodzajów ciąż patologicznych, jak również przy porodzie, lekarze bacznie pilnują, by krew matki nie dostała się do obiegu krwionośnego dziecka. Dlaczego? Bo mogą mieć zupełnie różne grupy krwi. Dziwne prawda? Bo gdyby "to coś" było częścią matki, powinno mieć zapis DNA i grupę krwi identyczną jak matka. I wcale nie trzeba być lekarzem, by to wiedzieć, że każda część mnie ma mój zapis genetyczny, a krew, skąd byśmy jej nie pobrali, zawsze będzie tej samej grupy.

I choć człowiek przechodzi różne fazy i różnie są nazywane w medycynie poszczególne jego stadia rozwoju, to w to, co go kształtuje jako istotę ludzką, zostaje zaopatrzony zaraz po zapłodnieniu (sam "proces zapłodnienia" trwa ok. 12 godzin): czy to gdy embrion ma jedną, dwie, cztery czy osiem komórek. Każdy genetyk patrząc na taki genotyp wie bardzo dobrze, że nawet z tej jednej komórki nie rozwinie się żadna część organizmu matki, ani nic innego, jak tylko człowiek. To właśnie w czasie tego "procesu zapłodnienia" materiał genetyczny obu komórek łącząc się, tworzy pary chromosomów, które odpowiadają za cechy danego człowieka, takie jak np.: kolor oczu, włosów, wygląd zewnętrzny, niektóre cechy psychiczne.

Dlaczego jest to takie ważne? Gdyż koncerny produkujące środki wczesnoporonne "przekładają" termin rozpoczęcia życia ludzkiego. Samo zapłodnienie, jak wspomniałem ma miejsce w jajowodzie, blisko jajnika. Tutaj też, powoli "schodząc" do macicy, dokonują się pierwsze podziały nowej komórki (zygoty): najpierw na dwie, potem, aż do 72. godzin po zapłodnieniu, kiedy to, posiadając 16 lub 32 komórki (wszystkie o takim samym układzie chromosomów oczywiście), osiada na ściance macicy, gdzie przebiegać będzie dalszy proces podziału komórek i ogólnego rozwoju zarodka.

Dla genetyka i biologa zarodek tuż przed i po zagnieżdżeniu się na ściance macicy niczym się nie różni, jest identyczny. Na podstawie czego więc sugeruje się, że przed zagnieżdżeniem to nie jest człowiek a po, już tak? Przecież to, jak już zauważyliśmy, nie ten moment decyduje o tym czym, (kim) będzie nowa komórka. Jest to już wiadome przed zagnieżdżeniem. Naszemu zarodkowi ani nic nie przybyło, ani nic nie ubyło: ani z jego budowy, ani z jego genów.

Dlatego też szczególnie dziwnym wydają mi się próby określania terminu, kiedy wiadomo, że to nowe stworzenie to nic innego, jak istota ludzka. Szczególnie dzisiaj, kiedy nauka pozwoliła nam na tak szczegółową wiedzę o początkach życia ludzkiego. Dlatego tym bardziej powinno się bronić życia od samego początku. Natomiast dzisiaj nieraz odnoszę wrażenie, że łatwiej nam zrozumieć, że z jaja, na którym siedzi kwoka wyjdzie maleńki kurczaczek, a nie na przykład kaczka lub krokodyl, niż to, że kobieta w stanie błogosławionym od samego początku nosi pod sercem człowieka, a nie zlepek komórek.

Wracając do pigułek wczesnoporonnych to ich działanie polega właśnie na nie dopuszczeniu, by zarodek zagnieździł się w ściance macicy, co pozwoliłoby mu na dalszy rozwój. Zarodek zostaje usunięty z organizmu, a ciąża przerwana. Nie mamy tutaj do czynienia z niczym innym, jak tylko z aborcją we wczesnym okresie ciąży.

Była już mowa dzisiaj o grze słów. Będzie jeszcze raz.

Środki antykoncepcyjne, jak sama nazwa wskazuje, mają za zadanie nie dopuścić do zapłodnienia (koncepcji). W nazewnictwie, również do grupy środków antykoncepcyjnych, zostały włączone środki wczesnoporonne. Jest to błąd! Jak zauważyliśmy w opisie powyżej, zapłodnienie już nastąpiło! Odcina się tylko możliwość rozwoju zarodka. Nie można więc mówić, że są to środki uniemożliwiające zapłodnienie lub zajście w ciążę. Nadano im jedynie taką nazwę, na użytek polskiego prawa, w celu ominięcia ustawodawstwa, gdyż środki wczesnoporonne ("wczesno-" używane w pierwszych godzinach, dniach, tygodniach ciąży; "poronne" - bo wywołujące poronienie) w Polsce są zakazane. Dlatego też spotkamy je pod określeniami: "antykoncepcja awaryjna", "antykoncepcja po", "pigułka dnia następnego" itp.

W Polsce, pod taką właśnie nazwą, można spotkać trzy metody tej, tzw. "antykoncepcji awaryjnej":
- Postinor-Duo ("pigułka dzień po");
- wkładki i spirale wewnątrzmaciczne (ich działanie może być też typowo antykoncepcyjne, gdyż powodują zabijanie plemników, ale mimo wszystko może dojść do zapłodnienia i wtedy ich działanie jest po prostu wczesnoporonne);
- metoda Yuzpego (pigułki antykoncepcyjne, które podane w pięciokrotnej dawce, mogą powodować poronienie).

Należy więc jasno stwierdzić, że każda kobieta, która ucieka się do tej tzw. "antykoncepcji po", podświadomie godzi się na aborcję, nawet jeśli nie ma pewności, czy jest w ciąży, czy nie.

Z punktu widzenia pastoralnego należy pouczać kobiety o prawdziwym działaniu "pigułek po", ukazując wyraźnie ich powiązanie z aborcją. Warto na to zwracać uwagę, szczególnie w konfesjonale, gdy z przypadkami takimi się spotyka kapłan.

UWAGA!!! Czy kobieta przyjmująca wyżej wspomniane środki wczesnoporonne podlega karze ekskomuniki tak, jak kobieta poddająca się dobrowolnie adopcji?

Odp: NIE! Dlaczego? W przypadku aborcji dobrowolnej mamy pewność, że ciąża była, że doszło do zapłodnienia. W przypadku powyższych środków wczesnoporonnych z aborcją mamy do czynienia jedynie wtedy, gdy doszło do zapłodnienia, czego w początkowych godzinach, dniach ciąży stwierdzić z pewnością nie można. Stąd mówimy o tym, że kobieta przyjmująca tego typu środki wyraża zgodę, przyzwolenie na aborcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz