sobota, 3 grudnia 2011

Wymyślono nowe lekarstwo: zabić!!!

1. grudnia, w Światowy Dzień Walki z AIDS, europosłowie przyjęli rezolucję, w której apelują do Komisji i Rady Europejskiej o zapewnienie dostępu wszystkim do prewencji wirusa HIV, wykrywania go i leczenia. 

Bardzo szczytny i chwalebny pomysł, do czasu, aż nie zapoznamy się dokładniej z zawartością rezolucji.

Europosłowie uważają bowiem, że aby zapobiegać, wykrywać i leczyć należy zapewnić szeroki i łatwy dostęp do antykoncepcji oraz umożliwić "bezpieczną i legalną" aborcję wraz z otoczeniem matki opieką poaborcyjną.


Co to oznacza w praktyce? Że zarówno antykoncepcja i aborcja została uznana, przez szanownych panów, rządzących w pięknie skrojonych garniturach, za "lekarstwo", które ma powstrzymać rozprzestrzenianie się AIDS. Rozumiem, że poprzez wykluczenie potencjalnych nowych nosicieli wirusa HIV/AIDS.
Warto przypomnieć tutaj, wydaną niedawno sentencję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (z 18 października 2011). Zakazuje ona w krajach Unii patentowania komórek macierzystych, których powstanie wiąże się ze zniszczeniem embrionu. W niej to właśnie Trybunał uznał, że każda komórka jajowa od chwili zapłodnienia jest embrionem ludzkim, czyli że każdy embrion jest istotą ludzką.

Patrząc na wspomnianą wyżej rezolucję Parlamentu Europejskiego przez pryzmat sentencji Trybunału, europosłowie już nawet nie zamierzają próbować wmawiać komukolwiek, że aborcja we wczesnym stadium ciąży wcale nie jest aborcją, bo płód nie jest dzieckiem. Dziś europosłowie w świetle tej sentencji muszą powiedzieć, że każda aborcja, w którymkolwiek momencie ciąży jest zabiciem istoty ludzkiej. 
Oznacza to, że panowie europosłowie uznali, że aby uratować świat od choroby, jaką jest AIDS, można, a może nawet warto pozbyć się istot ludzkich, które mogą ją roznosić! Dziś będą to bezbronne dzieci, kto wie, do czego się Parlament posunie, gdy okaże się, że aborcje wcale nie rozwiązują problemu AIDS? Kogo potem zaczniemy eliminować? A swoją drogą: czy nie słyszeliśmy już o tym, jak to podejmowało się próby utworzenie narodu "zdrowego", właśnie poprzez eliminację chorych?

A może niedługo usłyszymy, że w związku z panującym kryzysem w Europie, który przecież uderza również w służbę zdrowia, trzeba będzie wprowadzić eutanazję obowiązkową dla osób z diagnozą choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, bo przecież łóżka w szpitalu kosztują a chorzy zajmują miejsce innym, no i przecież najważniejsze: już są nieużyteczni w społeczeństwie? Chociaż nie, tego nie wprowadzą raczej zbyt szybko, bo choroba może się przytrafić również im lub ich najbliższym a aborcja już im nie grozi (jak nazwiemy takie postępowanie?) A dlaczego też nie wprowadzić aborcji w krajach, bądź regionach, gdzie panuje bezrobocie? W ten sposób będzie w przyszłości mniej osób, poszukujących pracy i będzie można się chwalić wysokimi statystykami.

Ci sami, którzy zapewniają, że chcą stworzyć nowoczesną wspólnotę, nowoczesny świat, pełen bezpieczeństwa i pokoju, gdzie człowiek będzie czuł się prawdziwie wolny i tolerowany, jednocześnie ukazują swoją małość i bezradność wobec realnych problemów, jakie niesie dzisiejszy świat: choroba, starość, żywioły świata. Dlatego też, aby zrealizować swoje zapewnienia uciekają się do stwarzania zagrożenia, wojny, zniewolenia i nietolerancji nie wobec choroby, która jest rzeczywistym problemem, ale wobec niewinnej istoty, która bronić sama się nie może. 

Przy okazji również rodzi się pytanie, czy środki antykoncepcyjne są naprawdę jedynym i niezawodnym "lekarstwem" na rozprzestrzenianie się AIDS? 

Ten problem chyba najbardziej widać w krajach Afryki. Ostatnia podróż Papieża do Beninu przez media została prawie pominięta. Nie wspominało się w mediach publicznych o Jego nauczaniu. Dlaczego? Bo, jak podczas wcześniejszej podróży do Afryki, nie mówił o prezerwatywach, co było genialnym pretekstem do zrobienia sensacji, jak to Kościół nie interesuje się problemami chorych na AIDS?
 
Tymczasem media katolickie przytaczały bardzo często w tym czasie wypowiedzi kapłanów pracujących w Beninie właśnie na ten temat. W tym kraju spadło znacznie zarażenie wirusem HIV i to nie wcale poprzez rozprowadzanie prezerwatyw, ale przez stałą pracę misjonarzy duchownych i świeckich, polegającą na wyjaśnianiu i przybliżaniu ludom Afryki nauki Kościoła dotyczącej sfery czystości. Nikt z nich nie ukrywał, że jest to proste, że wszyscy od razu zaczynają żyć "po Bożemu", ale efekty są widoczne i są bardzo zadowalające.

A jeśli tak jest, to czy naprawdę trzeba zabijać? Czy tak wygląda współczesna medycyna i troska o chorego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz