środa, 30 listopada 2011

Modlitwa w życiu Chrystusa

Benedykt XVI, po zakończeniu refleksji nad niektórymi przykładami modlitwy w Starym Testamencie, dzisiaj, podczas środowej Audiencji Ogólnej, przechodząc do Nowego Testamentu, rozpoczął refleksję nad modlitwą Jezusa, która przenika całe Jego życie, jak tajny kanał, który nawadnia istnienie, relacje, gesty i prowadzi Go coraz bardziej zdecydowanie do całkowitego daru z siebie, zgodnie z planem miłości Boga Ojca. Jest On także mistrzem naszej modlitwy.

Pierwszą spośród modlitw Jezusa, której Ojciec Święty poświęca swoje rozważanie jest modlitwa Jezusa, zaraz po chrzcie otrzymanym od Jana w Jordanie. „Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego” (Łk 3, 21-22). (...) Modląc się nadaje On temu swojemu gestowi chrztu rys wyjątkowy i osobisty

Papież przypomina, czym jest nowość, którą przyniósł Jan Chrzciciel: przyjęcie chrztu powinno oznaczać decydujący przełom, zaniechanie tego, co wiązało się z grzechem, aby rozpocząć nowe życie. Dlatego też przytacza pytanie, które nurtowało i może do dziś jeszcze nurtuje wielu chrześcijan: dlaczego Jezus dobrowolnie poddał się temu chrztowi pokuty i nawrócenia? On nie miał grzechów, nie potrzebował nawrócenia. Więc dlaczego ten gest? I odpowiada: Wchodząc więc do rzeki Jordan Jezus, który nie ma grzechu, ukazuje swoją solidarność z tymi, którzy uznają swoje grzechy, decydują się na skruchę i przemianę swojego życie. Uzmysławia, że bycie częścią ludu Bożego oznacza wejście w perspektywę nowości życia, życia według Boga. W tym geście Jezus antycypuje krzyż, rozpoczyna swoją działalność zajmując miejsce grzeszników, biorąc na swoje barki ciężar winy całej ludzkości, wypełniając wolę Ojca.


Również słowa, które pochodzą z nieba, nazywające Jezusa Synem umiłowanym, wskazują na zapowiedź wydarzeń paschalnych. Boży głos określa Go „mój Syn, umiłowany”, przypominając Izaaka, ukochanego syna, którego ojciec Abraham był gotów złożyć w ofierze, zgodnie z Bożym poleceniem (por. Rdz 22,1-14). Jezus jest nie tylko Synem Dawida, królewskim potomkiem mesjańskim, lub Sługą, w którym Bóg ma upodobanie, ale jest również Jednorodzonym Synem, umiłowanym, podobnie jak Izaak, którego Bóg Ojciec daje za zbawienie świata. W ten sposób Jezus poprzez modlitwę pozostaje w stałym kontakcie z Ojcem, co pomaga mu do końca zrealizować Jego wolę.

Ojciec Święty wskazał, że takie zjednoczenie z Bogiem na modlitwie, nie pojawiło się nagle, ale jest ona zakorzeniona w długim (około trzydziestoletnim) życiu w rodzinie głęboko przywiązanej do tradycji religijnej Izraela. Świadczą o tym fragmenty z Ewangelii dzieciństwa Jezusa, gdzie można dostrzec całą rodzinę wypełniająca pobożnie religijne przepisy Prawa Mojżeszowego: obrzezanie, ofiarowanie, odnalezienie dwunastoletniego Jezusa w świątyni. Modlitwa Jezusa po wyjściu z Jordanu nie jest więc Jego pierwszą, ale kontynuacją modlitwy wyniesionej z domu rodzinnego; według swego ludzkiego serca, nauczył się formuł modlitwy od swej Matki i z tradycji żydowskiej. Jego modlitwa wypływa jednak z innego, tajemniczego źródła; jest On odwiecznym Synem Boga, który w swoim świętym człowieczeństwie zwraca się do swego Ojca z modlitwą synowską.  

Skoro modlitwa Jezusa jest zakorzeniona w planie zbawczym Boga i związana z Jego Wolą, także w naszej modlitwie powinniśmy uczyć się wkraczania coraz bardziej w tę historię zbawienia, której szczytem jest Jezus, ponowienia przed Bogiem naszej osobistej decyzji, aby otworzyć się na Jego wolę, prosić Go o siłę, żeby dostosować naszą wolę do Jego woli w całym naszym życiu, w posłuszeństwie Jego planowi miłości względem nas

Papież zauważył, że modlitwa Jezusa dotyka każdej fazy Jego posługi i wszystkich Jego dni. Trudy jej nie wstrzymują. Przytaczając przykłady z życia Jezusa ukazał, że kiedy decyzje stają się bardziej pilne i skomplikowane, Jego modlitwa staje się bardziej długotrwała i intensywna.

 Za każdym razem, gdy słyszymy o modlitwie Jezusa trzeba sobie stawiać pytania: jak się modlę, jak się modlimy? Jak wiele czasu poświęcamy na relację z Bogiem? Czy wychowanie i formacja do modlitwy są dziś dostateczne? Kto może być jej mistrzem? Można mówić, że to bardzo trudne. Ojciec Święty wie to bardzo dobrze, gdyż mówi, że słuchanie, medytowanie, milczenie przed Panem, który mówi, jest sztuką, której uczymy się wówczas, kiedy ją wytrwale praktykujemy. Oczywiście modlitwa jest darem, który jednak wymaga przyjęcia. Jest ona dziełem Boga, ale wymaga zaangażowania i ciągłości.

Na zakończenie swojej wypowiedzi Papież wyraził niejako apel do każdego z nas: chrześcijanie są dzisiaj powołani, aby być świadkami modlitwy, ponieważ nasz świat jest często zamknięty na Boży horyzont i nadzieję, jaką daje spotkanie z Bogiem. Możemy otworzyć okna na Niebo Boga poprzez naszą wierną i nieustanną modlitwę, żyjąc w głębokiej przyjaźni z Jezusem oraz przeżywając w Nim i z Nim synowską relację z Ojcem. Drodzy bracia i siostry, wychowujmy się do intensywnej relacji z Bogiem, do modlitwy, która nie będzie sporadyczna, lecz stała, pełna zaufania, zdolna by oświecić nasze życie, tak jak uczy nas Jezus. Prośmy Go, abyśmy mogli przekazywać osobom stojącym obok nas, tym które spotykamy na drogach naszego życia radość spotkania z Panem, światłem naszego życia.


Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę, że po streszczeniu swojej katechezy, w pozdrowieniach w języku angielskim, Ojciec Święty pozdrowił Wspólnotę Świętego Idziego, która zorganizowała w Rzymie spotkanie międzynarodowe na temat: "Nie ma sprawiedliwości bez życia". Papież wyraził nadzieję, że to spotkanie zachęci do politycznych i legislacyjnych inicjatyw, które doprowadzą w wielu krajach do wyeliminowania kary śmierci i do dalszego postępu w dostosowywaniu prawa karnego do godności więźniów oraz do skutecznego zachowania porządku publicznego

tłum. za KAI.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz