piątek, 21 czerwca 2013

Sobór o... władzy świeckiej

(fot.: polskieradio.pl)
Nie tak dawno, po kazaniu kard. Dziwisza z okazji uroczystości Bożego Ciała, wybuchł "skandal" (oczywiście w środowisku tych, co nie wiedzą, co to Kościół): jak śmiał hierarcha Kościelny mówić, Kogo i jak mają słuchać chrześcijanie. Dlatego dzisiaj o tym, jak Sobór Watykański II i Kościół patrzy na władze świeckie.

Chrystus uznaje władzę świecką i jej prawa

Zacznijmy od Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis Humanae. W tym właśnie dokumencie, a dokładnie w 11. jego punkcie, znajdujemy analizę zachowania samego Jezusa, Apostołów i pierwszych wspólnot chrześcijańskich wobec władzy świeckiej. Jak Mistrz, tak i Apostołowie uznawali prawowitą władzę państwową: "Nie masz bowiem władzy, jeno od Boga" - uczy Apostoł i wobec tego nakazuje: "Każdy niechaj będzie poddany władzom wyższym;... kto sprzeciwia się władzy, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu" (Rz 13,1-2) (DH 11). Nie ma zatem mowy o tym, że Kościół nakazuje wszystkim zlikwidować wszelkie instytucje i prawa ludzkie, obalić wszelkie rządy i ustanowić jedno państwo wyznaniowe. Wynika to bowiem, jak wskazuje wcześniej ten sam punkt Deklaracji, z charakteru, w jaki głosił swoje przykazania i prawa sam Jezus. Bóg wzywa ludzi, aby Mu służyli w duchu i prawdzie; wezwanie takie wiąże ich w sumieniu, ale nie zmusza. Zważa On bowiem na godność osoby ludzkiej, przez siebie stworzonej, która powinna kierować się własnym rozeznaniem i korzystać z wolności. W najwyższym stopniu przejawiło się to w Jezusie Chrystusie, w którym Bóg w doskonały sposób ukazał siebie samego i swoje zamierzenia. Chrystus bowiem, który jest Mistrzem i Panem naszym, łagodny i pokornego serca, cierpliwie przyciągał do siebie i zapraszał uczniów. Nauczanie swoje wspierał i umacniał cudami, by wzbudzić i utwierdzić wiarę słuchaczy, a nie po to, aby stosować wobec nich przymus. Prawdą jest, że ganił niedowiarstwo słuchaczy, ale wymierzenie kary zostawił Bogu na dzień sądu (tamże). Jezus, jak również później, Apostołowie nikogo nie zmuszali do przyjmowania głoszonych przez nich praw i określonych postępowań moralnych, ale zachęcali do ich przyjmowania i świadczyli o nich własnym życiem. Podkreślali jednocześnie, że osoba przyjmująca Chrystusa, przyjmuje Go z całym Jego nauczaniem. Jezus wie, że władza ludzka, jak i prawa przez nie stanowione mogą rozminąć z zamysłem Bożym, prowadzącym do pełnego rozwoju człowieka. Wiedział, że człowiek jest w stanie stanowić prawa niezgodne z godnością ludzką, a nawet wprost formułowane przeciwko drugiemu człowiekowi.  Jezus uznawał władzę cywilną i jej uprawnienia, nakazując dawać daninę cesarzowi, wyraźnie jednak upomniał, że należy przestrzegać wyższych praw Bożych: "Oddajcież tedy, co jest cesarskie - cesarzowi, a co jest Bożego - Bogu" (Mt 22,21) (tamże). Każdy, kto przyjmuje Jezusa, przyjmuje również Jego nauczanie. Dlatego też wtedy, gdy prawa stanowione przez człowieka odbiegają od praw Bożych, sprzeciwiających się ludzkiej godności i wolności, chrześcijanin ma obowiązek przedłożyć prawo Boże nad prawo ludzkie. Dlatego Kościół ma prawo, a nawet obowiązek przypominania tej prawdy swoim wiernym. Co też czyni. Kazanie wszak zwrócone jest do wiernych, uczestniczących we nabożeństwach, na które przychodzą wierni. Władza cywilna nie powinna mówić w takim przypadku o podburzaniu ludzi przeciwko władzy świeckiej, gdyż w ten sposób stwierdza jednoznacznie, że prawa przez nią stanowione naruszają godność i wolność osoby ludzkiej, tj. społeczeństwa, o których dobro, rzekomo dba. Ze względu na takie przeciwne głosy, nie można zmusić Kościoła do milczenia, Kościół będzie mówił, bo przekazuje nauczanie swojego Mistrza, ale nie będzie zmuszał nikogo do życia w ten sposób. Jezus dał bowiem świadectwo prawdzie, ale zaprzeczającym nie chciał jej narzucać siłą (tamże). Identyczne postępowanie charakteryzowało Apostołów.  Uznając władzę cywilną, zarazem jednak nie bali się przeciwstawiać władzy publicznej, jeśli sprzeciwiała się świętej woli Boga: "Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi" (Dz 5,29). Poszli tą drogą niezliczeni męczennicy i wierni przez wszystkie wieki i na całym świecie (tamże).


Władza świecka winna szanować i promować życie religijne
Oczywiście można teraz stwierdzić, że najlepiej by było, aby zakazać ludziom swobodnego dostępu do religii, aby udowodnić ludziom, że jedynym poprawnym postępowaniem jest to, które ustanawia człowiek. Oczywiście ten, który jest silniejszy, może bogatszy, czyli ten, który w różnych okolicznościach spełnia władzę ustawodawczą. Nie można jednak zabronić żadnemu człowiekowi postępowania zgodnie ze swoim sumieniem. Człowiek jest istotą rozumną, taką, która samodzielnie potrafi dochodzić do prawdy, a następnie postępując zgodnie z nią, kształtować własne sumienie. Człowiek to nie tylko ciało, ale również dusza. Prawdy zaś trzeba szukać w sposób zgodny z godnością osoby ludzkiej i z jej naturą społeczną, to znaczy przez swobodne badanie przy pomocy magisterium, czyli nauczania, przez wymianę myśli i dialog, przez co jedni drugim wykładają prawdę, jaką znaleźli albo sądzą, że znaleźli, aby nawzajem pomóc sobie w szukaniu prawdy; skoro zaś prawda została poznana, należy mocno przy niej trwać osobistym przeświadczeniem (DH 3). Nie da się również ukryć, że sumienie i dochodzenie do tej prawdy jest powiązane z religią (jakąkolwiek by ona nie była), z wierzeniami człowieka, z jego nadziejami pokładanym w coś lub kogoś wykraczającym poza świat materialny. Nie wolno więc go [człowieka] zmuszać, aby postępował wbrew swemu sumieniu. Ale nie wolno mu też przeszkadzać w postępowaniu zgodnie z własnym sumieniem, zwłaszcza w dziedzinie religijnej. Praktykowanie bowiem religii polega z samej jej istoty przede wszystkim na wewnętrznych aktach dobrowolnych i swobodnych, przez które człowiek bezpośrednio się ustosunkowuje do Boga; aktów tego rodzaju żadna władza czysto ludzka nie może ani nakazywać, ani zabraniać. Sama zaś społeczna natura człowieka wymaga, aby człowiek wewnętrzne akty religijne ujawniał na zewnątrz, aby łączył się z innymi ludźmi w dziedzinie religii, wyznawał swą religię na sposób społeczny (DH 3). Można pytać, co z religiami, które wywołują przemoc i terror, im też pozwalać na to w ramach wolności religijnej? Pytanie oczywiście pozostaje, czy takie zachowanie jest poprawnym zrozumieniem religii, czy jakikolwiek bóg mógł chcieć śmierci swoich wiernych? Sobór oświadcza: Zadaje się więc gwałt osobie ludzkiej i samemu porządkowi ustanowionemu dla ludzi przez Boga, jeśli odmawia się człowiekowi swobodnego, przy zachowaniu sprawiedliwego ładu społecznego, wyznawania religii w społeczeństwie (tamże). Moje jest pogrubienie. Wskazuje ono, że faktycznie mogą się pojawić osoby, którzy w imię rzekomej religii dokonują niszczenia ładu w społeczeństwie. Jezus się nie zgadzał z zachowaniem okupanta w Jerozolimie, ale nie wszczynał z tego buntu. Nie nawoływał do niepłacenia w ogóle podatków, bo przecież idą one na rzecz okupanta: oddajcie cesarzowi co cesarskie. Człowiek winien mieć zatem, zapewnioną przez władzę cywilną swobodę wyznawania własnej religii, nie tylko w sposób prywatny. Przy tym akty religijne, którymi ludzie prywatnie i publicznie zwracają się z osobistego przekonania do Boga, przekraczają swą naturą ziemski i doczesny porządek rzeczy. A zatem władza cywilna, której właściwym celem jest troszczenie się o wspólne dobro doczesne, powinna uznawać życie religijne obywateli i sprzyjać mu, ale jeśli pozwala sobie kierować aktami religijnymi albo przeszkadzać im, to należy stwierdzić, iż przekracza wyznaczone dla niej granice (tamże).Władza cywilna nie może narzucać np. kiedy i w jaki sposób mają się odbywać nabożeństwa, gdyż ich władza ma jedynie charakter ziemski: dotyczy życia ziemskiego, kult zaś odnosi się do rzeczy wiecznych, wykracza poza to, co ziemskie.

Władza świecka winna być ograniczona prawem

Wracając jeszcze do wyższości prawa Bożego nad prawem ludzkim, warto przypomnieć o omylności człowieka. Każdy, nawet najporządniejszy człowiek może się pomylić, może ustanowić prawa, godzące wobec drugiego, niewinnego człowieka. Zresztą o tym również wie bardzo dobrze społeczeństwo. W naszej epoce ludzie coraz więcej uświadamiają sobie godność osoby ludzkiej i coraz bardziej rośnie liczba tych, którzy się domagają, aby w działaniu ludzie cieszyli się i kierowali własną rozwagą oraz odpowiedzialną wolnością, nie przymuszani, lecz wiedzeni świadomością obowiązku. Domagają się również prawnego określenia granic władzy publicznej, aby nie była nadmiernie uszczuplona godziwa wolność zarówno osoby, jak i stowarzyszeń (DH 1). Czyż nie jest prawdą, że człowiek współczesny świetnie potrafi sobie zdać sprawę, że często prawa ludzkiego, stanowione przez rządzących są tworzone z interesem jedynie dla samych rządzących? Jeśli kto tak nie uważa, to niech posłucha i poczyta, co tak często ostatnio powtarza się na ulicach i placach dzisiejszych miast stołecznych. Czy ludzie protestujący nie urządzają protestów właśnie dlatego, że prawo ustanowione w ich kraju pogwałciło ich godność, jako mieszkańców danego państwa lub jako istot ludzkich? Można zapytać: dlaczego prawa ludzkie tak często ulegają zmianom i wciąż są nieaktualne, a prawa Boskie trwają już wiele tysięcy lat i ich przestrzeganie jeszcze nie wyrządziło krzywdy bliźniemu? To które zatem jest lepsze?

Honory wobec władzy świeckiej w kościele

O szacunku wobec władzy świeckiej mówi nawet Konstytucja Soborowa o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium. Wspomina o honorach oddawanych władzy świeckiej. Poza wyróżnieniem, którego źródłem jest urząd liturgiczny albo święcenia, oraz poza honorami należnymi władzom świeckim stosownie do przepisów liturgicznych, w liturgii nie należy okazywać żadnych szczególnych względów prywatnym osobom lub stanowiskom ani w ceremoniach ani w zewnętrznej okazałości (SC 32). Sobór nie mówi, jakie to honory należy w kościołach, w czasie liturgii oddać władzy świeckiej, odsyłając do przepisów liturgicznych, jednakże wyraźnie oddziela je od tych, wynikających z urzędu liturgicznego i z władzy święceń. Widzimy często, choćby na Liturgii pod przewodnictwem papieża, że honory te ograniczają się do wyznaczenia specjalnego miejsca, które jednak jest inne od miejsca kapłanów. Gest ten, bardzo symboliczny, ma na celu jednak ukazanie szacunku wobec władzy, jakim również charakteryzował się sam Jezus.

Podstawa i warunki istnienia władzy świeckiej 
W Konstytucji o Kościele w świecie współczesnym, Gaudium et Spes, poruszającym doktrynę społeczną Kościoła, Ojcowie Soborowi zauważają konieczność istnienia władzy świeckiej i życia politycznego, jednocześnie wskazując naturę i cel ich istnienia. Jednostki, rodziny i zrzeszenia, które składają się na wspólnotę obywatelską, mają świadomość własnej niewystarczalności dla urządzenia prawdziwie ludzkiego życia i uświadamiają sobie konieczność szerszej wspólnoty, w której wszyscy współpracowaliby codziennie dla coraz lepszego rozwoju dobra wspólnego. Z tej przyczyny tworzą różnego rodzaju wspólnoty polityczne. Wspólnota polityczna istnieje więc dla dobra wspólnego, w którym znajduje ona pełne uzasadnienie i sens i z którego bierze swoje pierwotne i sobie właściwe prawo. Dobro zaś wspólne obejmuje sumę tych warunków życia społecznego, dzięki którym jednostki, rodziny i zrzeszenia mogą pełniej i łatwiej osiągnąć swoją własną doskonałość. Liczni i różni ludzie zbierają się we wspólnocie politycznej i mogą różnić się w poglądach. Aby na skutek upierania się każdego przy swoim zdaniu nie rozpadła się wspólnota polityczna, konieczna jest władza, która by kierowała siły wszystkich obywateli ku dobru wspólnemu, i to nie w sposób mechaniczny lub tyrański, ale przede wszystkim jako siła moralna, oparta na wolności i świadoma ciężaru przyjętego obowiązku.
Jest więc jasne, że wspólnota polityczna i władza publiczna opierają się na naturze ludzkiej i należą do porządku określonego przez Boga, jakkolwiek forma ustroju i wybór władz pozostawione są wolnej woli obywateli. Stąd też wynika, że wykonywanie władzy politycznej, czy to we wspólnocie jako takiej, czy to w instytucjach reprezentujących państwo, winno się zawsze odbywać w granicach porządku moralnego, dla dobra wspólnego - i to dobra pojętego dynamicznie - według norm porządku prawnego, legalnie już ustanowionego lub też tego, który winien być ustanowiony
(GS 74)Moglibyśmy powiedzieć, że taka władza to ideał. Może. Ale do tego ideału należy dążyć. I właśnie wobec takiej władzy, umiejącej naprawdę dbać o prawdziwe dobro wspólne należy się najwyższe posłuszeństwo każdego chrześcijanina. Wówczas obywatele zobowiązani są w sumieniu do posłuszeństwa władzy. Z tego zaś jasno wynika odpowiedzialność, godność i znaczenie ludzi sprawujących rządy. Tam zaś, gdzie władza państwowa, przekraczając swoje uprawnienia, uciska obywateli, niech ci nie odmawiają jej świadczeń, których obiektywnie domaga się dobro wspólne. Niech zaś wolno im będzie bronić praw swoich i współobywateli przed nadużyciami władzy, w granicach nakreślonych przez prawo naturalne i ewangeliczne. Konkretne sposoby, jakimi wspólnota polityczna określa swoją wewnętrzną strukturę i zakres władzy państwowej, mogą być różne zależnie od charakteru ludów i dziejowego postępu; zawsze jednak winny przyczyniać się do kształtowania człowieka kulturalnego, usposobionego pokojowo, życzliwego dla wszystkich - ku pożytkowi całej rodziny ludzkiej (tamże). Można teraz zapytać: dlaczego Kościół się miesza w politykę? Dlatego właśnie, że jak to zostało przedstawione, polityka to troska o dobro wspólne, które powtórzmy przyczynia się do kształtowania człowieka kulturalnego, usposobionego pokojowo, życzliwego dla wszystkich. A Kościół ma stać na straży prawdziwego rozwoju człowieka, tzn. ma przyczyniać się do kształtowania człowieka kulturalnego, usposobionego pokojowo, życzliwego dla wszystkich. Brzmi identycznie, prawda? Problem ze zrozumienia tego wynika z kwestia, że rządzący bardzo często pokazują nam, że polityka dziś się przeobraziła jedynie w przepychanki i kłótnie o władzę, w zdobywaniu za wszelką cenę głosów wyborców, a nie w troskę o prawdziwe dobro wspólne. Dlaczego Kościół ma prawo się wypowiadać na te tematy? Bo nie każdy obywatel jest katolikiem, ale każdy katolik jest obywatelem i Kościół ma prawo domagać się, aby jego wierny mógł w swoim państwie doświadczyć prawdziwego rozwoju ludzkiego, ma prawo zatem domagać się od rządzących, aby, powtórzmy to kolejny raz, przyczyniali się do kształtowania człowieka kulturalnego, usposobionego pokojowo, życzliwego dla wszystkich (tamże).

Władza świecka winna zapewnić życie kulturalne
Aby zapewnić to odpowiednie kształtowanie człowieka, o którym mowa wcześniej, Kościół, jak i każdy obywatel ma zatem prawo domagać się, aby władza świecka zapewniała wychowanie młodzieży. Innym ważnym elementem, o który należy zabiegać to to, by władza zapewniała dostęp do życia kulturalnego, przy czym kulturę odnosić należy do pełnej doskonałości osoby ludzkiej, do dobra wspólnoty i całej społeczności ludzkiej. Do władzy zaś publicznej nie należy określanie właściwego charakteru form kultury ludzkiej, lecz dbanie o warunki i środki potrzebne do podnoszenia kultury wśród wszystkich, a w tym także wśród mniejszości narodowych. Przeto należy przede wszystkim nalegać, żeby nie naginano kultury do służenia władzom politycznym czy ekonomicznym, odwracając ją od właściwego jej celu (GS 59).

Władza świecka winna zapewnić szacunek rodzinie

Innym ważnym elementem pełnego rozwoju człoieka rodzina. Rodzina jest szkołą bogatszego człowieczeństwa. Czynna obecność ojca bardzo pomaga ich urobieniu; lecz i opieka domowa matki, jakiej potrzebują zwłaszcza młodsze dzieci, winna być zapewniona, co nie powinno jednak uniemożliwiać uprawnionego awansu społecznego kobiety (...) W ten sposób rodzina, w której różne pokolenia spotykają się i pomagają sobie wzajemnie w osiąganiu pełniejszej mądrości życiowej oraz w godzeniu praw poszczególnych osób z wymaganiami życia społecznego, jest fundamentem społeczeństwa. Dlatego wszyscy, którzy mają wpływ na wspólnoty i grupy społeczne, winni przyczyniać się skutecznie do podnoszenia małżeństwa i rodziny. Władza państwowa niech uważa za swoją świętą powinność uznawanie prawdziwej natury tych instytucji, ochronę ich i popieranie, strzeżenie moralności publicznej i sprzyjanie dobrobytowi domowemu. Należy zabezpieczyć prawa rodziców do rodzenia potomstwa i wychowywania go na łonie rodziny. Niech przez przewidujące ustawodawstwo i różne poczynania doznają opieki oraz stosownej pomocy również ci, którzy niestety pozbawieni są dobrodziejstwa rodziny (GS 52). Chyba nie trzeba zbytnio przekonywać, że społeczeństwo bez prawdziwych rodzin nie ma wielkiej przyszłości.

Władza świecka powinna zaangażować się na rzecz głodujących 

Sobór przypomina, że dobra ziemskie, te podstawowe, jak chociażby żywność przeznaczone są dla wszystkich ludzi. Bóg przeznaczył ziemię ze wszystkim, co ona zawiera, na użytek wszystkich ludzi i narodów, tak by dobra stworzone dochodziły do wszystkich w słusznej mierze - w duchu sprawiedliwości, której towarzyszy miłość. Jakiekolwiek byłyby formy własności, dostosowane, zależnie od różnych zmiennych okoliczności, do prawowitego ustroju różnych ludów, to jednak zawsze należy brać pod uwagę powszechność przeznaczenia dóbr ziemskich. Dlatego człowiek używając tych dóbr powinien uważać rzeczy zewnętrzne, które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w tym znaczeniu, by nie tylko jemu, ale i innym przynosiły pożytek (...) Ponieważ tylu ludzi na świecie cierpi głód, Sobór święty przynagla wszystkich, tak jednostki, jak i piastujących władzę, by pamiętni na zdanie Ojców: "nakarm umierającego z głodu, bo jeżeli nie nakarmiłeś go, zabiłeś" - naprawdę dzielili się w miarę swoich możliwości i nie szczędzili wydatków, udzielając jednostkom i narodom przede wszystkim takiej pomocy, dzięki której same mogłyby zaradzić swoim potrzebom i wejść na drogę rozwoju (GS 69). Minęło 50 lat od Soboru, a z przykrością musimy stwierdzić, że apel ten pozostaje wciąż aktualny.
Władza świecka powinna czuwać nad pokojem 

Warunkiem wzrastania człowieka jest zapewnienie mu życia w warunkach pokoju. Jest on (pokój) owocem porządku nadanego społeczeństwu ludzkiemu przez boskiego jego Założyciela, nad którego urzeczywistnieniem pracować mają ludzie pragnący coraz to doskonalszej sprawiedliwości. Wprawdzie bowiem dobro wspólne rodu ludzkiego kierowane jest zasadniczo przez prawo odwieczne, tym niemniej co do konkretnych swych wymagań podlega ono z biegiem czasu nieustannym zmianom, przeto pokoju nigdy na zawsze nie da się zdobyć, lecz ciągle go trzeba budować. Ponieważ ponadto wola ludzka okazuje się ułomna, a przy tym zraniona grzechem, zabieganie o pokój wymaga ze strony każdego człowieka stałego panowania nad namiętnościami, a ze strony prawowitej władzy - czujności (...) Do zbudowania pokoju niezbędnie konieczna jest zdecydowana wola poszanowania innych ludzi i narodów oraz ich godności, jak też wytrwałe praktykowanie braterstwa. A przeto pokój jest także owocem miłości, która posuwa się poza granice tego, co może wyświadczać sama sprawiedliwość (GS 78). Nad tego typu pokojem władza, jak i każdy obywatel winien stale pracować, nie słowami, ale własnym przykładem szacunku wobec drugiego, wobec każdego. Przypominając zaś okrucieństwa ostatnich wojen, Sobór przypomina: Istnieją w sprawach wojny różne umowy międzynarodowe podpisane przez wiele narodów w tym celu, aby bardziej ludzkim uczynić działania wojenne oraz ich następstwa; takimi są konwencje, dotyczące losu rannych żołnierzy i jeńców, a także różne tego rodzaju deklaracje. Umów tych należy dochowywać. Co więcej - wszyscy, a zwłaszcza władze publiczne i rzeczoznawcy w tych sprawach zobowiązani są dokładać wszelkich starań, jakie tylko leżą w ich mocy, aby umowy te były przestrzegane, przyczyniając się w ten sposób lepiej i skuteczniej do pohamowania okropności wojen (...) Na kierownikach państw oraz innych czynnikach współodpowiedzialnych z nimi za los państwa ciąży zatem obowiązek, by strzec bezpieczeństwa powierzonych sobie ludów, poważnie traktując sprawy tak poważne. Czym innym bowiem jest zajmowanie się sprawami wojskowymi w celach słusznej obrony narodów, czym innym zaś - z chęci ujarzmiania innych ludów (GS 79). 

Władza świecka winna zrzec się przywileju nominowania biskupów

Wymieniliśmy obowiązki władzy świeckiej, a czego nie powinni? Jak już to zostało wspomniane, nie ma prawa ustanawiać norm liturgicznych. Obok tego należy dodać zapis ujęty w Dekrecie o Pasterskich Zadaniach Biskupów w Kościele, Christus Dominus: Ponieważ apostolski urząd biskupów został ustanowiony przez Chrystusa Pana i zdąża do celu duchowego oraz nadprzyrodzonego, święty Sobór powszechny oświadcza, że prawo nominacji i ustanawiania biskupów należy do odpowiedniej władzy kościelnej jako jej własne, specjalne i wyłącznie jej przysługujące. Wobec powyższego jest życzeniem świętego Soboru, by dla należytej obrony wolności Kościoła oraz dla sprawniejszego i swobodniejszego przymnożenia dobra wiernych nie przyznawano już więcej w przyszłości władzom świeckim żadnych praw czy przywilejów co do wyboru, nominacji, przedstawiania lub wyznaczania na stanowisko biskupa. Natomiast uprzejmie prosi się władze świeckie, których przychylność dla Kościoła Sobór święty z wdzięcznością uznaje i wielce ceni, aby zechciały samorzutnie zrzec się wspomnianych praw czy przywilejów, przysługujących im dotychczas na mocy umowy lub zwyczaju, po porozumieniu się ze Stolicą świętą (CD 20). Jeszcze dziś przypomina się sytuacje, w których cesarz albo król mianował biskupów, w systemie komunistycznym, to partia musiała najpierw zatwierdzić propozycję nowego biskupa, z czasów współczesnych wspomnieć wystarczy jedynie Chiny ze swoim Kościołem narodowym. Nie trudno potem o kontrolowanie nauki takiego duchownego, by zgodna była z odpowiednią opcją polityczną.

Dyskryminacje wprowadzone przez władzę świecką

A co z ateistami? Bardzo często dziś, właśnie rzekomo w ich obronie stara się odrzucić wszystko, co związane jest z religią, i to nie tylko katolicką. Stąd chce się usunąć i Kościół w imię rozdziału państwa od Kościoła, aby zapewnić każdemu obywatelowi wolność swojej myśli. Jasno trzeba stwierdzić, że powyżej opisane obowiązki i postawa władzy świeckiej, w niczym nie ograniczają ateistów, a wręcz przeciwnie, identycznie jak w przypadku każdego człowieka: wierzącego czy nie, katolika czy np. protestanta, mają dążyć do prawdziwego rozwoju każdego obywatela. Kościół żądając praw, również wolności religijnej, żąda ich nie tylko dla swoich wiernych, ale dla każdego człowieka. Kościół zaś, chociaż odrzuca ateizm całkowicie, to jednak szczerze wyznaje, że wszyscy ludzie, wierzący i niewierzący, powinni się przyczyniać do należytej budowy tego świata, w którym wspólnie żyją; a to z pewnością nie może dziać się bez szczerego i roztropnego dialogu. Boleje więc Kościół nad dyskryminacją wierzących i niewierzących, którą niesprawiedliwie wprowadzają niektórzy kierownicy państw, nie uznający zasadniczych prawd osoby ludzkiej. Dla wierzących domaga się wolności działania, aby wolno im było w świecie budować również świątynię Bogu. Ateistów zaś przyjaźnie zaprasza, by otwartym sercem rozważali Ewangelię Chrystusową. Kościół bowiem jest doskonale świadomy tego, że to, co on wieści, idzie po linii najtajniejszych pragnień ludzkiego serca, gdy broni godności powołania ludzkiego, przywracając nadzieję tym, którzy zwątpili już o swoim wyższym przeznaczeniu. Jego orędzie, dalekie od pomniejszania człowieka, niesie dla jego dobra światło, życie i wolność; poza tym zaś nic nie zdoła zadowolić serca ludzkiego, bo: "uczyniłeś nas dla siebie", Panie, "niespokojne jest serce nasze, póki nie spocznie w Tobie" (GS 21). 

Powróćmy do pytania: czy Kościół winien się mieszać w politykę? Aby dobrze na to pytanie odpowiedzieć, to trzeba odwołać się do tego wczesnego znaczenia słowa polityka. U Arystotelesa jest ono rozumiane jako rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. Takie ujęcie polityki utrzymywane było przez długi czas. Dziś polityka, przede wszystkim dzięki rządzącym, w umyśle codziennego człowieka to partie, władza, politycy, sejm i senat. Niewielu byłoby w stanie nazwać ją sztuką. Zresztą niewiele w niej chyba nawet i sztuki, zresztą kultury też coraz mniej. A przecież polityka to troska o dobro wspólne, o to, aby każdy człowiek mógł wzrastać ku pełni swojego człowieczeństwa. Jeśli więc teraz powtórzymy: czy Kościół ma prawo mieszać się w politykę? Odpowiedź brzmi: nie! Kościół ma obowiązek zajmować się polityką, bo Kościół ma obowiązek zawsze zabiegać o dobro wspólne i o prawdziwy rozwój człowieka, każdego człowieka, nie tylko wierzącego katolika. A chyba powyższa nauka Sobór na temat obowiązków władzy świeckiej nie wyrządza krzywdy inaczej, lub w ogóle niewierzącym.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz