piątek, 9 marca 2012

Aborcja po narodzeniu?

(fot. www.rp.pl)
Pod koniec lutego tego roku, w bardzo znanym czasopiśmie medycznym "Journal of Medical Ethic" ukazał się artykuł dwojga włoskich autorów: Alberto Giubiliniego i Franceschi Minerva, pod tytułem: “After-birth abortion: why should the baby live?” (Aborcja po narodzinach: dlaczego dziecko powinno żyć?). Jak na etyków, pracujących m.in. dla uniwersytetu w Oxfordzie, stwierdzenia zawarte w swej pracy są dość mocno szokujące, co wywołało liczne debaty na powyższy temat.

Jak zawsze w takich przypadkach, Ateneum Bioetyki Uniwersytetu Katolickiego Sacro Cuore, wydało notę ustosunkowującą się do powyższych wypowiedzi.

Włoscy etycy mianowicie, w swym artykule uważają za legalne zabójstwo małych dzieci (dzieciobójstwo), posługując się pewną manipulacją językową, nazywając cały fakt "aborcją po-narodzeniu". (Warto zauważyć, że w każdym tego typu przypadku, dotyczącym szacunku wobec ludzkiego życia, zaczynało się właśnie od zmiany słów lub sformułowań tak, by brzmiało "ładniej").


Samo sformułowanie, jak również idea, nie jest wcale nowa wśród filozofów i etyków. Jest to pewien powrót, niekoniecznie udany, do poglądów australijskiego bioetyka, Petera Singera, powszechnie znanego obrońcy dobrowolnej aborcji oraz dzieciobójstwa. Od niego włoscy bioetycy zaczerpnęli również całe wyjaśnienie swoich poglądów. 

Według nich dzieciobójstwo byłoby legalne, ponieważ nowo narodzone dzieci, nawet bez objawów patologii, nie wykazują żadnego interesu wobec swego życia i dlatego, poprzez ich brak świadomości, nie mogą nawet zasługiwać na miano bycia osobą. Singer w swojej Etyce praktycznej, pisze wprost: Moja sugestia jest więc taka, żeby nadać życiu płodu nie większą wartość niż życiu zwierzęcia niebędącego człowiekiem o podobnym stopniu racjonalności, samoświadomości, świadomości, zdolności do odczuwania itd. Dopóki więc płód/dziecko nie ma rozwiniętej świadomości, nie podejmuje odpowiedzialnie decyzji, nie myśli logicznie, nie planuje przyszłości, nie jest osobą. Zabić więc takiego noworodka nie wyrządzałoby więc nikomu krzywdy. 

W rzeczywistości jednak, jak podają medycy z Sacro Cuore, już od samego początku swojego rozwoju, każdy z nas wykazuje wyraźne zainteresowanie swoim życiem, walkę o to, by przeżyć, co może zostać później potwierdzone w słowach lub czynach. Warto się zapytać np. dlaczego dziecko płacze? Wykazuje w ten sposób pragnienie czegoś, czego mu brakuje, choć może nawet matce na początku trudno zrozumieć o co chodzi, to jednak dziecko już od początku bytności na tym świecie w ten sposób wyraża zainteresowanie swoim życiem, chęcią życia. Dlaczego dziecko płacze przy porodzie? W łonie matki dostawało absolutnie wszystko, czego mu potrzeba do szczęścia: stały dopływ pożywienia, ciepło i bezpieczeństwo. Płacz po urodzeniu jest pewnym lękiem przed utratą tego wszystkiego, przede wszystkim trzeba się przestawić na inny sposób oddychania. Z obawy przed zmianą otoczenia i nowych trudności w oddychaniu pojawia się płacz: czy mi się uda, bo chcę żyć. A więc pojawia się zainteresowanie, obrona swego życia, chęć życia (nie wspominając już o obrazach dzieci w łonie matki, broniących się przed aborcją).

Warto również zauważyć, że oprócz biologii i medycyny, każdy zostaje "wpisany" również do egzystencji poprzez bycie, już od początku swojego istnienia, już w łonie matki, czyimś synem/córką. W debatach etycznych nie można pominąć również tego faktu, który stanowi o wielkości człowieka. To prawda filozoficzna i etyczna o rodzaju ludzkim i jego dziedziczności i zakorzenieniu od samego początku w społeczeństwo, jako konkretna osoba, związana poprzez więzy rodzinne. Od samego początku wiadomym jest kim jest i będzie w rodzinie dany potomek. Nie można więc mówić o jakiejś niewiadomej egzystencji. Z filozofii rodziny wiadomo, czyim będzie synem/córką, wnukiem/wnuczką. 

Szybko da się również zauważyć, że nie chodzi tu wcale o interes wobec życia noworodka, ile raczej o interes wobec dziecka, tego który przekazał mu życie. W ten sposób po raz kolejny stwierdzamy wielki cynizm, rzekomej obrony dzieci, które będą miały trudne życie, choćby poprzez chorobę. Bardziej bierze się w obronę tych, którzy za wszelką cenę (nawet zabójstwa) chcą się pozbyć obowiązku, który potencjalnie podejmuje każdy, decydujący się współżycia seksualnego, obowiązku wzięcia odpowiedzialności za swoje potomstwo, które przecież z tego aktu biorą swój początek. Można dlatego też śmiało zapytać (ze zgrozą): jaki obraz rodzicielstwa, ojca i matki, wypływa z tych wszystkich "nowinek" dotyczących aborcji? Czy można jeszcze śmiało mówić, że matka i ojciec to ci, którzy zawsze dbają i chronią za wszelką cenę? A może niedługo trzeba będzie powiedzieć, że ojciec i matka to nie ci, którzy poprzez zapłodnienie dali początek nowemu życiu, ale jedynie ci, którzy heroicznie zgodzili się na wychowanie dziecka. 

Jeśli społeczeństwo pójdzie naprzód w myśl powyższych nowych/starych idei, można zapytać zatem, czym będzie dziecko? Jedynie "rzeczą", którą posiadają ci, których kiedyś się nazywało rodzicami. To oni zadecydują co zrobić ze swoją własnością. 

A najbardziej ironicznym jest fakt, że klasyczna koncepcja osoby, będąca w kulturze zachodniej drogą do uznania godności i praw każdego człowieka, dziś staje się tą, którą wykorzystuje się wprost do łamania praw człowieka. 

W wielu mediach przedstawiono tę kwestię jako możliwość zabijania dzieci chorych, upośledzonych, które będą cierpiały w dalszym życiu. Tego typu wytłumaczenia, jak zwykle, odnoszą się jedynie do uczuć ludzkich, do ludzkiego współczucia po to jedynie, by poza nimi "przepchnąć" jak najszybciej możliwość dokonywania aborcji, eutanazji i selekcji ludzkiej bez żadnych ograniczeń. 

Włoscy profesorowie, czerpiąc z Singera mówią bowiem o tym, że noworodek nie jest jeszcze osobą, nie podają jednak kiedy dokładnie nią się staje, a więc do którego momentu byłoby możliwe tego typu dzieciobójstwo. Zresztą sam Singer proponował wprowadzenie tzw. "okresu przejściowego" np. czterotygodniowego, "po którym dopiero dziecko nabywałoby pełnię praw". 

Jeżeli więc ani Singer, ani nasi włoscy profesorowie, nie potrafią podać, na podstawie dzisiejszej medycyny i dzisiejszych możliwości, kiedy osoba staje się osobą, to niech mi ktoś spróbuje wytłumaczyć, że tu wcale nie chodzi o ślepe usprawiedliwienie dzieciobójstwa i o interes rodziców.

Drobnymi krokami zatem zmierza ku temu, co mówi się o zalegalizowaniu aborcji: prowadzi ona w końcu i do pozwolenia na zabijanie już narodzonych. I choć na razie teza o aborcji po narodzeniu pozostaje tylko dyskusją naukowców, to jednak zyskuje ona wielu zwolenników, którzy odpowiednio opłaceni przedstawią ją w sposób odpowiednio naukowy do przyjęcia. In vitro i aborcja też kiedyś były tylko tematem dyskusji naukowców. Dokąd zmierzamy? Czy człowiek coraz bardziej nie chce zabić siebie samego? Czy człowiek nie chce oczyścić ziemi z ludzkości, w imię swojej inteligencji i rozwoju...

2 komentarze:

  1. TO STRASZNE....JA ROWNIEZ DOPUSCILAM SIE CZYNU ABORCJI I TO NIEJEDNOKROTNEJ. CIEZKO ZYC MI TERAZ KIEDY JESTEM STARSZA I ZDAJE SOBIE SPRAWE Z POPELNIONEGO CZYNU/GRZECHU/.BYLAM MLODA /POCZAWSZY OD 22-GO ROKU ZYCIA DO 27-GO USUNELAM 4-ROKROTNIE/ FAKT ZE NIE MIALAM SRODKOW DO ZYCIA NIE USPRAWIEDLIWIA MNIERAZ BYWALO TRUDNIEJ RAZ LATWIEJ MIALAM DWOJKE DZIECI I BYLAM MATKA SAMOTNIE WYCHOWUJACA DZIECI.SPOTKALAM CZLOWIEKA ZKTORYM SIE ZWIAZALAM I MOJE ZYCIE ZMIENILO SIE DIAMETRALNIE ZACZELAM CHODZIC DO KOSCIOLA WZIELISMY SL.KOSCIELNY/OCZYWISCIE WYSPOWIADALAM SIE Z TYCH NIECNYCH CZYNOW/ALE SUMIENIE DRECZY JEST CIEZKO !BARDZO CIEZKO! JAK MAM OCZYSCIC SWOJE SUMIENIE????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście odpowiedzi na to pytanie nie można sprowadzić do dwóch zdań jedynie, lub do wypowiedzi na blogach. Pani doświadczenie to najlepiej pokazuje.
      Chciałbym jednak zachęcić, szczególnie w tych dniach, do przepięknej możliwości: przeżywszy wczorajszą Uroczystość Wszystkich Świętych i dzisiejsze wspomnienie wiernych zmarłych, warto sobie uświadomić, że dzieci te wciąż żyją, pomimo tego, że ktoś je pozbawił życia. One, nawet jeśli nie przez ludzi, zostały zaakceptowane, pokochane i chciane przez Jezusa. Problem często tkwi, właśnie w tej akceptacji.
      Jak oczyścić swoje sumienie? Warto jest zaakceptować, że te dzieci były i są częścią Pani życia.
      Potrzeba każdemu z nich nadać w swym sercu imię i poprosić Jezusa, by przyjął je do siebie (niejako ochrzcić je w swym sercu poprzez swoje pragnienie).
      Proszę ofiarować Mszę świętą w ich intencji (księdzu można wytłumaczyć o co chodzi, nie musi wtedy głośno wyczytywać intencji, lub wymieniając je właśnie z imienia, które im Pani nada). W czasie tej Mszy proszę prosić swoje dzieci o to, by wyprosiły dla Pani pokój serca i by teraz one stały się Pani stróżem i pomocą w codziennym życiu. Proszę się również udać na cmentarz i pod krzyżem, lub na niektórych cmentarzach są tzw. groby anonimowe, zapalić znicze, właśnie dla tych swoich pociech.
      I to, co chyba najważniejsze: proszę stać się świadkiem swojego cierpienia, szczególnie tam, gdzie ktoś będzie myślał o dokonaniu podobnego czynu.
      Zachęcam również do duchowej adopcji dziecka poczętego (informacje można znaleźć na stronie internetowej: http://www.duchowaadopcja.com.pl/). Nie udało się ocalić swoich dzieci, ale jest jeszcze wiele innych, które możemy naszą modlitwą uratować.
      Proszę zawsze pamiętać, że dla Boga nie ma nigdy nic niemożliwego i że z Jego łaską i naszą współpracą zawsze można zacząć wiele od początku.

      Usuń