wtorek, 21 maja 2013

Reklama eutanazji

Świat dziś zdaje się krzyczeć:
"Nie zajmuj łóżka w szpitalu,
przecież i tak już wiele nie możesz"
(fot.: wolnemedia.net)
W zachodnich mediach, a jeszcze częściej w internecie można dziś odnaleźć wiele reklam eutanazji, albo jak ich twórcy woleliby powiedzieć: "pomocy człowiekowi cierpiącemu". 

Filmiki te są identyczne, tzn. mają ten sam schemat. Przedstawiają zawsze historię jakiejś osoby, mężczyzny lub kobiety, starszej, cierpiącą na nieuleczalną chorobę w stanie terminalnym. Podkreślone zostaje cierpienie tej osoby, najczęściej wynikające z samotności, oraz jakże "bezlitosne zachowanie" urzędników, zabraniających eutanazji w niektórych krajach. Często wykorzystuje się, na jak wielkie cierpienie nie tylko fizyczne, dana osoba zostaje wystawiona, aby móc spełnić swoje pragnienie: "umrzeć godnie". Najczęściej łączy się to z wyjazdem do innego kraju, w którym eutanazja jest dozwolona. Dla naszych krajów europejskich, chyba największym centrum samobójstwa (lub zabójstwa na życzenie) jest dzisiaj Szwajcaria. 

Tak naprawdę warto się zastanowić, jaki jest prawdziwy cel osób promujących takiego typu reklamy. Czy na pewno chodzi tutaj o tak wielkie okazanie współczucia, o troskę, by osoba nie cierpiała? Bardzo często osoby propagujące tego typu filmy są zaangażowane w politykę. Czy naprawdę zależy im na okazaniu troski, na ulżeniu w cierpieniu, na trosce o chorego? Wystarczy popatrzeć na identyczne zachowanie tych samych osób w przypadku głosowań i dyskusji, dotyczących służby zdrowia w poszczególnych krajach. Wystarczy spojrzeć na stan szpitali i funkcjonowanie opieki medycznej w tych krajach, by się zapytać i samemu sobie odpowiedzieć na pytanie: na prawdę im zależy na ulżeniu drugiemu, na okazaniu drugiemu należnej troski i opieki?




W moim przeczuciu, a myślę, że i w przeczuciu wielu ludzi, takie spoty filmowe, przedstawiają się raczej jako reklama, niż próba zdobycia uwagi kogokolwiek z władz. Wszak za nimi często stoją same partie polityczne. Pytanie tylko: co reklamują, co promują takie filmy? Samobójstwo? Nakłanianie do rezygnowania z własnego życia? 

Każdy z nas jest tylko i aż człowiekiem. Każdy z nas w różny sposób przeżywa przeróżne sytuacje w swoim życiu. Dla jednego choroba będzie największą tragedią, dla innego motywacją do większego zaangażowania się w walkę o życie. Każdy przeżywa to w swój sposób. Oczywiście, że zdarzą się osoby, które popadną w głęboką depresję, szczególnie wtedy, gdy (powtórzę jeszcze raz to już napisałem wcześniej) są samotne, lub gdy najbliżsi jedynym uczuciem, jakim otaczają, jest uczucie wzgardy i próba eliminacji. Nie można zatem wykorzystywać stanu rozpaczy u kogokolwiek w celu promowania eutanazji, ukrywając ją pod płaszczykiem współczucia, albo jeszcze gorzej wolności jednostki. Jeśli w tych filmach podkreśla się desperację chorego, to samemu przecież przeczy się samemu sobie. Osoba zdesperowana, działająca w takim stanie, kierująca się jedynie uczuciami nie podejmuje decyzji w pełni wolnych i świadomych. Nie ma pomocy do możliwości podjęcia takiej decyzji, gdyż jest (podkreślam to kolejny raz) sama. Całe otoczenie podpowiada i nakłania do jedynie "słusznej" decyzji. Czy znalazł się ktoś kto zapytał: w czym mogę pomóc? co mogę zrobić, aby wrócił twój uśmiech mimo wszystko? Kto powiedział: dla mnie nie jesteś ciężarem, ja ci pomogę, do końca? 

Autorzy takich filmów mówią o współczuciu i o rzekomej godności chorych, a jednocześnie bohaterów takich filmów traktują jak przedmiot reklamy. W ten sposób dodają do cierpienia chorego wykorzystanie go do promocji własnych idei. 

Nikt nie mówi, że nie istnieją tacy, którym trudno się pogodzić z własnym stanem, z chorobą, bólem i cierpieniem. Ale kampanie reklamowe, jak przedstawiane w powyższych filmach są zwykłą obrazą i zniewagą wobec tych ludzi, którzy znajdują się w identycznych sytuacjach i z odwagą stawiają i chcą stawiać czoła chorobie, otoczeni osobami, które wspomagają i są blisko. Promowanie tych filmów to pokazanie im, że źle wybierają, że ich walka nie ma sensu, że nie umieją wykorzystać własnej wolności. Bo "prawdziwa wolność" wyraża się w rezygnacji, w poddaniu się. A może trzeba by było napisać: wyeliminowanie samych siebie na rzecz mocniejszych, zanim oni to zrobią bez pytania ciebie o zgodę. 

Kim jest człowiek, że o nim pamiętasz, Boże. Dobrze, że chociaż Ty jeszcze pamiętasz, bo ten drugi, który stoi obok mnie, tak często już tylko patrzy, czy jeszcze jestem użyteczny, czy już nie. Bo jak nie, to w sumie po co jestem? Ty byś wiedział po co, Panie, ale boję się, że jak już nie będę mógł zrobić wiele z powodu braku sił, ten drugi, obok mnie, zapomni po co jestem, kim jestem i stwierdzi, że już jestem niepotrzebny. I co wtedy? Można szyderczo napisać: nie martw się, jeszcze na koniec trafisz do telewizji, nakręcą z tobą reklamę, a potem zawiozą do Szwajcarii, na ostatnią taką wycieczkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz