środa, 24 kwietnia 2013

Człowiek w poszukiwaniu sensu... z nadzieją czy bez?

Pusty grób jest podstawą naszej nadziei
(fot.: niechmnieunosi.files.wordpress.com)
Rozwój wszelkiego rodzaju nauk, technik i technologii pokazuje mocno, że człowiek wciąż czegoś szuka. To, co najbardziej zaprząta ludziom myśli w głowie, o czym świadczą już najstarsze filozofie, to sens ludzkiego życia. Wiara pomaga nam mocno w tym poszukiwaniu, przynosząc nam nadzieję.

Dlaczego świat nie widzi i nie nosi w sobie tej nadziei, która może zapełnić pustkę poszukiwań, dotyczącą sensu życia? Bo człowiek chciałby dzisiaj dostać wszelką odpowiedź od samego siebie, pokładając swoją zaufanie w rzeczach materialnych, we własnych siłach i zdolnościach. Zapomina się, lub nie chce się wprost wspominać Tego, który widzi to życie z innej strony, który zna je lepiej od nas, bo sam jest jego dawcą. W ten sposób człowiek oszukuje samego siebie, że tutaj na ziemi może otrzymać prawdziwe szczęście, które nigdy nie przemija, nie zawodzi człowieka. Uwierzywszy w to, zaraz po wyjściu z domu, szybko może się przekonać, że tak nie jest. Jednak mimo wszystko, mimo tych ludzkich niepowodzeń, odkrycia ulotności tego świata, nie chce się przyjąć życia wieczne i prawd wiary, uważając je za nieosiągalne lub infantylne, powodując w ten sposób brak lub zmniejszenie zaufania Bogu. W ten sposób dochodzimy do kryzysu wiary, który zaczyna się od wielkiego kryzysu nadziei chrześcijańskiej

Chyba wystarczy nam już doświadczenia, że ziemskie dobra nie mogą do końca zadowolić i zaspokoić potrzeb człowieka. Człowiek coraz bardziej opierając się i pokładając zaufanie w dobrach ziemskich, odkrywa coraz częściej, że doprowadza to jedynie do coraz większego rozczarowania, doświadczając ulotność rzeczy, czy też ludzi, w których się pokładało całą nadzieję. Pomimo to wciąż w człowieku, w głębi jego serca obecne jest ogromne pragnienie lepszego świata, braku cierpienia, bólu i tego wszystkiego, co człowieka tak po ludzku boli. Gdzie więc pokładać nadzieję, jeśli nie tutaj, na ziemi?



Nadzieja chrześcijańska uczy nas kierować wzrok w inną stronę. Nawet Pismo Święte ukazuje ogromne poszukiwanie znaczenia życia ludzkiego. Od samego początku człowiek chce wiedzieć i czuć po co żyje, dokąd zmierza, co jest najważniejsze w życiu. W całej tej historii ludzkości Bóg okazuje się jako Ten, który przychodzi do człowieka właśnie w tych najtrudniejszych momentach. I to mimo to, że to właśnie człowiek, przez swoje nieposłuszeństwo Bogu, ściąga na siebie większość z tego zła, które go dotyka. 

W narodzie Izraelskim największa nadziei budziła się z myślą o nowej ziemi, o nowym życiu w wolności. W czasie niewoli podupada ona, ale zaraz po zakończeniu wygnania rodzi się na nowo nadzieja i nowe przymierze. Prorocy kieruję wzrok narodu wybranego na obietnice Boże, na Mesjasza, który ma przyjść. W ten sposób nadzieja była i jest zawsze czynnikiem, który nadaje motywację do działania w życiu narodu wybranego. Jest siłą, która ich popycha na drodze wypełniania Bożego przymierza, na drodze do otrzymania prawdziwego szczęścia. Jest światłem, które rozświetla najciemniejsze chwile ich historii. 

Oczekiwanie na Mesjasza, który wyzwoli, motywowało Izraelitów do działania, nadawało sensu ich czynnościom i ich życiu. Czy zatem dla nas nie ma już nadziei? Bo przecież wraz z przyjściem Jezusa zostały zrealizowane wszelkie obietnice. Chrystus co prawda wypełnia w samym sobie obietnice Starego Testamentu ale odnawia nadzieję u swoich uczniów: obiecuje zbawienie i życie wieczne. Ta obietnica zawarta jest w darze otrzymywanym poprzez Chrzest Święty: cnota teologalna nadziei chrześcijańskiej. To w niej potrzeba nam zatem, tak jak Izraelici, poszukiwać sensu życia i motywacji do dobrego życia. 

Nadzieja chrześcijańska jest cnotą nadprzyrodzoną daną nam przez Boga w momencie Chrztu, dzięki której mocno ufamy, że Bóg udzieli nam, poprzez zasługi Jezusa Chrystusa, łaski, które są nam potrzebne tutaj na ziemi, aby osiągnąć życie wieczne. 

Nadzieja chrześcijańska zapewnia nas zatem, że każdy człowiek ochrzczony otrzyma od Boga konieczne łaski do tego, aby być dobrym, by móc osiągnąć na końcu ziemskiego pielgrzymowania życie wieczne. Zatem każdy ochrzczony, przy pomocy Bożej jest w stanie przejść przez wszelkie trudności i problemy, jakie go na ziemi spotykają, gdyż moim celem ostatecznym nie jest być tu na ziemi wiecznie, ale właśnie dojść do życia wiecznego, gdzie już nie będzie moich szarych, codziennych problemów. 

Można zatem zapytać: czy opłaca się ufać tak na ślepo? Albo: jak można w ogóle wymagać od kogoś takiego ślepego zaufania? 

Otóż nadzieja chrześcijańska wcale nie jest tak naprawdę do końca "ślepa". Opiera się ona tak naprawdę na ogromnej pewności. Jej podstawą jest dobroć i nieskończona moc Boża i Jego stała wierność swoim obietnicom. To wszystko, co nam pokazuje Stary Testament: to człowiek często był niewierny, Bóg nigdy nie zawiódł i gdy człowiek się odwracał, On tym bardziej się nad nim pochylał. Wszystko, co obiecywał i zapowiadał Bóg w Starym Testamencie się wypełniło w Jezusie Chrystusie, dlaczego więc teraz nie miałoby się wypełnić to, co obiecuje w Nowym Testamencie? 

Jakie to obietnice? Niebo dla tych, którzy zachowują Boże przykazania i pomoc już na ziemi tym, którzy prawdziwie angażują się w ich przestrzeganie. 

Czy spełni to nasz Bóg? Największym zapewnieniem tej nadziei jest fakt, że Chrystus umarł i zmartwychwstał dla zbawienia ludzkości. Czyż miałaby sens śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, gdyby nie chciał On dać nam to, czego obiecał? Czyż chciałby tak cierpieć i umierać tylko po to, żeby zrobić show wokół siebie? Czyż nie właśnie po to, żeby dać nam zapewnienie o swej miłości, byśmy nie wątpili, że wypełni swe obietnice? Nadzieja chrześcijańska więc, to nie tylko jakieś zaufanie, że może się spełni, ale to autentyczna i stała pewność, że wszystko co Pan obiecał się spełni

Wszystkim życzę takiej stałej pewności, szczególnie w chwilach, gdy gromadzą się chmury nad naszymi głowami. Spójrz wtedy na krzyż: nigdy nie opuścił swojego ludu, nawet wtedy, gdy musiał za niego tak okrutnie cierpieć. Niejednokrotnie już wyprowadzał cię z różnych trudnych sytuacji. Nigdy nie opuścił ludu swego Izraela, nigdy ciebie nie opuścił, nie opuści i teraz. Miej tę pewność, miej tę nadzieję, a przejdziemy przez ten świat z głową w górze i z uśmiechem na twarzy. 

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz