piątek, 1 marca 2013

Sobór o... Akademiach katolickich

Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu
(fot.: http://wroclaw.gosc.pl)
Czy konieczne jest powoływanie w różnych diecezjach akademii, uczelni bądź wydziałów teologicznych? Czy nie można ich włączyć do któregoś z już istniejących uniwersytetów w poszczególnych miastach? Po co zakładać nowe, często jedynie jedno wydziałowe uczelnie, w których "rządzą" w większości księża?

Na to pytanie możemy znaleźć odpowiedź np. w soborowym Dekrecie o pasterskich zadaniach biskupów w Kościele (Christus Dominus). W punkcie 13. niniejszego dekretu mowa jest o obowiązkach biskupa diecezjalnego odnośnie nauki chrześcijańskiej. Naukę chrześcijańską winni podawać w sposób przystosowany do potrzeb chwili, by odpowiadała na trudności i zagadnienia, które przede wszystkim dręczą i niepokoją ludzkość. Niech też tej nauki strzegą, przyuczając wiernych do jej obrony i rozwoju. W jej podawaniu mają dawać dowody macierzyńskiej troski Kościoła względem wszystkich ludzi, zarówno wierzących jak i niewierzących, a szczególną troską niech otaczają ubogich i słabych, do których posłał ich Bóg z opowiadaniem Ewangelii (DB 13). Tekst ten nakłada na biskupa nie tylko obowiązek samego głoszenia nauki chrześcijańskiej, powiedzielibyśmy, upraszczając, nie tylko rolę kaznodziejską, ale również zadbanie o jej dogłębniejsze przekazywanie swoim wiernym tak, aby i oni stali się prawdziwymi znawcami i obrońcami prawd wiary. Biskup ma obowiązek zadbać o to, aby dać możliwość swym diecezjanom głębszego poznania i studium prawd wiary. 

Ponieważ do Kościoła należy nawiązywanie dialogu ze społecznością ludzką, w której żyje, ciąży przede wszystkim na biskupach obowiązek zbliżania się do ludzi, szukania ich i podtrzymywania rozmowy z nimi. By w tych zbawiennych rozmowach zawsze prawda szła w parze z dobrocią, a zrozumienie z miłością, musi je cechować jasność wyrażania się łącznie z pokorą i delikatnością, a nadto należyta roztropność, połączona jednak z zaufaniem, które zaskarbiając przyjaźń wytwarza więź duchową (DB 13).  Dokument, jak widać wylicza również cechy, którymi winno się charakteryzować nauczanie biskupa: mają one charakter rozmowy, jasność wyrażania się, pokora, delikatność, roztropność i zaufanie. Łatwo zatem ocenić, że tego typu charakterystyka nie mieści się jedynie w samym kaznodziejstwie, czy też katechezie. Nie byłoby również możliwa tego typu charakterystyka, gdyby takim nauczaniem miał się zając sam biskup. Dlatego dekret, wymieniając kaznodziejstwo i katechezę na pierwszym miejscu, każe sięgać biskupom do różnych dostępnych dziś form: Dla upowszechnienia nauki chrześcijańskiej niech się starają posłużyć różnymi dostępnymi w dzisiejszych czasach środkami, przede wszystkim oczywiście kaznodziejstwem i nauczaniem katechizmu, które zawsze przecież wysuwają się na czoło, lecz też wykładem nauki w szkołach, akademiach, konferencjach i wszelkiego rodzaju zebraniach, a niemniej również upowszechnianiem przez publiczne deklaracje, czynione z okazji pewnych wydarzeń, nadto przy pomocy prasy oraz środków społecznego przekazywania myśli, którymi bezsprzecznie należy się posługiwać w głoszeniu Ewangelii Chrystusowej (DB 13).



Wśród tych różnych form pojawiły się również akademie i szkoły, czyli wszelkiego typu uczelnie. Odgrywają
one bardzo ważną rolę w biskupim obowiązku nauczania. Nie jest on w stanie osobiście docierać do każdego swego wiernego z wykładem wiary. Ma jednak możliwość, a wręcz obowiązek, zatroszczyć się o grono współpracowników, którzy odpowiednio przygotowani, w jego diecezji przyjmą od niego misję szczególnego rodzaju nauczania. Powoływanie różnego rodzaju uczelni i szkół katolickich zapewnia istnienie w diecezji osób, które w sposób odpowiedni przygotują przyszłych kapłanów, teologów, katechetów, ale również zapewnią możliwość jeszcze lepszego pogłębienia swojej wiary tym, którzy tego pragną. 

Rozumiemy więc teraz potrzebę istnienia tego typu szkół, czy też akademii. Pozostaje pytanie dlaczego są to nowe instytucje, a nie w obrębie już istniejących akademii, czy też uniwersytetów? Odpowiedź znów można zaczerpnąć z powyższego, 13. punktu Dekretu Christus Dominus. Uczelnie te, jak to zauważyliśmy wcześniej, przyczyniają się niejako do wypełnienia biskupiego obowiązku nauczania w diecezji. Muszą więc być z nim ściśle związane. To on może i powinien decydować kto może nauczać, w jego imieniu przecież, na tego typu akademiach. To on zobowiązany jest do kontroli takiej uczelni w ramach tego, co jest głoszone, również przecież w jego imieniu. Wynika to z jego obowiązku strzeżenia i przekazywania prawdziwej Ewangelii Chrystusowej i prawdziwego Magisterium Kościoła, bez żadnego przekłamania. Dbać musi o czystość wiary przekazywanej w tego typu szkołach.

W dzisiejszym świecie widzimy, jak łatwo jest manipulować słowem, nawet doktryną chrześcijańską. Słyszeliśmy może nie raz o tym, jak to niektóre uniwersytety, szkoły, czy też środki przekazu, traciły miano "katolickie". Wynikało to z ich odejścia od tej jedynej i prawdziwej wiary i chęci interpretowania jej po swojemu. Możliwość utworzenia nowej akademii, szkoły katolickiej, podległej bezpośrednio biskupowi, a nie gronu profesorów, będących specjalistami w innych dziedzinach, a często również takich, którzy mogliby być wprost przeciwni nauczaniu Kościoła, groziłoby takim samym odejściem od prawdziwej wiary i próbą wprowadzenia na jej miejsce ideologii. Wystarczyłoby zmienić kilku profesorów, co mógłby zrobić rektor, czy też senat danej uczelni, nie zwracając uwagi na opinię biskupa.

Dlatego też ważna jest rola i obecność naszych, katolickich uczelni, które wypełniając powierzoną im przez biskupa misję, formują przyszłych kapłanów, ale również licznych świeckich po to, byśmy potrafili coraz lepiej zgłębiać i rozumieć naszą wiarę. Bo jedynie poznanie wiary prowadzi do tego, że będziemy mogli ją pokochać, a pokochanie jej do tego, że będziemy potrafili jej odważnie bronić. 

Innego rodzaju akademiami, o których mówi Sobór Watykański II są akademie sztuki kościelnej. Już sam fakt, że mówi o nich Konstytucja o liturgii świętej (KL), wskazuje ich cel. Akademie takie powinny zatem zabiegać o piękno i sztukę wykorzystywaną w czasie liturgii i o miejsca, w których sprawuje się święte liturgie. Ich powstawanie również wynika z obowiązków biskupów: Niech biskupi osobiście albo przez odpowiednich kapłanów, którzy posiadają zamiłowanie i znajomość sztuki, otoczą opieką artystów, aby w nich wpajać ducha sztuki kościelnej i świętej liturgii. Ponadto celem wykształcenia artystów zaleca się zakładanie szkół lub akademii sztuki kościelnej w tych krajach, w których okaże się to potrzebne (KL 127). Widzimy, że liczba tego typu uczelni, w porównaniu do akademii katolickich, na których wykłada się teologię, winna być mniejsza. Już nie w każdej diecezji, ale w państwie, szczególnie tam, gdzie jest to konieczne. Może nie raz podróżując po świecie, że w wielu krajach, i to wcale nie jakichś gospodarczo zacofanych, kościoły swoim wyglądem wcale nie przypominają miejsca kultu, a ich wnętrze i dekoracje zamiast skupiać na modlitwie, rozpraszają jedynie. Niestety, ale również w Polsce i takie "nowoczesne" świątynie spotkać możemy. Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo ważnym jest, aby artyści projektujący i tworzący świątynie, sami byli ludźmi, którzy w sposób pobożny korzystają z tego typu miejsc. Aby rozumieli i znali wymowę samej świątyni i jej poszczególnych części. Aby rozumieli czym jest prezbiterium, ambona, ołtarz, czy też baptysterium. I aby ich przepiękną wymowę ukazywali w swojej sztuce. Aby ich przekaz był nie tylko chęcią zaprezentowania się, ale przede wszystkim wyrazem ich dobrze uformowanej wiary.  Wszyscy (...) artyści, którzy kierując się swoim natchnieniem twórczym, chcą służyć chwale Bożej w kościele świętym, niech zawsze pamiętają, że chodzi tu o pewien rodzaj sakralnego naśladowania Boga Stworzyciela i o dzieło przeznaczone do kultu katolickiego, dla zbudowania, pobożności i pouczenia wiernych (KL 127).

Dbajmy o te nasze uczelnie katolickie i życzmy sobie jak największej liczby och absolwentów, którzy potrafią studiować teologię na kolanach i wyrażać swą wiarę prawdziwą sztuką. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz