piątek, 21 czerwca 2013

Sobór o... władzy świeckiej

(fot.: polskieradio.pl)
Nie tak dawno, po kazaniu kard. Dziwisza z okazji uroczystości Bożego Ciała, wybuchł "skandal" (oczywiście w środowisku tych, co nie wiedzą, co to Kościół): jak śmiał hierarcha Kościelny mówić, Kogo i jak mają słuchać chrześcijanie. Dlatego dzisiaj o tym, jak Sobór Watykański II i Kościół patrzy na władze świeckie.

Chrystus uznaje władzę świecką i jej prawa

Zacznijmy od Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis Humanae. W tym właśnie dokumencie, a dokładnie w 11. jego punkcie, znajdujemy analizę zachowania samego Jezusa, Apostołów i pierwszych wspólnot chrześcijańskich wobec władzy świeckiej. Jak Mistrz, tak i Apostołowie uznawali prawowitą władzę państwową: "Nie masz bowiem władzy, jeno od Boga" - uczy Apostoł i wobec tego nakazuje: "Każdy niechaj będzie poddany władzom wyższym;... kto sprzeciwia się władzy, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu" (Rz 13,1-2) (DH 11). Nie ma zatem mowy o tym, że Kościół nakazuje wszystkim zlikwidować wszelkie instytucje i prawa ludzkie, obalić wszelkie rządy i ustanowić jedno państwo wyznaniowe. Wynika to bowiem, jak wskazuje wcześniej ten sam punkt Deklaracji, z charakteru, w jaki głosił swoje przykazania i prawa sam Jezus. Bóg wzywa ludzi, aby Mu służyli w duchu i prawdzie; wezwanie takie wiąże ich w sumieniu, ale nie zmusza. Zważa On bowiem na godność osoby ludzkiej, przez siebie stworzonej, która powinna kierować się własnym rozeznaniem i korzystać z wolności. W najwyższym stopniu przejawiło się to w Jezusie Chrystusie, w którym Bóg w doskonały sposób ukazał siebie samego i swoje zamierzenia. Chrystus bowiem, który jest Mistrzem i Panem naszym, łagodny i pokornego serca, cierpliwie przyciągał do siebie i zapraszał uczniów. Nauczanie swoje wspierał i umacniał cudami, by wzbudzić i utwierdzić wiarę słuchaczy, a nie po to, aby stosować wobec nich przymus. Prawdą jest, że ganił niedowiarstwo słuchaczy, ale wymierzenie kary zostawił Bogu na dzień sądu (tamże). Jezus, jak również później, Apostołowie nikogo nie zmuszali do przyjmowania głoszonych przez nich praw i określonych postępowań moralnych, ale zachęcali do ich przyjmowania i świadczyli o nich własnym życiem. Podkreślali jednocześnie, że osoba przyjmująca Chrystusa, przyjmuje Go z całym Jego nauczaniem. Jezus wie, że władza ludzka, jak i prawa przez nie stanowione mogą rozminąć z zamysłem Bożym, prowadzącym do pełnego rozwoju człowieka. Wiedział, że człowiek jest w stanie stanowić prawa niezgodne z godnością ludzką, a nawet wprost formułowane przeciwko drugiemu człowiekowi.  Jezus uznawał władzę cywilną i jej uprawnienia, nakazując dawać daninę cesarzowi, wyraźnie jednak upomniał, że należy przestrzegać wyższych praw Bożych: "Oddajcież tedy, co jest cesarskie - cesarzowi, a co jest Bożego - Bogu" (Mt 22,21) (tamże). Każdy, kto przyjmuje Jezusa, przyjmuje również Jego nauczanie. Dlatego też wtedy, gdy prawa stanowione przez człowieka odbiegają od praw Bożych, sprzeciwiających się ludzkiej godności i wolności, chrześcijanin ma obowiązek przedłożyć prawo Boże nad prawo ludzkie. Dlatego Kościół ma prawo, a nawet obowiązek przypominania tej prawdy swoim wiernym. Co też czyni. Kazanie wszak zwrócone jest do wiernych, uczestniczących we nabożeństwach, na które przychodzą wierni. Władza cywilna nie powinna mówić w takim przypadku o podburzaniu ludzi przeciwko władzy świeckiej, gdyż w ten sposób stwierdza jednoznacznie, że prawa przez nią stanowione naruszają godność i wolność osoby ludzkiej, tj. społeczeństwa, o których dobro, rzekomo dba. Ze względu na takie przeciwne głosy, nie można zmusić Kościoła do milczenia, Kościół będzie mówił, bo przekazuje nauczanie swojego Mistrza, ale nie będzie zmuszał nikogo do życia w ten sposób. Jezus dał bowiem świadectwo prawdzie, ale zaprzeczającym nie chciał jej narzucać siłą (tamże). Identyczne postępowanie charakteryzowało Apostołów.  Uznając władzę cywilną, zarazem jednak nie bali się przeciwstawiać władzy publicznej, jeśli sprzeciwiała się świętej woli Boga: "Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi" (Dz 5,29). Poszli tą drogą niezliczeni męczennicy i wierni przez wszystkie wieki i na całym świecie (tamże).

środa, 19 czerwca 2013

św. Józef częściej na Mszy Świętej

św. Józef
(fot.: www.parafia-pomieczyno.yoyo.pl)
W opublikowanym dziś Dekrecie Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, została doceniona jeszcze bardziej postać św. Józefa. Związany mocno z początkiem tajemnicy ludzkiego zbawienia jest też przykładem niezwykłej pokory, która w wierze chrześcijańskiej służy do osiągnięcia wzniosłych celów, oraz obrazem zwyczajnych, ludzkich, prostych cnót, koniecznych aby być dobrymi i prawdziwymi świadkami Chrystusa. Dzięki nim, ów Sprawiedliwy mąż, troszcząc się z miłością o Bożą Rodzicielkę i poświęcając się z radością wychowaniu Jezusa Chrystusa, stał się opiekunem najcenniejszych skarbów Boga Ojca, a ciesząc się na przestrzeni wieków nieustannym kultem ludu Bożego, wspomagał mistyczne ciało Jezusa, czyli Kościół.

Dekret przypomina o bardzo wczesnym i szeroko znanym nabożeństwie do tego Świętego Oblubieńca Maryi. Wierni Kościoła Katolickiego mieli zatem do Świętego Józefa nieprzerwane nabożeństwo, oddając w uroczystych ceremoniach cześć najczystszemu Oblubieńcowi Bożej Rodzicielki i Patronowi w niebie Kościoła powszechnego. Dlatego też Błogosławiony Jan XXIII, w czasie II Soboru Watykańskiego, nakazał włączyć jego imię do pradawnego Kanonu Rzymskiego [I Modlitwy Eucharystycznej]. Papież Benedykt XVI z kolei, zważając na prawdę o świętych obcowaniu i na obecność świętych w naszym ziemskim pielgrzymowaniu aby doprowadzić nas do Chrystusa i z Nim zjednoczyć, przyjął łaskawie i zaaprobował kolejną pobożną prośbę, wyrażaną w różnych częściach świata, którą niedawno potwierdził także papież Franciszek. 

Prośba ta dotyczyła tego, aby nie tylko w I Modlitwie Eucharystycznej było wymieniane imię św. Józefa, ale również w pozostałych, spośród których może wybrać, sprawujący Mszę św. kapłan. Dlatego też, jak czytamy w dekrecie: Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, po uważnym rozważeniu sprawy i na mocy uprawnień otrzymanych od Ojca Świętego Franciszka, chętnie zarządza zatem, aby imię Świętego Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, zostało odtąd włączone do Modlitw eucharystycznych II, III i IV, w trzecim wydaniu typicznym Mszału Rzymskiego, zaraz po imieniu Najświętszej Maryi Panny, w następującym brzmieniu: w II Modlitwie eucharystycznej: «ut cum beáta Dei Genetríce Vírgine María, beáto Ioseph, eius Sponso, beátis Apóstolis»; w III Modlitwie eucharystycznej: «cum beatíssima Vírgine, Dei Genetríce, María, cum beáto Ioseph, eius Sponso, cum beátis Apóstolis»; w IV Modlitwie eucharystycznej: «cum beáta Vírgine, Dei Genetríce, María, cum beáto Ioseph, eius Sponso, cum Apóstolis».

piątek, 14 czerwca 2013

Katechizm o.... Starym Testamencie

(fot.: dominikanie.pl)
Dziś z Katechizmem Kościoła Katolickiego wyruszamy na poznanie Starego Testamentu: dlaczego Stary, co nam mówi o Bogu, jakie prawdy w sobie zawiera, jaki ma związek z Nowym Testamentem?

Stary Testament głosi, że Bóg jest Ojcem i źródłem prawdy

Znamy historię Izraela, Narodu Wybranego, otoczonego ludami, w ogromnej większości wyznającej politeizm, czczących swych licznych bogów, często bardzo oddalonych, nie zajmujących się sprawami swoich wiernych. Zadaniem Starego Testamentu, misji patriarchów i proroków było zatem ukazanie jedynego i prawdziwego Boga. Nie Boga odległego, niezainteresowanego swoim ludem, ale bliskiego. Stąd Stary Testament skupił się na ukazaniu postaci Boga, jako prawdziwego Ojca. Dlatego też nie od razu słyszymy o Jezusie i o Duchu Świętym, którzy mogliby zostać przez Izraelitów uznani, jako kolejni bogowie, w których trzeba wierzyć, jak poganie w swych licznych bożków. Ten rozwój Objawienia, Katechizm wyjaśnia, przytaczając słowa św. Grzegorza z Nazjanzu: Stary Testament głosił wyraźnie Ojca, Syna zaś bardzo niejasno. (...) Nie było bowiem rzeczą roztropną głosić otwarcie Syna, gdy nie uznawano jeszcze Bóstwa Ojca, i dodawać Ducha Świętego jako nowy ciężar, jeśli można użyć nieco śmiałego wyrażenia, kiedy jeszcze Bóstwo Syna nie było uznane... Jedynie na drodze postępu i przechodzenia "od chwały do chwały" światło Trójcy Świętej zajaśnieje w pełniejszym blasku (KKK 684). Dziś również dla nas Bóg pozostaje ogromną tajemnicą, dlatego On sam zechciał się ludziom objawiać stopniowo. Najważniejsze było w Starym Testamencie, aby Jego czciciele zrozumieli, że On jest jedynym Bogiem, oprócz którego nie ma innego, i że On nie jest Bogiem odległym, ale bliskim, jak ojciec, który troszczy się o swoje potomstwo.To jest zatem temat przewodni Starego Testamentu.  Jednocześnie należy również ukazać ludowi, że Ten Bóg pragnie zawsze ich dobra, nawet wtedy, gdy wydaje im się, że Jego wymagania są zbyt trudne, może nie pasujące do danego czasu. Stary Testament zaświadcza, że Bóg jest źródłem wszelkiej prawdy. Jego słowo jest prawdą. Jego prawo jest prawdą. "Jego wierność... (trwa) z pokolenia na pokolenie" (Ps 119, 90) ponieważ Bóg jest "prawdomówny" (Rz 3, 4), członkowie Jego Ludu są wezwani do życia w prawdzie (KKK 2465). 

czwartek, 6 czerwca 2013

6 czerwca - św. Norberta, biskupa

św. Norbert
(fot.: 4.bp.blogspot.com)
Urodził się pomiędzy 1080 a 1085 rokiem w Niemczech, w szlacheckiej rodzinie. 

Wykorzystując przywileje, jakimi obdarzał go cesarz Henryk V, podjął karierę kościelną, uczestnicząc jednak bardziej w wielu świeckich uroczystościach niż w modlitwach, w licznych bankietach bardziej niż w postach. Bóg jednak miał inne plany, co do jego osoby. 

W 1115 roku, podczas jednej z jego podróży, uderzył go piorun, pozbawiając go prawie życia: wydarzenie to stało się początkiem jego nawrócenia. Zrzekł się swoich szlachetnych stanowisk i wycofał się samotnie, aby móc rozważyć, jakie decyzje podjąć w swym życiu. Wstąpił do szkoły pewnego opata benedyktyńskiego, a w grudniu tego samego roku został wyświęcony na kapłana: rozdał wszystkie swoje dobra ubogim i rozpoczął swoją wędrowną ewangelizację, podążając wszędzie boso. 

Przemawiał przede wszystkim do kapłanów, ponieważ przed owczarnią należy najpierw naprostować pasterzy

Biskup z Laon zaproponował mu przewodzenie Kanonikom Regularnym klasztoru w Premontre. W ten sposób narodziło się Zgromadzenie Premonstratensów (zakon Kanoników Regularnych Ścisłej Obserwy o popularnej nazwie norbertanów, oficjalnie zaś - premonstratensów, OPraem). 

Gdy uczestniczył w pogrzebie biskupa w Magdeburgu, niespodziewanie, głosem ludu, został wybrany następcą zmarłego tam biskupa. 

Piastując wysokie urzędy, nie zapomniał jednak nigdy o regule monastycznej ubóstwa i apostolstwa pomiędzy ubogim ludem wiejskim: żył, doskonale łącząc ze sobą, życie czynne i kontemplacyjne premonstratensów. 

Zmarł w Magdeburgu, po powrocie z jednej z misji pokojowych we Włoszech, 6 czerwca 1134 roku.


środa, 5 czerwca 2013

5 czerwca - św. Bonifacego, biskupa i męczennika

św. Bonifacy
(fot.: www.bonifacy.rel.pl)
Winfryd urodził się w 673 roku (lub 680) i najprawdopodobniej należał do jednej z bardziej znanych i szlachetnych angielskich rodzin. 

Złożył śluby w klasztorze benedyktyńskim w Exeter, jeszcze przed rozpoczęciem ewangelizacji narodów germańskich nad Renem. Po wielu trudnościach, w ciągu trzech lat, przemierzył ogromną część terytorium germańskiego. 

Promował reformę Kościoła we Francji i współpracował w rozwoju religijnym swojej rodzinnej ojczyzny. 

Wezwany do Rzymu przez papieża, został wyświęcony na biskupa, zmieniając jednocześnie imię na Bonifacy. 

Jako współpracowników w swoim dziele otrzymał mnichów z Monte Cassino. Jeszcze przed rozpoczęciem organizowania struktur Kościoła po drugiej stronie Renu, myślał o założeniu opactwa, które stałoby się centrum promującym duchowość i kulturę religijną Niemiec. W ten sposób swój początek znalazło słynne opactwo w Fuldzie. Na stolicę arcybiskupstwa wybrał Moguncję. 

5 czerwca 754 roku, w dzień Zesłania Ducha Świętego, zaraz po rozpoczęciu Mszy, misjonarze zostali zaatakowani przez grupę pogańskich mieszkańców Fryzji, gdzie przebywali akurat ze swoją misją ewangelizacyjną. Nie bójcie się - mówił Bonifacy do swoich towarzyszy - żadna broń świata nie może zabić naszej duszy. Kiedy jeden z pogan przymierzył się, aby przebić go mieczem, próbował zasłonić się ewangeliarzem. Jednak ostrze przeszyło księgę i ścięło głowę męczennika. 

Jego ciało spoczywa w Fuldzie. 

 

wtorek, 4 czerwca 2013

Zniekształcenia moralności chrześcijańskiej

Może i nie raz Jezus zapłakałby widząc,
jak łatwo nam przychodzi zniekształcać Jego naukę
(fot.: www.spowiedz.katolik.pl)
Patrząc dzisiaj na różnice postępowania osób, powołujących się na rzekomo tą samą moralność chrześcijańską, można zauważyć, jak łatwo ją dzisiaj wypaczyć, dostosowując naukę Chrystusa do własnych potrzeb. Jest wiele odchyleń od moralności tak, że trudno by było omówić każdy przypadek, ale można wyróżnić pewne cechy charakterystyczne, tych najczęściej spotykanych. Przypatrzmy się niektórym, aby samemu w którąś z nich nie upaść.

1. Relatywizm moralny - ogólnie rzecz biorąc to zachowanie tych, którzy uważają, że każdy ma rację; ty wierzysz w coś (masz swoją prawdę o tym, co jest dobre a co nie), ja w co innego (mam swoją prawdę), ważne jedynie byśmy sobie nie przeszkadzali; według tego ujęcia jakikolwiek czyn moralny jest obojętny; wszystko jest względne; każdy ma prawo uważać, za dobro to, co chce, a za zło, to co chce; człowiek sam ustanawia, co jest dobre, a co złe. Wiemy jednak przecież z Pisma Świętego, że istnieją podstawowe wartości, które nie mogą być względne, nie mogą być negowane: jak na przykład życie ludzkie, które zawsze na kartach Pisma Świętego ma najwyższą wartość, przynależącą jedynie do Boga - relatywizm natomiast mówi: jeżeli chcesz zabić dziecka, dokonując aborcji, to dobrze, ważne jedynie to, że dla ciebie jest to dobre; jeżeli nie chcesz zabić, to nie, nie ma żadnej różnicy; inne wartości nie podlegające dyskusji: wiara, prawo do wolności, poszukiwanie pokoju.

2. Idealizm - to filozofia dobrych idei, wielkich ideałów, których jednak nie da się nigdy osiągnąć; idealista wciąż mówi i zachwyca się o wielkiej miłości pomiędzy ludźmi, ale samemu nie jest w stanie nią żyć w tak dokładny sposób, w jaki ją opisuje; powiedzielibyśmy, że to ludzie, którzy tworzą wielkie teorie, ideały, wymagając mocno na wyrost w tym, czego oczekują od innych, przesadzając mocno, co do problemów świata i ludzi, jednocześnie nie robiąc nic, aby samemu w jakikolwiek sposób się z nimi zmierzyć.

4 czerwca - św. Filipa Smaldone

św. Filip Smaldone
(fot.: media.evangelizo.org)
Był apostołem głuchoniemych, dla których otworzył instytut w Lecce (południowe Włochy) w 1885 roku. 

Urodził się w Neapolu 27 lipca 1848 roku, w roku rozpoczynającym wielkie ruchy w jego kraju, zdążających do zjednoczenia Włoch. Żyje zatem w okresie budowy zjednoczonego państwa włoskiego. 

Już jako student teologii poświęcił się głuchoniemych z Neapolu. Z czasem nabył duże doświadczenie pedagogiczne w tej dziedzinie i stopniowo samemu rozpoczął realizację, jeśli tak podobałoby się Bogu, trwałej instytucji, która byłaby odpowiednia do opieki, edukacji i pomocy ludzkiej i chrześcijańskiej dla głuchych. 

W związku ze słabymi wynikami niektórych egzaminów, pozwalających przyjąć niższe święcenia, został przeniesiony do Rossano Calabro. Powrócił potem do Neapolu, gdzie został wyświęcony na kapłana w 1871 roku. 

W swojej posłudze często odwiedzał chorych w szpitalach, a w czasie jednej z epidemii, sam ciężko zachorował. Został uzdrowiony za wstawiennictwem Madonny z Pompei. 

Udawszy się następnie do Lecce, założył Zgromadzenie Sióstr Salezjanek od Najświętszych Serc. Jego dzieło bardzo szybko zaczęło się rozwijać, również w Bari i w Rzymie. 

Przez około czterdzieści lat ksiądz Filip wciąż odważnie kontynuował swoje dzieło, nigdy się z niego nie wycofując, wspierając na wszelkie sposoby: podtrzymując materialnie i wychowując moralnie swoich drogich głuchych, których zawsze obdarzał miłością, okazując im ojcowskie serce. Nie przestawał również dbać o formację do doskonałego życia konsekrowanego sióstr z założonego przez siebie Zgromadzenia.

Zmarł w Lecce 4 czerwca 1923 roku po otrzymaniu sakramentów świętych i błogosławieństwa od abpa Tramy, arcybiskupa Lecce, otoczony kapłanami, siostrami ze swojego Zgromadzenia i głuchymi, mając 75 lat. 

Został kanonizowany 5 października 2006 przez Benedykta XVI na Placu św. Piotra. 

 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wakacyjna Akcja Caritas

(fot.: parafiapruszcz.x.pl)
Ruszyła „Wakacyjna Akcja Caritas”. Kilkadziesiąt tysięcy dzieci w Polsce będzie mogło skorzystać z letniego wypoczynku w górach, nad morzem i na Mazurach. 
 
W Wakacyjną Akcję Caritas włączają się wszystkie diecezjalne Caritas w Polsce organizując wypoczynek letni dla dzieci i młodzieży z rodzin, których nie stać na wyjazd. Na kolonie wyjeżdżają dzieci – podopieczni świetlic socjoterapeutycznych i parafialnych oraz młodzież objęta programem „Skrzydła”, dla których wyjazd poza miasto lub wieś bez wsparcia finansowego nie jest możliwy.

Co roku Caritas organizuje kolonie dla kilkudziesięciu tysięcy dzieci i młodzieży. Diecezjalne Caritas dysponują 51 ośrodkami kolonijnymi (ponad 5 tys. miejsc). Na potrzeby akcji wypożyczanych jest blisko 100 ośrodków wczasowych. Wakacyjna Akcja Caritas jest finansowana między innymi z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, zbiórek diecezjalnych, darowizn indywidualnych sponsorów i darczyńców oraz dotacji Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Jak pomóc?

1. wyślij SMS o treści POMAGAM pod numer 72052 (koszt 2,46 zł)

lub 

2. dokonaj wpłaty na konto CARITAS POLSKA  z dopiskiem „Wakacyjna Akcja Caritas”.
ul. Okopowa 55, 01-043 Warszawa
Bank PKO BP S.A. 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526
Bank Millenium S.A. 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384

Warto wspomnieć, przy okazji, że V przykazanie Kościelne "Troszczyć się o potrzeby Kościoła", obowiązujące wszystkich katolików, to nie jedynie ofiara na tacę, albo na Mszę, ale to również troska o tych najbiedniejszych i najmniejszych. Kościół to nie tylko księża, jak się dzisiaj ludziom wmawia. Pomagając w "Wakacyjnej Akcji Caritas" wypełniasz również V przykazanie Kościelne. Niewiele potrzeba.



3 czerwca - świętych męczenników Karola Lwangi i Towarzyszy

św. Karol Lwanga i Towarzysze
(fot.: wiara.pl)
Pomiędzy 15 listopadem 1885 a 27 styczniem 1887 roku, niektórzy Afrykanie, wyznający wiarę chrześcijańską, doświadczyli męczeństwa pod panowaniem króla Mwanga, w regionie, należącym dzisiaj do Ugandy. 

Spośród nich wyróżnia się postać Karola Lwangi, przełożonego dworzan króla, któremu udało się nawrócić ogromną liczbę dygnitarzy i doradców królewskich, którzy zdobyli się z kolei na wystąpienie przeciwko swojemu królowi, upominając go za okrucieństwa i niemoralne życie. Chrześcijanie ściągnęli na siebie w ten sposób nienawiść czarowników, wróżbitów i uzdrowicieli, którzy nie uznawali żadnej innej religii, poza własną tradycyjną, dlatego też zostali przez nich oskarżeni za chęć odsunięcia od władzy Mwangi. 

W czasie zbrojnego powstania, król nakazał aresztować i zabić za zdradę swojego doradcę Józefa Mukasę Balikudembe. Żądza zabijania, którą owładnięty został Mwanga, nie zakończyła się, dopóki nie został wyeliminowany ostatni z "nieprzyjaciół" jego królestwa: Karol Lwanga, który stał się nowym przewodnikiem chrześcijan; wraz z 12 towarzyszami zostali oni doprowadzeni na miejsce egzekucji, gdzie niektórzy zostali przebici mieczem, inni natomiast spaleni żywcem. Było to 3 czerwca 1886 roku. 

Męczennicy z Ugandy zostali kanonizowani w 1964 roku przez Pawła VI, który w 1969 roku poświęcił ogromne sanktuarium w miejscu ich męczeństwa.


sobota, 1 czerwca 2013

1 czerwca - św. Justyna, męczennika

św. Justyn
(fot.: www.brewiarz.pl)
Justyn urodził się na początku II wieku w Samarii, niedaleko starożytnego miasta Sychem. Najprawdopodobniej pochodził z rzymskiej rodziny, z całą pewnością jednak była to rodzina zamożna.

Doświadczył próby wiary w czasie swoich podróży i studiów w szkołach filozofii, do których uczęszczał. Pomimo, że był poganinem, został pociągnięty przez Proroków Izraela, czując dzięki nim, że dokonał ogromnego odkrycia, odnajdując prawdę w Chrystusie. Tą drogą, poprzez Pismo Święte, stał się chrześcijaninem, otrzymując chrzest około 130 roku w Efezie. 

W latach 131-132 znajdował się w Rzymie, głoszącego Ewangelię pogańskim uczniom. Justyn walczył z powszechnymi wówczas uprzedzeniami wobec chrześcijan, wynikających z niewiedzy, wychwalał siłę wiary chrześcijan, przede wszystkim w obliczu prześladowań, ich łagodność i miłość do bliźniego. 

Przebywał w różnych miastach Imperium, ale po raz kolejny znalazł się w Rzymie, gdzie zakończyło się jego ziemskie życie. W tym czasie bowiem, w Rzymie, niektórzy chrześcijanie zostali skazani na śmierć, jako nieprzyjaciele Państwa i jego kultu; jako odpowiedź Justyn pisze apologię, skierowaną do Senatu rzymskiego, w której odpowiada, przede wszystkim, na zarzuty filozofa Krescencjusza. Jednakże Krescencjusz miał wtedy władzę, dzięki której Justyn skończył w więzieniu, uznany za "ateistę", aby następnie zostać ściętym z innymi sześciu towarzyszami wiary, za czasów cesarza Marka Aureliusza.   


Intencje Apostolstwa Modlitwy - czerwiec 2013


Ogólna: 

Aby przeważała wśród ludów kultura dialogu, słuchania i wzajemnego poszanowania.


Misyjna:

Aby tam, gdzie wpływ sekularyzacji jest silniejszy, wspólnoty chrześcijańskie potrafiły skutecznie prowadzić nową ewngelizację.