piątek, 31 maja 2013

Sobór o... aktywności ludzkiej

(fot.: www.infosamochody.pl)
Człowiek nie jest istotą bierną. Został obdarzony rozumem i wolnością, które to pozwalają mu podejmować różnego rodzaju aktywność. Dziś o tym, jakie aktywności pochwala Sobór Watykański II, do jakiej aktywności tak naprawdę człowiek został powołany przez Boga i w jakich czynnościach ta aktywność, zamierzona w planie Bożym, się wyraża.

Sobór w Konstytucji o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et Spes zauważa, że każdy może dostrzec wpisaną w ludzką naturę aktywność. Dostrzec to można bardzo szybko patrząc na rozwój wiedzy i techniki. Człowiek zawsze starał się swoją pracą i pomysłowością rozwijać swoje życie; dziś zaś, zwłaszcza dzięki wiedzy i technice, rozszerzył swoje panowanie i wciąż je rozszerza na całą prawie naturę. I tak głównie dzięki zwiększonym środkom różnorakiego kontaktu między narodami rodzina ludzka stopniowo uświadomiła sobie i stworzyła jedną na całym świecie wspólnotę. Dzięki temu człowiek wytwarza sobie dziś własnym trudem wiele dóbr, których przedtem oczekiwał przede wszystkim od sił wyższych (GS 33). Tej aktywności ludzkiej nie sposób zakwestionować,  rozglądając się wokół nas. Jak również nie można zaprzeczyć samowystarczalności człowieka w świecie, w którym się znajduje. Samemu, lub organizując się w różne grupy społeczne, potrafi samemu stworzyć, wyprodukować to, co dla niego konieczne. W ten sposób człowiek doprowadza do takiego rozwoju techniki, że zaczyna otaczać się coraz większą liczbą rzeczy, wynalazków i możliwości. Zaczyna tworzyć, wręcz wydawałoby się według człowieka, wszystkomogącą techniką. Dlatego piszą dalej Ojcowie Soborowi: W obliczu tego ogromnego wysiłku, ogarniającego już cały rodzaj ludzki, budzą się wśród ludzi pytania: jaki jest sens i jaka wartość tych wysiłków? Jak należy używać tych wszystkich rzeczy? Do jakiego celu zmierzają wysiłki czy to poszczególnych ludzi, czy ich społeczności? (tamże). Nie trzeba chyba dzisiaj nikomu udowadniać, że bardzo często taka ludzka aktywność wcale nie prowadzi do niczego dobrego. Pomyślmy jedynie o całej technice uzbrojenia, prowokującej żądzę jej wypróbowania. Dlatego trzeba dzisiaj, bardziej niż kiedyś, stawiać granice moralne i etyczne ludzkiej aktywności. Trzeba pokazywać ludzkości, w jaki sposób tą nową drogą, drogą techniki, postępować. Kościół strzegący depozytu słowa Bożego, z którego bierze zasady religijnego i moralnego porządku, nie zawsze mając na poczekaniu odpowiedź na poszczególne zagadnienia, pragnie światło Objawienia łączyć z doświadczeniem wszystkich ludzi, żeby oświetlać drogę, na jaką świeżo wkroczyła ludzkość (tamże). Proszę zwrócić uwagę, na piękne słowa Soboru: Kościół (...) nie zawsze mając na poczekaniu odpowiedź na poszczególne zagadnienia. Są to słowa, podkreślające, że Kościół nie czyni się nigdy specjalistą we wszystkich sprawach, szczególnie w świecie techniki i innych ludzkich aktywności. Dlatego też Kościół, zanim wypowie się na tematy, związane z innymi niż teologia dziedzinami (np. na polu medycyny, techniki, socjologii, polityki) pragnie zapoznać się z opiniami specjalistów w danych dziedzinach i poszczególnych dziedzin wiedzy. Dopiero później, na podstawie przedstawionych opinii, patrzy na sprawę poprzez Boże Objawienie. Puste są zatem słowa przeciwników Kościoła, krzyczących na całe gardło, że czarni nie mogą nic wiedzieć na temat rodziny, małżeństwa, polityki, techniki itp. Kościół nie ma na wszystko natychmiastowej odpowiedzi, dlatego Kościół nie potępia, nie próbuje zakrzyczeć, że kto myśli inaczej jest gorszy, ale Kościół pyta, szuka prawdy, radzi się innych, radzi się specjalistów. 

Kościół absolutnie nie potępia postępu ludzkiego, rozwoju nauki, medycyny i techniki. Nie robi tego, gdyż nie ma do tego żadnego prawa. Wręcz przeciwnie: pochwala i zachęca ludzi nauki i techniki do realizowania polecenia Bożego, które człowiek otrzymał na początku stworzenia świata. Dla wierzących jest pewne, że aktywność ludzka indywidualna i zbiorowa, czyli ów ogromny wysiłek, przez który ludzie starają się w ciągu wieków poprawić warunki swego bytowania, wzięty sam w sobie odpowiada zamierzeniu Bożemu. Człowiek bowiem, stworzony na obraz Boga, otrzymał zlecenie, aby rządził światem w sprawiedliwości i świętości, podporządkowując sobie ziemię ze wszystkim, co w niej jest, oraz żeby, uznając Boga Stwórcą wszystkiego, odnosił do Niego siebie samego i wszystkie rzeczy, tak aby przez poddanie człowiekowi wszystkiego przedziwne było po całej ziemi imię Boże (GS 34). Kościół zauważa nie tyle możliwość, ile wręcz konieczność rozwoju techniki i wszelkiej ludzkiej aktywności. Aktywność ta jednak, jak widzimy w powyższym tekście ma postawione pewne warunki. Jeśli bowiem człowiek cały świat, jak i polecenia czynienia go sobie poddanym, otrzymał od Pana Boga, to cała ludzka aktywność musi sama w sobie zakładać uznanie tegoż Boga ponad wszelką techniką. W rozwoju wszelkiej techniki nie można "bawić się w Boga", bo wtedy uznawałoby się człowieka o wiele ważniejszym od Boga. Człowiek nie może dokonywać tego, co "zarezerwowane jest dla Pana Boga" (np. możliwość powołania kogoś do życia lub odebrania komuś życia). Zawsze zatem wtedy, gdy technika nie uznaje Boga za Stwórcę, wykorzystuje technikę przeciw Bogu samemu i Jego darom, które człowiek od Niego otrzymał, Kościół ma prawo, a nawet obowiązek mówić: nie! Nie tędy powinna iść i rozwijać się ludzka aktywność. 

Dziewięć pierwszych piątków miesiąca

(fot.: www.witkm.pl)
Serce Jezusa jest symbolem nieskończonej i nieprzeniknionej miłości, która sprawiła, że Syn Boży stał się naszym Bratem, umarł za nas na krzyżu i pozostaje z nami na zawsze w sakramencie ołtarza. Ukazując pewnego dnia swoje Serce świętej Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690) Jezus powiedział:

Z nadmiernego miłosierdzia mego Serca obiecuję ci, że wszechmocna miłość tego Serca wszystkim przystępującym przez dziewięć z rzędu pierwszych piątków miesiąca do Komunii św. da ostateczną łaskę pokuty tak, że nie umrą w stanie Jego niełaski ani bez sakramentów świętych i że Serce moje będzie dla nich bezpieczną ucieczką w godzinę śmierci. 

Kto wypełni dobrze pierwszych 9 piątków miesiąca nie umrze w grzechu śmiertelnym, czyli każdy, kto przez 9 kolejnych miesięcy (jeśli ciągłość ta zostanie przerwana, należy rozpocząć od nowa tę pobożną praktykę):
1. Wyspowiada się w ciągu 8 dni poprzedzających lub, jeśli nie trwa w grzechu ciężkim, w ciągu 8 dni po pierwszym piątku miesiąca.

2. Przyjmie Komunię Świętą w pierwszy piątek miesiąca, uczestnicząc we Mszy świętej, wyrażając intencje Najświętszego Serca, tzn. aby było Ono coraz bardziej poznawane, kochane i czczone przez ludzi.


31 maja - Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny

Nawiedzenie Najśw. Maryi Panny
(fot.: www.istitutoaveta.it)
Święto Nawiedzenia jest świętem Magnificat, sprawowanym przez franciszkanów już od XIII wieku. Papież Bonifacy IX wprowadził je do kalendarza powszechnego Kościoła, a papież Klemens VIII (1608) ułożył dla niego teksty liturgiczne. 

Wraz z reformą liturgiczną, związaną z II Soborem Watykańskim, święto, które było obchodzone 2 lipca, została przeniesiona na 31 maja: zakończenie miesiąca, poświęconego Maryi, oraz w celu dostosowania go do wspomnienia wydarzeń z Ewangelii, umieszczając go w ten sposób pomiędzy Zwiastowaniem Pańskim (25 marca) a narodzinami Jana Chrzciciela (24 czerwca). 

Teksty liturgiczne, zaproponowane nam dzisiaj do rozmyślania, zapraszają nas do podziwiania ducha miłości Maryi wobec swojej krewnej, oczekującej dziecka, ale również Jej pragnienie stania się Misjonarką Jezusa. Spotkanie pomiędzy Maryją i Elżbietą ma atmosferę radosnego spotkania prorockiego, w czasie którego działa Duch Święty i oznajmia wielkie wydarzenia, radosną nowinę: Elżbieta, napełniona Duchem Świętym pozdrawia Maryję, Matkę Zbawiciela: Błogosławiona któraś uwierzyła.... Jan Chrzciciel poruszył się w łonie matki z radości z tego spotkania a Maryja, zmieszana wobec tak wyjątkowego pozdrowienia, w swojej pokorze nie może nie skierować słów chwały wobec Wszechmogącego Boga, intonując Magnificat, w którym stwierdza swą małość, wychwala miłosierdzie Boże, które zechciało wybrać Ją, jako Matkę Swojego Mesjasza bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, ogłasza Jego wielkie dzieła, które wypełniają się całkowicie, tak jak obiecał Ojcom. 

W każdym z nas Bóg dokonuje wielkich rzeczy. Rozpoznawać je, oznacza wychwalać Ojca miłosierdzia, który nie przestaje nas wzywać do współpracy we własnym i w bliźnich zbawieniu.


wtorek, 28 maja 2013

Grzechy przeciw szóstemu i dziewiątemu przykazaniu

(fot.: wiara.wm.pl)
Akt seksualny ma pełny sens i wypełnia się całkowicie jedynie w małżeństwie. Jedność ta łączy się z głęboką przyjemnością, która w planie Bożym, ma na celu pomoc we wzrastaniu w miłości małżeńskiej oraz jako impuls do przekazywania życia. Dlatego też w akcie seksualnym muszą być zawarte wzajemnie te dwie rzeczy: jedność, służąca wzrostowi miłości wzajemnej małżonków, oraz prokreacji, tzn. otwarcie się na możliwość poczęcia dziecka w każdym akcie seksualnym. Bardzo często jednak ta głęboka przyjemność jest postawiona jako jedyny cel aktu seksualnego. Takie właśnie postawienie przyjemności ponad jedność małżeńską i prokreację jest podstawą wszelkich grzechów przeciwko szóstemu i dziewiątemu przykazaniu: szuka się przyjemności seksualnej poza jej naturalnym środowiskiem, ustanowionym przez Boga samego. Wykreśla się w ten sposób: możliwość przekazania życia i (lub) wzrost miłości wewnątrz pary małżeńskiej.

Grzechy myślą:

To grzechy, dotyczące wszelkich myśli, pragnień, fantazji, wspomnień, emocji i uczuć, w których celem jest wzbudzenie i poszukiwanie przyjemności seksualnej. Nie chodzi tutaj oczywiście o samą pokusę do takich myśli, które same przychodzą nieraz do naszych głów, ale o zgodę na nie, świadome rozmyślanie, przywoływanie ich, zatrzymywanie się przy nich. 

Grzechy słowem:

Dotyczą one rozmów, których głównym tematem jest traktowanie seksu w sposób niegodny. Bardzo często są one związane z brakiem miłości wobec drugiego, ponieważ są one też często zwykłym komentowaniem, często bardzo "brudnym" osób trzecich. Doprowadzają one do ogromnego spłycenia samego aktu seksualnego i projektu Bożego wobec ludzkiej seksualności.

poniedziałek, 27 maja 2013

Katechizm o... duszy

(fot.: www.pallottinum.pl)
Dziś zapraszam na długą podróż z Katechizmem w ręku, w celu zatrzymania się nad duszą ludzką. A ponieważ Jan Paweł II mówił, że człowieka nie się do końca zrozumieć bez Chrystusa, zacznijmy od duszy Chrystusowej.
 
Dusza Chrystusowa

Sobory wspominają o duszy Chrystusowej wtedy, gdy najczęściej wyrażają swój sprzeciw wobec licznych herezji. Jedną z bardziej znanych była ta, zwana nestoriańską. Widziała [ona] w Chrystusie osobę ludzką połączoną z Osobą Boską Syna Bożego. W skrócie powiedzmy, że uważała ona, że Chrystus był jedynie zwykłym człowiekiem, w którym zamieszkał Bóg-Logos. Maryja jest więc Matką Chrystusa, nie Boga. Przeciwstawiając się tej herezji, św. Cyryl Aleksandryjski i trzeci sobór powszechny w Efezie w 431 r. wyznali, że "Słowo, jednocząc się przez unię hipostatyczną z ciałem ożywianym duszą rozumną, stało się człowiekiem". Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od chwili swego poczęcia. Na tej podstawie Sobór Efeski ogłosił w 431 r., że Maryja stała się prawdziwie Matką Bożą przez ludzkie poczęcie Syna Bożego w swoim łonie: "(Nazywa się Ją Matką Bożą) nie dlatego, że Słowo Boże wzięło od Niej swoją Boską naturę, ale dlatego że narodziło się z Niej święte ciało obdarzone duszą rozumną, z którym Słowo zjednoczone hipostatycznie narodziło się, jak się mówi, według ciała" (KKK 466). Chrystus więc, jak każdy człowiek, pozostając Bogiem zrodził się w ciele obdarzonym duszą rozumną. Taką duszę posiada przecież każdy z nas. Identyczne sformułowanie użył sobór w Chalcedonie zaprzeczając monofizytom, twierdzącym, że w Chrystusie istniała tylko jedna, Boska natura. Sobór zaprzeczając, stwierdza, że Jezus Chrystus to prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i z ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa (...) Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jednorodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia (KKK 467). Pytanie: co oznacza to dla nas? My, ludzie obdarzeni taką samą duszą, jak Chrystus mamy możliwość wraz z Nim dążyć do takiego ideału, jaki On nam zostawił, On, który jako człowiek, niczym się od nas nie różnił. W ten sposób Kościół wyznaje pełną rzeczywistość ludzkiej duszy Chrystusa, z jej działaniami rozumu i woli, oraz Jego ludzkiego ciała. Równocześnie jednak za każdym razem musiał przypominać, że ludzka natura Chrystusa należy na własność do Boskiej Osoby Syna Bożego, przez którą została przyjęta. (...) Zarówno w swojej duszy, jak w swoim ciele Chrystus wyraża więc po ludzku Boskie życie Trójcy (KKK 470). Zawsze więc, kiedy mówimy o ciele i duszy Chrystusa mówi o takich samych: duszy i ciele, jakimi jesteśmy obdarzeni my sami. Nie możesz mówić, że Chrystusowi było łatwiej być dobrym, bo był Bogiem, gdyż pozostając nim, był jednocześnie takim samym jak my człowiekiem. Wieczny Syn przyjął także rozumną duszę ludzką (KKK 471). Każdy z nas jest obdarzony również taką duszą rozumną, pozwalająca nam podejmować dobro i unikać zła. Dusza ludzka, którą przyjął Syn Boży, jest wyposażona w prawdziwe ludzkie poznanie. Jako takie nie mogło być ono nieograniczone; realizowało się w warunkach historycznych Jego istnienia w czasie i przestrzeni. Dlatego Syn Boży, stając się człowiekiem, mógł wzrastać "w mądrości, w latach i w łasce" (Łk 2, 52), a także zdobywać wiadomości o tym, czego, będąc człowiekiem, trzeba uczyć się w sposób doświadczalny. Takimi samymi zdolnościami jest przecież obdarzony każdy z nas. Przyjmując tę duszę i ludzkie ciało dokonało się uniżenie samego Boga. Odpowiadało to rzeczywistości Jego dobrowolnego uniżenia w "postaci sługi" (Flp 2, 7) (KKK 472). To pełne człowieczeństwo Chrystusa zostaje również potwierdzone samym faktem śmierci i pogrzebania Chrystusa. W swoim zbawczym zamyśle Bóg postanowił, aby Jego Syn nie tylko "umarł... za nasze grzechy" (1 Kor 15, 3), lecz także by "zaznał śmierci", czyli poznał stan śmierci, stan rozdzielenia Jego duszy i Jego ciała między chwilą, w której oddał ducha na krzyżu, i chwilą, w której zmartwychwstał. Ten stan Chrystusa zmarłego jest misterium grobu i zstąpienia do otchłani (KKK 624). Bóg (Syn)nie przeszkodził, by śmierć rozdzieliła Jego duszę i ciało, zgodnie z koniecznym porządkiem natury, na nowo jednak je połączył przez Zmartwychstanie (...) (KKK 625). Co oznacza to rozłączenie duszy i ciała Chrystusa? Czy odtąd są już dwie rzeczywistości? Ponieważ "Dawca życia", którego skazano na śmierć (Dz 3,15), jest Tym samym, co Żyjący, który "zmartwychwstał" (Łk 24, 5-6), trzeba, aby Boska Osoba Syna Bożego nadal pozostawała zjednoczona z Jego duszą i ciałem, które zostały rozdzielone przez śmierć: Z faktu, że przy śmierci Chrystusa dusza została oddzielona od ciała nie wynika, żeby jedyna Osoba została podzielona na dwie, ponieważ ciało i dusza Chrystusa istniały z tego samego tytułu od  początku w Osobie Słowa. Chociaż zostały rozdzielone przez śmierć, to i ciało, i dusza pozostały złączone z tą samą i jedyną Osobą Słowa (KKK 626). To ważna uwaga dla każdego z nas. Co się dzieje z człowiekiem po śmierci. Jego dusza i ciało wciąż należą do tej samej osoby. Jezus zstąpił również tam, gdzie przebywały wszystkie dusze po śmierci. Liczne wypowiedzi Nowego Testamentu, według których Jezus został wskrzeszony "z martwych" (Dz 3, 15; Rz 8, 11; 1 Kor 15, 20), zakładają, że przed zmartwychwstaniem przebywał On w krainie zmarłych. Takie jest pierwsze znaczenie, jakie przepowiadanie apostolskie nadało zstąpieniu Jezusa do piekieł; Jezus doświadczył śmierci jak wszyscy ludzie i Jego dusza dołączyła do nich w krainie umarłych. Jezus zstąpił tam jednak jako Zbawiciel, ogłaszając dobrą nowinę uwięzionym duchom (KKK 632). Czym więc było Zmartwychwstanie Chrystusa? (...) śmierć dokonuje się przez rozdzielenie elementu ludzkiego, a zmartwychwstanie przez połączenie dwóch rozdzielonych części (KKK 650). Śmierć to rozdzielenie duszy i ciała, natomiast zmartwychwstanie to ich ponowne połączenie.

Rozważania na temat Chrystusowej duszy, duszy rozumnej, takiej samej, jaką obdarzony jest każdy człowiek, pomaga nam zrozumieć przyszłość i przeznaczenie naszego istnienia, naszej duszy. Nasza dusza musi być więc szczególnie złączona z życiem samego Chrystusa. Świadczą o tym dwa sakramenty inicjacji chrześcijańskiej: chrzest i bierzmowanie. Chrzest wyciska w duszy niezatarte duchowe znamię, "charakter", który konsekruje ochrzczonego do uczestniczenia w chrześcijańskim kulcie religijnym. Z racji "charakteru" chrzest nie może być powtórzony (KKK 1280). Ten "znak" mojej przynależności do Chrystusa, jeśli zostanie przypieczętowany moim naśladowaniem Chrystusa w życiu daje mi pewność, że przeznaczenie mojej duszy będzie również zjednoczone z przeznaczeniem duszy Chrystusowej. O podobnym charakterze mówi przy drugim z tych sakramentów: Sakramentu bierzmowania, podobnie jak chrztu, którego jest dopełnieniem, udziela się tylko jeden raz. Wyciska on w duszy niezatarte duchowe znamię, "charakter", który jest znakiem, że Jezus Chrystus naznaczył chrześcijanina pieczęcią swego Ducha, przyoblekając go mocą z wysoka, aby był Jego świadkiem (KKK 1304). Te "charaktery" to jakby pieczęcie, pierwszy wskazuje na moją przynależność do Chrystusa, przyjął mnie do siebie; drugi, to znak, że daje mi misję bycia Jego świadkiem. Moje postępowanie w ciągu całego życia ma być wypełnieniem tych "znaków" w mojej duszy, co zapewni mi życie wieczne dla mej duszy takie, jakie posiada Chrystus.

27 maja - św. Augustyna z Canterbury, biskupa

św. Augustyn z Canterbury
(fot.: ekumenizm.wiara.pl)
Opat benedyktyński, został wysłany przez papieża Grzegorza Wielkiego na ewangelizację Anglii. Został tam przyjęty przez Etelberta, króla Kentu, który poślubił katoliczkę, księżniczkę Bertę. 

Głoszeniem Słowa Bożego i cudami, zdziałanymi przez Boga, na Jego potwierdzenie, z prostotą i niewinnością życia, misyjne dzieło mnichów osiągnęło niespodziewany wynik, gdyż sam król poprosił o chrzest, pociągając swoim przykładem tysiące poddanych, do przyjęcia religii katolickiej. 

Wiadomość o tym została przyjęta w Rzymie z wielką radością, dlatego też papież mianował Augustyna arcybiskupem i prymasem Anglii. Pomimo tak wysokiej godności, Augustyn pozostał wierny duchowi benedyktyńskiemu, angażując się wciąż w modlitwę i pracę, troszcząc się o wzrost wspólnoty chrześcijan w miłości do Boga i do bliźniego. 

Próbował doprowadzić do zjednoczenia Kościoła Brytów i Anglo-Sasów, co jednak nie zakończyło się sukcesem, z powodu zbyt mocnych konfliktów, pomiędzy tymi dwoma narodami. Jego zasługą jednak było nawrócenie prawie całego królestwa Kent. 

Zgodnie z instrukcjami papieża, dotyczącymi podziału kościelnego całego terytorium, Augustyn założył jeszcze dwie inne stolice biskupie, wyświęcając na biskupów Mellita i Justyna. 

Zmarł 26 maja 604 roku i został pochowany w Canterbury. 


piątek, 24 maja 2013

Zakazany Bóg

(fot.: www.undiosprohibido.com)
Wczoraj miałem ogromną przyjemność oglądać prapremierę filmu Un Dios Prohibido (co można przetłumaczyć: Bóg zakazany), który już za niedługo wejdzie do kin, zapewne najpierw w Hiszpanii. Ciekawe, czy z racji na treść filmu, będzie można go zobaczyć w polskich kinach, czy jedynie za wypożyczeniem w niektórych salach.

Film, wyreżyserowany przez Pablo Moreno, opowiada o męczeństwie 51członków Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów z Barbastro, zamordowanych za wiarę na początku wojny domowej w Hiszpanii. Film jest kroniką ostatnich tygodni ich życia, aż do ostatniego strzału. W tym czasie dokonują wielu zapisków, listów, opisujących ich sytuację, współwięźniów, ludzi, którzy ich w tym czasie widzieli. Prawdziwe zapiski męczenników posłużyły jako dowody, na podstawie których powstał ów film. 

Barbastro było wówczas miejscowością, liczącą 8 000 mieszkańców i w czasie wojny stała się militarnym punktem strategicznym, gdzie istniały koszary wojskowe i gdzie zawiązał się doskonale zorganizowany Komitet Rewolucyjny. W filmie doskonale przedstawieni zostali, zarówno przedstawiciel wojskowy, jak i młody rewolucjonista, przewodzący anarchistom. W tym czasie wspólnota Klaretynów liczyła tam 60 osób: 9 kapłanów, 12 braci i 39 kleryków. Wśród kleryków znajdowało się wówczas dwóch Argentyńczyków: Pablo Hall i Atilio Parussini, którym udało się uniknąć męczeństwa, ze względu na ich pochodzenie i których świadectwa stały się kluczem do zrozumienia wydarzeń, opowiedzianych w filmie. 

24 maja - Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Wiernych

(fot.: www.brewiarz.pl)
W całych dziejach przeróżnych, ludzkich wydarzeń, lud chrześcijański doświadczył wiele razy konkretnej pomocy Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza w momentach szczególnie trudnych dla życia Kościoła. Z tego doświadczenia zrodziła się zwyczaj przywoływania Matki Bożej również pod tytułem Wspomożenia Wiernych.  

Dzień wspomnienia Maryi pod tym tytułem został wyznaczony na 24 maja, dzień, w którym papież Pius VII, cudownie uwolniony z niewoli, powrócił do Rzymu w 1814 roku. 

Święty Jan Bosco widział w wezwaniu Wspomożenie Wiernych wspaniałą syntezę tajemnicy Najświętszej Maryi Panny w planie zbawienia, dokonującym się Kościele. Pisał: Maryja kontynuowała z nieba i z jeszcze większym sukcesem misję Matki Kościoła i wspomożenia chrześcijan, którą rozpoczęła na ziemi. 

Sobór Watykański II uznał, że Maryja dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny. Dlatego też do Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki (Lumen Gentium, 62). 

Świętować Paschę Chrystusa, wspominając i czcząc pełną chwały Maryję, zawsze Dziewicę (Kanon Rzymski) oznacza zatem: słuchać tak jak Ona Słowa Bożego, wydawać Jego owoce i głosić Je z żarliwością; słuchać i przywoływać Maryję, jako wzór modlitwy i miłości duszpasterskiej; uznać ją za nauczycielkę i przewodniczkę; uciekać się do niej z synowskim zaufaniem.

środa, 22 maja 2013

Po(d)stęp w medycynie - dokąd prowadzi?

(fot.: www.wiz.pl)
Kilka dni temu, czasopismo Cell ogłosiło wyniki poszukiwań uczonych, w których został opisany identyczny proces klonowania, jaki został wykorzystany przy "stworzeniu" słynnej owieczki Dolly. Ogromną różnicą w obu przypadkach klonowania jest użycie, przy tym ostatnim komórek ludzkich, w celu czego został stworzony nowy embrion ludzkich, z którego można było następnie pobrać komórki macierzyste. 

W wyniku takiego procesu, aby osiągnąć klonowanie, zostały pobrane komórki macierzyste ze stworzonego w tym celu embrionu ludzkiego, który poprzez taką interwencję został zniszczony. Należy jasno podkreślić, że embrion ludzki, czyli człowiek w swojej początkowej fazie życia zostaje w tego typu badaniach potraktowany jedynie jako przedmiot, którego części mają posłużyć do powstania nowego życia lub do ratowania życia innego. Człowiek w jego początkowym etapie życia staje się jedynie produktem produkcji lub lekarstwem. Tego typu uprzedmiotowienie próbuje się usprawiedliwiać efektem końcowym: postępem w medycynie, leczeniem chorych itd. Pytanie: kto ma prawo decydować czyje życie jest ważniejsze od innych? Kto ma prawo zabijać, po to aby leczyć? Czym różni się moje życie od twojego, że moje jest mniej wartościowe, mniej ważne? 

Pobrana komórka z embrionu, odpowiednio zmodyfikowana i wprowadzona do oocytu (komórki jajowej), pozbawionej jądra, daje możliwość zrodzenia bliźniaka tego, od którego komórka została pobrana. 

22 maja - św. Rity z Cascia, zakonnicy

św. Rita z Cascia
(fot.: neobeatakoronki.blox.pl)
Urodziła się w 1381 roku w Roccaporena (Perugia). 

Wzrastała w bojaźni Bożej przy swoich starszych już rodzicach; w wieku około szesnastu lat poślubiła Paolo di Ferdinando Mancini, zamożnego, jednak gwałtownego i niespokojnego; z małżeństwa tego zrodziło się dwóch synów. Swym życiem prostym, bogatym w modlitwę i cnoty, w całości poświęconym rodzinie, doprowadziła do nawrócenia swojego męża do życia uczciwego i pracowitego. Jej postawa małżonki i matki zdenerwowała zabójcę jej męża, który stał się ofiarą nienawiści i porachunków swego poprzedniego życia. Rita przebaczyła całkowicie, jak Jezus, temu który zadał jej tak wielki ból. Synowie natomiast, pod wpływem otoczenia i krewnych, zaczęli pałać żądzą zemsty. Mama prosi Boga raczej o ich śmierć, niż mieliby się splamić czyjąś krwią; w rzeczywistości obydwaj zachorowali i zmarli w młodym wieku. 

Rita, osamotniona wdowa, wprowadzała pokój w dusze, pomagała w pojednywaniu rodzin siłą swojej modlitwy i miłości; nastęnie wstąpiła do klasztoru augustynianek Świętej Marii Magdaleny w Cascia, gdzie żyła czterdzieści lat, służąc Bogu i bliźnim swą radosną hojnością i dostrzegając ludzkie dramaty w swoim otoczeniu i w Kościele swojego czasu. 

Przez ostatnich piętnaście lat naznaczona była na czole stygmatem jednego z ciernia z korony Chrystusowej. 

Zmarła w klasztorze w Cascia w 1457 roku i od razu była czczona jako święta. 

Jej doczesne szczątki spoczywają w Sanktuarium w Cascia w przeszklonej i posrebrzanej trumnie. 


wtorek, 21 maja 2013

Reklama eutanazji

Świat dziś zdaje się krzyczeć:
"Nie zajmuj łóżka w szpitalu,
przecież i tak już wiele nie możesz"
(fot.: wolnemedia.net)
W zachodnich mediach, a jeszcze częściej w internecie można dziś odnaleźć wiele reklam eutanazji, albo jak ich twórcy woleliby powiedzieć: "pomocy człowiekowi cierpiącemu". 

Filmiki te są identyczne, tzn. mają ten sam schemat. Przedstawiają zawsze historię jakiejś osoby, mężczyzny lub kobiety, starszej, cierpiącą na nieuleczalną chorobę w stanie terminalnym. Podkreślone zostaje cierpienie tej osoby, najczęściej wynikające z samotności, oraz jakże "bezlitosne zachowanie" urzędników, zabraniających eutanazji w niektórych krajach. Często wykorzystuje się, na jak wielkie cierpienie nie tylko fizyczne, dana osoba zostaje wystawiona, aby móc spełnić swoje pragnienie: "umrzeć godnie". Najczęściej łączy się to z wyjazdem do innego kraju, w którym eutanazja jest dozwolona. Dla naszych krajów europejskich, chyba największym centrum samobójstwa (lub zabójstwa na życzenie) jest dzisiaj Szwajcaria. 

Tak naprawdę warto się zastanowić, jaki jest prawdziwy cel osób promujących takiego typu reklamy. Czy na pewno chodzi tutaj o tak wielkie okazanie współczucia, o troskę, by osoba nie cierpiała? Bardzo często osoby propagujące tego typu filmy są zaangażowane w politykę. Czy naprawdę zależy im na okazaniu troski, na ulżeniu w cierpieniu, na trosce o chorego? Wystarczy popatrzeć na identyczne zachowanie tych samych osób w przypadku głosowań i dyskusji, dotyczących służby zdrowia w poszczególnych krajach. Wystarczy spojrzeć na stan szpitali i funkcjonowanie opieki medycznej w tych krajach, by się zapytać i samemu sobie odpowiedzieć na pytanie: na prawdę im zależy na ulżeniu drugiemu, na okazaniu drugiemu należnej troski i opieki?


Życie darem od Boga

Tylko Bóg daje życie
(fot.: www.santantonio.org)
Patrząc na dzisiejszy świat i na postępowanie człowieka, można odnieść wrażenie, że życie ludzkie nie ma dziś wielkiego znaczenia dla człowieka. Narkotyki, aborcja, terroryzm, wojny, eutanazja - zdaje się, stawać stałą częścią naszej rzeczywistości, są już obecne wszędzie. Także u nas, w Polsce, gdzie żyje ogromna większość chrześcijan, którzy powinni być świadkami zupełnie czegoś innego. Dzisiaj, wychodząc od piątego przykazania Bożego, zatrzymamy się nad codzienną rzeczywistością i tajemnicą życia.

Godność człowieka

Życie zaczyna się (a przynajmniej powinno i wtedy pięknie widać jego sens) w środowisku miłości: mężczyzna i kobieta, którzy się kochają, współpracują z Bogiem, aby dać najpiękniejszy dar istnieniu ludzkiemu: życie, powołanie z niczego do istnienia. Zarówno Bóg, jak i małżonkowie są pełnymi autorami nowego życia, już od samego poczęcia, jest to istota ludzka. To istnienie ma swoją godność, swoją własną osobowość, swój sposób bycia, zupełnie oryginalny i niepowtarzalny. Odróżnia się od zwierząt swoją inteligencją i możliwością podejmowania decyzji, samookreślenia się w swoim zachowaniu i wolnością. Chrystus swoją męką i śmiercią dał mu dodatkowo możliwość stania się dzieckiem Bożym, dlatego udziela mu niezliczonych łask i kocha go dogłębnie, obdarzył go duszą nieśmiertelną i przyjął go i kocha go takim, jakim jest ze swoimi słabościami i chce dla niego jedynie dobra. Dlatego też w Piśmie Świętym człowiek jest centrum stworzenia. Bóg wszystko, co stworzył, stworzył dla niego i obdarzył go rozumem, by na wszystkim panował (zob. Rdz 1,28-30). Jest jedynym wolnym stworzeniem na ziemi. Bóg obdarzył go również rozumem, aby mógł Go poznać. Dlatego też w stworzonym świecie, w naturze, Bóg pozostawił znaki swojej obecności, aby dzięki nim, mógł odkrywać swojego Boga i Stwórcę: piękno świata, mikrokosmosu, życie roślinne i zwierzęce, niezwykłą potęgę, a zarazem delikatne piękno natury, siły i prawa, które kierują stworzeniem. Ale to jeszcze nie wszystko, Bóg objawiał się człowiekowi w różny sposób, aż do wcielenia, rodząc się ze zwykłej, prostej kobiety, pokornej dziewicy, aby zaprowadzić człowieka do zbawienia i stać się jego przewodnikiem i przykładem; zmarł na krzyżu dla ludzi i zmartwychwstał po trzech dniach, ukazując się człowiekowi jako prawdziwy Bóg, zwycięzca jego największego nieprzyjaciela, śmierci. Pragnie pozostać blisko człowieka na zawsze poprzez Eucharystię, w której prawdziwie spotyka się z nim. Wszystko to ukazuje szczególną i nieporównywalną z niczym godność człowieka. Bóg to wszystko czyni dla niego.

Wartość życia ludzkiego

Z godność wynika również wartość ludzkiego życia. Jest ono dobrem o nieporównywalnej wartości, jest ponad wszelkim innym dobrem. Niestety takie spojrzenie na godność i wartość życia ludzkiego nie jest podzielane w dzisiejszym świecie, zdającym się charakteryzować mentalnością przeciwną życiu. W rzeczywistości człowiek dzisiaj jest w stanie jeszcze dostrzec wartość i godność swojego własnego życia, ale brakuje mu szacunku do wszelkiego życia, poza moim własnym. Tymczasem chrześcijanin jest wezwany do uznania życia darem Bożym, każdego życia, nie tylko mojego własnego. Szczególnie winno się to tyczyć obrony tych, którzy sami bronić się nie mogą. Tak, jak ja jestem dzieckiem Bożym, tak każde istnienie ludzkie, każde życiem jest również życiem dziecka Bożego. Dlatego tak bardzo często Kościół wzywa chrześcijan do walki w obronie godności człowieka. Niech więc wszyscy uważają życie ludzkie za święte, a to dlatego, że od samego początku wymaga działania Boga Stwórcy. Ten więc, kto odstępuje od tych Bożych praw, nie tylko uwłacza Jego Majestatowi i okrywa hańbą siebie samego i rodzaj ludzki, lecz także podważa u samych podstaw siłę społeczności, do której należy (Jan XXIII, Mater et Magistra).


21 maja - św. Krzysztofa Magallanesa, prezbitera i Towarzyszy

św. Krzysztof Magallanes i Towarzysze
(fot.: www.santiebeati.it)
Krzysztof Magallanes, który stoi na czele wspominanej dziś grupy męczenników meksykańskich, był prawdziwie wielkim pasterzem, który od 1914 roku, aż do śmierci (1927), przewodził ewangelizacji wśród Indian Huiczoli. 

Urodzony w ubogiej rodzinie w 1869 roku, pracował  na roli od wczesnego dzieciństwa do 19 lat, kiedy to wstąpił do seminarium duchownego. Został wyświęcony na kapłana w 1899 roku a rok później został mianowany proboszczem w Totaltiche. 

Gorliwy popularyzator modlitwy różańcowej, zakładał centra katechetyczne i szkoły w różnych wioskach swojej parafii, dbając również o zaopatrzenie w wodę tych terenów. 

To, czemu najbardziej się poświęcał, to powołania kapłańskie. Kiedy prześladowcy Kościoła zamknęli seminarium w Guadalajarze, zaoferował założenie seminarium w swojej parafii, aby strzec, formować i dobrze ukierunkować przyszłych kapłanów, zyskując w ten sposób liczne nowe powołania. 

Choć był wielkim zwolennikiem nie stosowania przemocy, został wciągnięty w wojnę domową. 

Aresztowany 21 maja 1927 roku i oskarżony jako inicjator powstania, został rozstrzelany cztery dni później. 

Tuż przed śmiercią powiedział: Mam nadzieję, że moja krew przyczyni się do zjednoczenia mych braci Meksykanów

wtorek, 14 maja 2013

14 maja - św. Macieja, Apostoła

św. Maciej, Apostoł
(fot.: parafialapanow.pl)
Święty Maciej jest ostatnim, który został zaliczony do grona Apostołów. 

Po wniebowstąpieniu Jezusa, należało zastąpić Judasza Iskariotę, aby zachować liczbę dwunastu Apostołów. Wybór musiał być dokonany spomiędzy tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami. Zostało wyznaczonych dwóch. Macieja i Józefa, zwanego Barsabą. Wtedy to, po przywołaniu imienia Pana, został wybrany Maciej. 

Jest on zatem jedynym spośród Apostołów, który nie otrzymał bezpośredniego wezwania od Jzusa, ale który mimo wszystko był z Nim, od początku do końca Jego życia publicznego, stając się świadkiem Jego śmierci i zmartwychwstania. 

Piotr, kiedy stawia warunki, temu który miałby zostać wybrany nowym Apostołem, mówi aby: stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania. Inne wydarzenia z życia Jezusa były znane i widoczne dla wszystkich; zmartwychwstanie zaś, i Jego ukazywanie się po nim, spotkało jedynie niektórym. 

Warunek tego wyboru jest również wskazówką dla naszego życia. To, co jest najważniejsze dla chrześcijanina, to świadczyć o zmartwychwstaniu Jezusa swym autentycznym życiem, w pełni zgodnym z Ewangelią.


poniedziałek, 6 maja 2013

6 maja - świętych Filipa i Jakuba, Apostołów

św. Filip
(fot.: www.brewiarz.pl)
Filip pochodził z Betsaidy, z tej samej, z której Apostołowie Piotr i Andrzej. 

Jako uczeń Jana Chrzciciela, był jednym z pierwszych, którzy poszli za Jezusem. 

W czasie Ostatniej Wieczerzy Filip powiedział do Jezusa: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy, w odpowiedzi otrzymując od Jezusa napomnienie: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś?, po którym Pan sam wyjaśnił: Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca

Postać Filipa pojawia się jeszcze wiele razy w Ewangeliach. 

Według tradycji, udał się on głosić Ewangelię we Frygii, gdzie zginął jako męczennik.




św. Jakub Młodszy
(fot.: biblia.wiara.pl)
Jakub, którego Ewangelista Marek nazywa Młodszym, aby odróżnić go od jego imiennika - brata Janowego, pochodził z Kany Glilejskiej. Był synem Alfeusza i krewnym Jezusa. 

Odegrał znaczącą rolę w czasie soboru w Jerozolimie (ok. 50 r.), stając się głową Kościoła w tym mieście, po śmierci Jakuba Starszego. W czasie kontrowersji, związanych z obrzezaniem, poparł propozycję Piotra, aby nie nakładać tego obowiązku na uczniów nawróconych z pogaństwa. 

Ukoronował swoje apostolstwo męczeństwem. 

Napisał pierwszy spośród listów powszechnych Nowego Testamentu. W nim, zwracając się do chrześcijan pochodzenia żydowskiego, żyjących poza Palestyną, poruszy temat modlitwy, nadziei, miłosierdzia oraz - w bardzo energicznych wyrażeniach - temat sprawiedliwości. Znane jest jego zdanie: Wiara bez uczynków jest martwa. 

 

sobota, 4 maja 2013

5 pierwszych sobót miesiąca

(fot.: brewiarz.pl)
Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.

Taka jest wielka obietnica Serca Maryi, złożona przez Maryję siostrze Łucji, kiedy to ukazała się jej 10 grudnia 1925 roku w Fatimie. Aby otrzymać obietnice Serca Maryi wymagane są:
1. Spowiedź odprawiona w ciągu ośmiu dni poprzedzających, z intencją zadośćuczynienia za wszelkie zniewagi wyrządzone Niepokalanemu Sercu Maryi. Jeśli w czasie spowiedzi zapomni się wyrazić tę intencję, można ją użyć podczas kolejnej spowiedzi.
2. Komunia Święta, przyjęta w pierwszą sobotę miesiąca w stanie łaski uświęcającej z taką samą intencją, jak przy okazji spowiedzi.
3. Spowiedź i Komunia muszą powtórzyć się przez pięć kolejnych miesięcy, bez przerwy, w przeciwnym wypadku należy rozpocząć od początku.
4. Odmówienie Różańca w tej samej intencji co przy spowiedzi. 
5. Medytacja: przez 15 minut towarzyszyć Maryi, rozważając tajemnice różańcowe.

Spowiednik siostry Łucji, ojciec Goncalves, zapytał jej, dlaczego akurat pięć sobót, a nie, na przykład dziewięć (jak pierwsze piątki miesiąca) lub siedem (ku czci siedmiu boleści Maryi). Taka była odpowiedź Jezusa: Córko moja, powód jest prosty. Chodzi bowiem o pięć rodzajów zniewag, którymi obraża się Niepokalane Serce Maryi:
1. obelgi przeciw Jej Niepokalanemu Poczęciu;
2. obelgi przeciw Jej Dziewictwu;
3. obelgi przeciw Jej Bożemu Macierzyństwu, odrzucając jednocześnie Jej rolę jako Matki ludzkości;
4. obelgi tych, którzy starają się publicznie wpoić w serca dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść wobec Niepokalanej Matki,
5. bluźnierstwa tych, którzy Ją znieważają wprost w Jej Świętych wizerunkach
.  
Oto, moja córko, przyczyny, dla których wymagam wynagrodzenia dla Niepokalanego Serca Maryi. W ten sposób Ona pobudza Moje miłosierdzie do przebaczenia duszom, które obrażały Ją. Ty zaś, bez przerwy postaraj się pobudzać Moje miłosierdzie dla tamtych biednych dusz.


piątek, 3 maja 2013

Sobór o... analfabetyzmie

Analfabetyzm na świecie
kliknij, aby powiększyć
(fot.: forum.gram.pl)
Dziwnym wydaje się dobór tematu. Nie na sam fakt analfabetyzmu chciałbym jednak zwrócić uwagę, ale na coś innego. O to za chwilę, najpierw jednak zobaczmy, co Sobór Watykański II mówi o analfabetyzmie.

Konstytucja Duszpasterska o Kościele w Świecie Współczesnym Gaudium et Spes, już na samym początku, opisując sytuację człowieka w świecie dzisiejszym zauważa ogromny rozdźwięk: Ród ludzki nigdy jeszcze nie obfitował w tak wielkie bogactwa, możliwości i potęgę gospodarczą, a jednak wciąż ogromna część mieszkańców świata cierpi głód i nędzę i niezliczona jest ilość analfabetów. Nigdy ludzie nie mieli tak wyczulonego jak dziś poczucia wolności, a tymczasem powstają nowe rodzaje niewoli społecznej i psychicznej (GS 4). Sobór zauważa, że nie można zachłysnąć się dzisiaj jedynie dobrobytem w którym żyjemy, który obserwujemy, ale winniśmy dostrzegać, że nasi braci chrześcijanie żyją na całym świecie, również tam, gdzie jest ogromne ubóstwo i wspomniany analfabetyzm, który niejako staje się również symbolem tego ubóstwa. 

Dlatego też, w dalszej części swego dokumentu, ukazując pilniejsze zadania chrześcijan w dziedzinie kultury, Ojcowie Soborowi zauważają: obowiązkiem odpowiadającym jak najbardziej myśli naszej epoki, zwłaszcza obowiązkiem chrześcijan, jest gorliwe zabieganie o to, by tak w dziedzinie gospodarczej, jak i politycznej, tak na arenie narodowej, jak i międzynarodowej wydawano podstawowe orzeczenia, dzięki którym prawo wszystkich do kultury osobistej i społecznej, odpowiadającej godności osoby, bez różnicy rasy, płci, narodowości, religii czy stanowiska społecznego, znajdowałoby wszędzie uznanie i realizację. Dlatego wszystkim należy zapewnić wystarczający zasób dóbr kulturalnych, zwłaszcza tych, które zapewniają kulturę tzw. podstawową, żeby dla tylu ludzi analfabetyzm i brak możności odpowiedzialnego działania nie stanowił przeszkody do udziału we współpracy naprawdę ludzkiej dla wspólnego dobra (GS 60). Sobór zauważa i apeluje, że właśnie analfabeci oraz najubożsi, są pozbawieni odpowiedzialnej aktywności w społeczeństwie. Można zapytać: co to ma do mnie? Przecież to raczej dotyczy rządzących, wielkich tego świata, a nie nas. Sobór odpowiada: Ponadto należy usilnie pracować nad tym, by wszyscy uświadomili sobie tak prawo do kultury, jak i obowiązek pracy nad sobą i pomagania w tym innym. Istnieją bowiem niekiedy warunki życia i pracy, które dążeniom kulturalnym ludzi stoją na przeszkodzie i niweczą w nich zapał do kultury (GS 60). Uświadomić sobie obowiązek pracy nad sobą. To już może każdy z nas. Kultura umie się sama rozprzestrzeniać, jeśli jest pielęgnowana. Ty, który może mieszkasz daleko od analfabetyzmu i prawdziwej biedy, umiej dostrzec to wszystko, co masz, umiej to doceniać, umiej za to dziękować i umiej się tym dzielić. A jeśli dojdziesz do momentu, w którym ty będziesz mógł o innym, pamiętaj szczególnie o tych właśnie, którym brakuje kultury, wykształcenia z powodu braku środków, a nie z powodu ich lenistwa. Taki moment przychodzi choćby wtedy, gdy stajemy do wyborów. Czy ci, których mam zamiar wybrać, umieliby zatroszczyć się o tych najmniejszych? Dziś to, co na pewno mogę, to modlitwa za tych, którym potrzebna pomoc i za tych, którzy mogą im pomóc.  


czwartek, 2 maja 2013

2 maja - św. Atanazego, biskupa i doktora Kościoła

św. Atanazy
(fot.: www.deon.pl)
Atanazy, urodzony w Aleksandrii, w Egipcie, około 300 roku, otrzymał dobre wychowanie zanim jeszcze został diakonem i sekretarzem biskupa Aleksandra. 

Wraz z nim wziął udział w Soborze w Nicei, zwołanym przez cesarza Konstantyna w 325 roku. Biskupi, zgromadzeni głównie po to, aby rozwiązać problem podziału, wynikły z powodu kazania, wygłoszonego kilka lat wcześniej przez prezbitera Ariusz, w którym zanegował on bóstwo Słowa, odpowiedzieli Symbolem Wiary który, uzupełniony później przez Sobór Konstantynopolitański, pozostał w tradycji, jako Credo nicejsko-konstantynopolitańskie. W tekście tym - który odmawiamy każdej niedzieli w czasie Mszy świętej - znajduje się pojęcie współistotny, którym wyraża się, że Syn jest "tej samej istoty", co Ojciec, jest Bogiem z Boga. 

Po śmierci biskupa Aleksandra, w 328 roku Atanazy zostaje biskupem Aleksandrii. 

Pomimo wyniku Soboru, kryzys spowodowany arianizmem wciąż pozostawał aktualny. Około pięciu razy - pomiędzy 336 a 366 rokiem - był on zmuszany do opuszczenia swojego miasta, spędzając w sumie siedemnaście lat na wygnaniu. 

W czasie tych przymusowych nieobecności, Atanazy utrzymywał i promował na Wschodzie wiarę nicejską oraz ideały monastyczne, przyjęty w Egipcie przez wielkiego pustelnika, Antoniego. 

Powróciwszy ostatecznie na swoją stolicę, Atanazy poświęcił się wprowadzaniu pokoju religijnego i reorganizacji wspólnot chrześcijańskich. 

Zmarł 2 maja 373 roku. 

środa, 1 maja 2013

Szanować Boga i po chrześcijańsku przeżywać święta

Trzeba dobrze rozumieć przykazania,
żeby nie zniszczyć tych Bożych tablic
(fot.: zapytaj.wiara.pl)
Bardzo często, kiedy mówi się o przykazaniach Bożych, czy też kościelnych, podkreśla się ich wymiar negatywny: zawsze czegoś mi zabraniają, ograniczają, zabierają wolność. Dzisiaj, patrząc na dwa z nich: "Nie będziesz brał Imienia Pana Boga na daremno" oraz "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił", zechcemy popatrzeć na ich aspekt pozytywny. Nie tyle zabraniają mi czegoś, ale uczą nas poznać, jakie miejsce winien zajmować Bóg w życiu każdego chrześcijanina.

Zacznijmy od Pisma Świętego:

W Nowym Testamencie możemy spotkać się z nieustannym strachem przed wymawianiem Imienia Bożego. Używano różnych metod, które mogłyby zastąpić Jego użycie: przyzywane na przykład Jego atrybutów lub innych formuł tak, aby wprost nie wypowiedzieć Jego Imienia. Używano, np.: YHWH - słowa złożonego ze spółgłosek zawartych w nazwie, którą się przedstawił Bóg Mojżeszowi: Jestem, który jestem (Wj 3, 13-15), Adonai, Najwyższy, Wszechmogący itp. Dlatego też, kiedy Jezus nazywa Boga Ojcem lub jeszcze bardziej zdrobniale Abba (Tatuś), Żydzi się gorszyli.

Dlaczego tak bardzo unikano Bożego Imienia? W znaczeniu biblijnym Starego Testamentu nazywać kogoś po imieniu lub znać czyjeś imię oznaczało mieć władzę nad tą osobą, znać go dogłębnie. Bóg Adamowi nakazał nazwać zwierzęta po imieniu, co oznaczało danie mu władzy nad nimi. Używać więc Bożego Imienia oznaczałoby mieć nad Nim władzę i znać Go dogłębnie, co jest dla człowieka niemożliwym. Jezus nazywając Boga Ojcem według Izraelitów popełnia wielki grzech, gdyż oni nie wierzyli, że Jezus sam jest Bogiem i że takim zwrotem pragnie nas nauczyć, że Boga mamy traktować jak Ojca. Jezus pokazuje, że nie chodzi tu wcale o nienazywanie Boga wprost, ile raczej o szanowanie Go i kochanie Go jako Boga i Ojca.


Intencje Apostolstwa Modlitwy - Maj 2013


Ogólna:

Aby odpowiedzialni za wymiar sprawiedliwości kierowali się zawsze uczciwością i prawym sumieniem.


Misyjna:

Aby seminaria partykularne, zwłaszcza Kościołów misyjnych, formowały pasterzy według Serca Chrystusa, całkowicie oddanych głoszeniu Ewangelii.