czwartek, 24 stycznia 2013

Czy naprawdę jestem za życiem?

(fot.: gosc.pl)

Wszystkich, którzy naprawdę opowiadają się za obroną wszelkiego życia, zachęcam gorąco do podpisania i poparcia akcji "Jeden z nas". 


Szczegółowe informacje: kliknij tutaj


Aby się podpisać i poprzeć akcję: kliknij tutaj

 

środa, 23 stycznia 2013

Co mówi biologia o embrionie?

(fot.: biotechnologia.pl)
Bardzo często obrońcy aborcji sprzeciwiają się argumentom, wysuwanym przez Kościół i przeciwników aborcji i in vitro, redagując jedną odpowiedź: to wszystko jest kościółkowe, czysta, Kościelna ideologia.

Popatrzmy więc na embrion przez pryzmat biologii. Z punktu widzenia tej nauki, co możemy powiedzieć o embrionie: co się z nim dzieje.

Wiele bibliografii, mówiącej o tym, czym jest embrion, z punktu widzenia biologii i genetyki, argumenty swoje opiera na czterech przesłankach.

wtorek, 22 stycznia 2013

22 stycznia - św. Wincentego, diakona i męczennika

św. Wincenty
(fot.: brewiarz.katolik.pl)
Wincenty urodził się w Saragossie (Hiszpania). Pod okiem Waleriusza, biskupa tego miasta, kształcił się i wychowywał się w duchu pobożności. Bardzo szybko poczynił znaczne postępy tak, że został wyświęcony na diakona z misją głoszenia Słowa Bożego. 

Podczas prześladowań za Dioklecjana, Wincenty został zaprowadzony w łańcuchach z Saragossy do Walencji, gdzie odbyć miał się jego proces przed pretorem Dacjanem, na którym miał być skazany wraz ze swoim biskupem. 

Wincenty nie zrezygnował ze swojego obowiązku głoszenia Ewangelii i, w imieniu swojego biskupa, wygłosił mowę obronną wobec oskarżeń rządcy. Oto słowa Wincentego: Jedna jest nasza wiara. Jezus jest prawdziwym Bogiem: my jesteśmy Jego sługami i świadkami. Niczego nie boimy się w imię Jezusa Chrystusa i prędzej wy zmęczycie się dręczeniem nas, niż my cierpieniem. Nie myślcie, że uda się wam przełamać nas obiecując nam różne wyróżnienia lub nawet groźbą śmierci, ponieważ ze śmierci, o którą nas przyprawicie zostaniemy poprowadzeni do życia. Dacjan nie dał się przekonać i nakazał torturowanie ich. 

Pozostając mocnym w wierze w Chrystusa, Wincenty zmarł 22 stycznia 304 roku. Następnie, jego ciało zostało rzucone na pożarcie dzikim zwierzętom, lecz natychmiast ukazał się kruk, który bronił ciała męczennika. Dacjan, nakazał więc wrzucić ciało do rzeki, uwiązawszy wpierw przy nim worek z kamieniami; jednak ciało nie zatapiało się i zostało zniesione do brzegu, gdzie zostało zabrane przez chrześcijan, którzy wybudowali kościół na cześć świętego, gdzie został pochowany.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

21 stycznia - św. Agnieszki, dziewicy i męczennicy

Śmierć św. Agnieszki
(fot.: gosc.pl)
Urodziła się w Rzymie z chrześcijańskich rodziców, należących do znanej rodziny patrycjuszów w III wieku. 

Zdecydowała się poświęcić Panu swoje dziewictwo. 

Kiedy miała 12 lat, wybuchło prześladowanie chrześcijan i Agnieszka została wydana jako chrześcijanka synowi prefekta Rzymu, który się w niej zakochał, jednak został przez nią odrzucony ze względu na zachowanie wierności swoje ślubowi dziewictwa. 

Została wystawiona naga na stadionie (Circo Agonale), w szczególnym miejscu na Piazza Navona (gdzie dziś znajduje się krypta św. Agnieszki), przeznaczonym dla prostytutek. Pewien mężczyzna, który próbował zbliżyć się do niej, padł martwy zanim udało mu się ją dotknąć, a następnie cudownie został przywrócony do życia za wstawiennictwem Świętej. 

Następnie została rzucona w ogień, który zgasł pod jej modlitwami; ostatecznie, więc, zabito ją, przebijając mieczem jej gardło, w sposób, w jaki się zabijało baranki. Dlatego też, w ikonografii często przedstawiana jest z barankiem, symbolem czystości i poświęcenia. 

Święty Ambroży i święty Damazy wychwalali jej przykład a jej imię zostało wpisane do Kanonu Rzymskiego. 

Księżniczka Konstancja, córka Konstantyna Wielkiego, nakazała wzniesienie ku jej imieniu kościoła przy via Nomentana.

piątek, 18 stycznia 2013

Sobór o... aktualizacji (przystosowaniu do potrzeb współczesnych)

(fot.: zakony-na-swiecie.blogspot.pl)
Bardzo często pojawiają się głosy krytyczne wobec Sobór Watykańskiego II, jakoby chcąc przystosować się do potrzeb współczesnych (słynne włoskie aggiornamento), poszedł za daleko, gubiąc prawdziwe sacrum w liturgii i w tej części życia, w której powinno być go najwięcej. Jako najbardziej widoczny, zły owoc takiego przystosowania się, podaje się obecny sposób życia wielu zgromadzeń zakonnych, szczególnie żeńskich, gdzie coraz trudniej odróżnić siostrę od osoby świeckiej (i to nie tylko jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny). Pozostaje jednak pytanie, czy o to chodziło Ojcom Soborowym? Czy może ci, którzy dokonują swojej za daleko idącej interpretacji dokumentów soborowych, stanowią normy wewnętrzne, delikatnie mówiąc, mijające się z myślą Vaticanum II?

Już w Dekrecie o życiu religijnym, Perfectae Caritatis, Sobór podkreśla, że owa aktualizacja, przystosowanie się do potrzeb współczesnych, nie przyniesie oczekiwanych, tj. dobrych skutków, jeśli nie będzie mu towarzyszyło odnowienie duchowe. Ponieważ życie zakonne przede wszystkim do tego zmierza, by jego członkowie szli za Chrystusem i jednoczyli się z Bogiem przez profesję rad ewangelicznych, trzeba naprawdę uświadomić sobie, że nawet najlepsze przystosowanie do potrzeb współczesnych okaże się bezskuteczne, jeżeli nie będzie ożywione odnową ducha, której zawsze, nawet w działalności zewnętrznej, należy przyznawać pierwsze miejsce (PC 2 e). Dziś jednak zdaje się, w wielu zgromadzeniach właśnie, zupełnie odwrotna tendencja: dostosowanie naszego wewnętrznego, duchowego życia naszej aktywności. W naszej aktywności przeszkadza nam habit, więc go zdejmiemy. W naszej aktywności przeszkadza nam wspólna modlitwa, bo nie w tych godzinach co trzeba, a więc niech każdy się modli sam wtedy, gdy ma taką potrzebę. To nie o taką odnowę chodzi Soborowi. Działalność zewnętrzna ma wynikać przede wszystkim z naszej przemiany wewnętrznej. Modlitwa, również ta wspólna ma stać się prawdziwym motorem dla naszej działalności. Inaczej grozi zakonom popadnięcie w filantropię, gdzie człowiek czyni dobre dzieła z różnych powodów, a nie prawdziwą caritas, gdzie człowiek czyni dobro z miłości do Boga, co winno charakteryzować zakony. Zresztą sam początek punktu 2 danego dokumentu, przypomina, że Przystosowana odnowa życia zakonnego obejmuje zarówno ustawiczne przywracanie do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do pierwotnego ducha ożywiającego instytuty, jak też ich dostosowanie do zmieniających się warunków epoki. Trzeba bowiem dostosowywać się do nowych warunków, ale nigdy nie może się to odbyć kosztem ducha założycieli a jedynie chęcią wygody członków zgromadzenia. Rzeczywistość, jaką dzisiaj można zaobserwować, można nieraz podsumować prośbą, czy wręcz apelem do zgromadzeń zakonnych, który niejednokrotnie kierowali dwaj ostatni papieże: powróćcie do waszego charyzmatu i do ducha, który kierował waszymi założycielami. O takiej aktualizacji mówi w swoich dokumentach Sobór. Stąd również uwaga: Jest rzeczą korzystną dla samego Kościoła, żeby instytuty miały swój odrębny charakter i własne zadania. Należy więc wiernie rozeznawać i zachowywać ducha i właściwe zamiary Założycieli, jak również zdrowe tradycje, bo wszystko to stanowi dziedziczną własność każdego instytutu (PC 2). Nie powinno się dzisiaj uciekać, do pewnego ujednolicenia różnych zgromadzeń zakonnych, gdzie charyzmat poszczególnych zgromadzeń, może wydawać się tak, rozmyty, że praktycznie niczym nie różni się od innych zgromadzeń. Należy w tym słynnym przystosowaniu się nigdy nie zatracić się i nie zapomnieć o tych, którzy zakładali zgromadzenia. Nie od tych, którzy dzisiaj stanowią wewnętrzne zmiany w konstytucjach, zaczęło się dane zgromadzenie. Czy oznacza to, że należy się zamknąć z dala od ludzi, w pięknych, obszernych habitach i ogromnych klasztorach? Nie. Sobór wskazuje wręcz przeciwnie: aby móc się dostosować do nowych, współczesnych potrzeb, należy wyjść do ludzi. Ale nie po to, by żyć, tak jak oni. Instytuty powinny popierać wśród swoich członków należyte poznanie warunków życia, ludzi i okoliczności czasu oraz potrzeb Kościoła, a to w tym celu, ażeby rozumnie oceniając w świetle wiary położenie dzisiejszego świata i pałając gorliwością apostolską, mogli skuteczniej nieść pomoc ludziom (PC 2). Wyjście do ludzi oznacza więc poznanie nowych potrzeb i nowych warunków, w jakich żyją ludzie, nie po to, aby żyć tak samo, ale po to, by wiedzieć w jaki sposób zmienić swoje działania, by jeszcze lepiej pomóc ludziom, by jeszcze bardziej wypełniać swój charyzmat, który jest bogactwem konkretnego zgromadzenia. 

Oczywiście, w przypadku zgromadzeń zakonnych, ważne jest podkreślenie, że skuteczną odnowę i należyte przystosowanie można osiągnąć tylko przy współpracy wszystkich członków instytutu (PC 4). Wymaga to zapewne ćwiczenia się w cnocie posłuszeństwa, ślubowanej na ręce swoich przełożonych. Rolę decydującą w wymaganych przystosowaniach mają tutaj bowiem odpowiednie gremia lub przełożeni.
Jedynie do kompetentnych władz, zwłaszcza do kapituł generalnych, należy określać normy przystosowanej odnowy i wydawać prawa, jak również stwarzać sposobność do roztropnej i dostatecznej próby, a jeżeli prawo tego wymaga, potrzebne jest ponadto zatwierdzenie ich przez Stolicę świętą lub ordynariuszy miejscowych (PC 4). Odwołaniem się, do Stolicy Apostolskiej, Sobór pragnie podkreślić, że owo dostosowanie nie może być jedynie wyrazem własnych pragnień, czy zachcianek, ale musi pozostawać w ścisłej jedności z całym Kościołem, z przekazywaną przez Magisterium doktryną i Tradycją, której zadanie zachowywania i strzeżenia spoczywa na Kościele. Oczywiście decyzja taka, jeśli dotyczy ważnych spraw, winna być konsultowana z całą społecznością. W sprawach, które dotyczą całego instytutu, przełożeni powinni w odpowiedni sposób zasięgnąć zdania i wysłuchać swoich podwładnych (PC 4). 


Tydzień modlitw o jedność chrześcijan (18-25 stycznia)

(fot.: www.ekumenia.pl)
Materiały pomocne w przeżywaniu Tygodnia modlitw o jedność chrześcijan (który swój początek ma od 1908 roku) przygotowywane są każdego roku przez grupę ekumeniczną pochodzącą z innego kraju. 

W tym roku zadanie to zostało powierzone Indiom: w dzieło to zaangażował się Chrześcijański Ruch Studencki Indii, najstarszy w kraju (w 2012 roku obchodził on swoje stulecie), do którego należą około dwóch tysięcy uniwersytetów oraz Ogólnoindyjska Katolicka Federacja Uniwersytecka, wspomagane, przy publikacji ostatecznej wersji, przez Światową Radę Kościołów i Papieską Radę Popierania Jedności Chrześcijan. 

Pomoce dotyczą następujących tematów: silne potępienie systemu kastowego (silnie obecnego w Indiach), krzyk bólu dalitów (najuboższa grupa społeczna, poza wszelkimi kastami), dyskryminowanych i odrzucanych, którzy w większości są chrześcijanami, ale również prześladowania wobec chrześcijan i innych mniejszości religijnych. Są to tematy szczególnie ważne dla wspólnoty Indyjskiej, gdzie chrześcijanie stanowią 3,5% społeczeństwa, i gdzie wolność religijna, pomimo że zapewniona Konstytucją, nie zawsze jest respektowana. W tym kontekście Kościół wypełnia bardzo delikatną rolę: budowania kultury dialogu i harmonii w całym społeczeństwie. Pomoce wskazują również na znaczenie praktyczne sprawiedliwości, na poszukiwanie dobra i życia w pokorze w obliczu Pana. 

Rozważania rozłożone są na osiem dni przypominając metaforę człowieka w drodze, który mierzy się z pytaniem wyjętym ze słów proroka Micheasza: Czego Bóg od nas oczekuje? (Mi 6,6-8).


wtorek, 15 stycznia 2013

Czy naprawdę matka jest jedna?

(fot.: duchowy.pl)
Niedawno we Francji odbyła się manifestacja przeciwko tzw. "małżeństwu dla wszystkich". Rząd Francji zapowiada pełne zrównanie związków homoseksualnych z małżeństwami. Warto wspomnieć, że gdy we Francji wchodziła legalizacja związków partnerskich, także homoseksualnych zbyt wielu ludzi nie miało przeciwnego zdania, gdyż kwestia miała dotyczyć jedynie nazwiska i kwestii finansowych. Bardzo szybko jednak zaczęto się domagać więcej: dlaczego nie adopcja dzieci? W ten sposób działa ideologia. Małymi krokami przepycha się coraz więcej, aż większość stanie się mniejszością i normalność stanie się nietolerancyjna.

Nie o związkach homoseksualnych chcę dzisiaj pisać, ale o innej, podobnie funkcjonującej ideologii, dotyczącej zapłodnienia in vitro. Oczywiście, że przecież nasze wspaniałe rządy krajów europejskich chcą uszczęśliwić wszystkie pary małżeńskie, które nie posiadają potomstwa. Dlatego, tak jak chce się to zrobić w Polsce, dofinansujemy i zalegalizujemy sztuczne zapłodnienie parom małżeńskim, spełniającym określone wymogi. Taki początek był w wielu krajach. Szybko jednak zaczęto się domagać jeszcze więcej: dlaczego nie in vitro dla związków partnerskich, a dlaczego ma cierpieć osoba samotna z powodu braku potomstwa, bo jej się w życiu z nikim nie ułożyło, a dlaczego osoby, żyjące w związkach homoseksualnych, które przecież się kochają prawdziwą miłością, nie mogą w pełni zrealizować się, jako matki i ojcowie? W ten sposób zaczęto coraz bardziej rozszerzać i liberalizować prawo, dotyczące in vitro w wielu krajach.

No, a jeśli już chcemy zaspokoić potrzeby (czy też powiedziałbym w wielu przypadkach - zachcianki) jak największej liczby naszych obywateli, to trzeba coś zrobić z kobietami, których organizm, z różnych powodów, nie jest w stanie dopuścić do zagnieżdżenia się embrionu w macicy lub na donoszenie ciąży do porodu. Wymyślono więc nowy sposób: macierzyństwo zastępcze, matki surogatki. W ten sposób można dojść do naprawdę wielkiego absurdu: jedno dziecko może mieć nawet do 4 matek. Bogactwo czy głupota?! A nie jest to wcale przypadek nierzeczywisty, wszak na takie postępowanie zezwala prawo, np. w Belgii, Izraelu, na Węgrzech, czy też niektóre stany USA.

sobota, 12 stycznia 2013

Katechizm o... Abrahamie

[Bóg] poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł:
Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić;
potem dodał: Tak liczne będzie twoje potomstwo.
(fot.: chrystologia.blogspot.pl)
Nasze rozważania z Katechizmem Kościoła Katolickiego w Roku Wiary rozpoczynamy od ojca naszej wiary, od Abrahama.

Wzór posłuszeństwa Bogu w wierze

Katechizm przedstawia nam Abrahama, jako wzór posłuszeństwa Bogu w wierze. Sam też wyjaśnia nam, co to oznacza być posłusznym: Być posłusznym (ob-audire) w wierze oznacza poddać się w sposób wolny usłyszanemu słowu, ponieważ jego prawda została zagwarantowana przez Boga, który jest samą Prawdą. Wzorem tego posłuszeństwa, proponowanym nam przez Pismo święte, jest Abraham (KKK 144). Katechizm nie jest pierwszym, który ukazuje Abrahama jako wzór dla wierzących. Odwołuje się bowiem, do słów Pisma Świętego, w którym autor Listu do Hebrajczyków, głosząc wielką pochwałę wiary przodków, podkreśla w sposób szczególny wiarę Abrahama, stawiając ją tym samym za wzór do naśladowania. Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał (okazał posłuszeństwo) wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie (zob. KKK 145). Poprzez to posłuszeństwo Abraham stał się prawdziwie tym, który nie tyle mówił o wierze, co swoją wiarę uczynił swym życiem. Uwierzył i uczynił według tego, w co uwierzył. W ten sposób, jak podaje Katechizm, Abraham urzeczywistnia (...) definicję wiary zawartą w Liście do Hebrajczyków: "Wiara... jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy" (...) Dzięki tej "mocnej wierze" (Rz 4, 20) Abraham stał się "ojcem wszystkich tych, którzy... wierzą" (Rz 4, 11. 18) (KKK 146). Wierzyć zatem, to usłuchać głosu Boga, mając pewność, że to, co On mówi wypełni się, nawet, gdyby nic na to nie wskazywało. Tak, jak Abraham, nasz świadek wiary, który "wbrew nadziei uwierzył nadziei" (Rz 4, 18) (KKK 165). Wystarczy, że tak mówi Bóg - On mylić się nie może. Dlatego bez wahania, na wezwanie Boga Abraham udaje się w drogę, "jak mu Pan rozkazał" (Rdz 12, 4); jego serce jest całkowicie "poddane Słowu"; jest posłuszny (KKK 2570). Jego posłuszeństwo Bogu, jego wiara wciąż zostaje przez Boga umacniana. Jako ostateczne oczyszczenie jego wiary, Bóg żąda od niego jako od tego, "który otrzymał obietnicę" (Hbr 11, 17), aby złożył w ofierze syna, którego mu dał. Wiara Abrahama nie słabnie, mówi on: "Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie" (Rdz 22, 8), "pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych" (Hbr 11,19). W ten sposób ojciec wierzących upodobnił się do Ojca, który nie oszczędzi własnego Syna, lecz wyda Go za nas wszystkich Jego posłuszeństwo Bogu, czyli jego wiara nie zależy jedynie od Bożych obietnic, które nie wymagają wielkich poświęceń, ale pozostaje niezachwianą również wtedy, gdy Bóg żąda tego, co dla niego najważniejsze. Dlatego Abraham przez swoją wiarę stał się błogosławieństwem dla "ludów całej ziemi" (KKK 2676). Błogosławili sobie nawzajem jego imieniem, tzn. życzyli sobie, aby i ich wiara była taka, jak wiara Abrahama, i aby przez to Bóg im tak błogosławił i tak prowadził, jak prowadził Abrahama. 

Wzór nadziei

Z wiarą nierozerwalnie związana jest nadzieja. Jeśli więc Katechizm, za Pismem Świętym, przedstawia nam Abrahama, jako wzór wiary, to musi również ukazać nam go, jako wzór nadziei. Dlatego tak mocno i dobitnie, mówiąc o świadkach wiary, przypomina słowa św. Pawła, skierowane do Rzymian, o Abrahamie, który "wbrew nadziei uwierzył nadziei" (Rz 4, 18) (KKK 165). Nasza nadzieja, nadzieja chrześcijańska podejmuje i wypełnia nadzieję narodu wybranego, mającą swoje źródło i wzór w nadziei Abrahama. To On, jako pierwszy otrzymał tak wielkie obietnice od samego Boga, który zaufał pełen nadziei, że wszystko to, co mu Pan przekazuje wypełni się. I jeszcze raz: On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów" (Rz 4,18) (KKK 1819).

piątek, 11 stycznia 2013

Stał się człowiekiem

(fot.: www.piotrskarga.pl)
Na środowej audiencji, 9 stycznia, Papież zatrzymał się jeszcze na okresie liturgicznym Bożego Narodzenia i na tajemnicy Wcielenia, nad wielką tajemnicą Boga, który zstąpił z nieba, aby przyjąć nasze ciało. W Jezusie Bóg przyjął ciało, stał się człowiekiem takim, jak my i w ten sposób otworzył nam drogę do swojego nieba, do pełnej komunii z Nim.

Na początku swej katechezy Ojciec Święty wyjaśnił znaczenie używania słowa "wcielenie". Pochodzi ono z łacińskiego "incarnatio", które było używane przez świętych do komentowania fragmentu z Ewangelii św. o Słowie, które stało się ciałem. Tutaj słowo „ciało” wskazuje człowieka w jego pełni, właśnie w aspekcie jego przemijania i czasowości, jego ubóstwa i przypadkowości. Ma to nam powiedzieć, że zbawienie przyniesione przez Boga, który stał się ciałem w Jezusie z Nazaretu dotyka człowieka w jego konkretnej rzeczywistości i niezależnie od sytuacji w jakiej się znajduje. Bóg przyjął ludzką kondycję, aby ją uzdrowić od tego wszystkiego, co nas od Niego oddziela, aby nam pozwolić nazywać Go w jego Jednorodzonym Synu „Abba, Ojcze” i być naprawdę Jego dziećmi. Stąd wypływa prawda, powtarzana dziś często, a zapoczątkowana przez św. Ireneusza: Taka jest racja, dla której Słowo stało się człowiekiem, Syn Boży Synem Człowieczym: aby człowiek, jednocząc się ze Słowem i przyjmując w ten sposób synostwo Boże, stał się synem Bożym. 

Papież zauważa również ogromne spłycenie tej wielkiej tajemnicy i sposobu przeżywania Świąt Bożego Narodzenia. I rzeczywiście w tym okresie Bożego Narodzenia (...) czasami większą uwagę zwracamy na aspekty zewnętrzne, na „barwy” święta, niż na istotę obchodzonej przez nas wielkiej nowości chrześcijańskiej: coś absolutnie nie do pomyślenia, czego dokonać mógł tylko Bóg i w co możemy wejść jedynie z wiarą. Logos, który jest u Boga, Logos, który jest Bogiem (por. J 1,1), Stwórca świata, dla którego zostały stworzone wszystkie rzeczy (J 1,3), który swoim światłem towarzyszył ludziom na przestrzeni dziejów (por 1,4-5; 1,9), staje się ciałem i zamieszkuje między nami, staje się jednym z nas (por 1,14). Dlatego koniecznym jest przypomnienie sobie prawdziwego znaczenia tych dni świątecznych. Ważne jest więc odzyskanie zadziwienia w obliczu tajemnicy, pozwolenie objęcia się wielkością tego wydarzenia: Bóg jako człowiek przemierzył nasze drogi, wkraczając w czas człowieka, aby nam przekazać swoje życie wewnętrzne (por. J 1, 1-4). Uczynił to nie z przepychem władcy, który podporządkowuje świat swoją władzą, ale z pokorą dziecka.

środa, 9 stycznia 2013

Idź, i ty czyń podobnie!

Miłosierny Samarytanin
(fot.: gosc.pl)
Stolica Apostolska opublikowała orędzie Benedykta XVI na 21. Światowy Dzień Chorego, przypadający, jak co roku 11 lutego we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes. W sposób uroczysty tegoroczny Dzień Chorego obchodzony będzie w tym roku w sanktuarium maryjnym w Altötting, w Niemczech.

Tytuł orędzia został zaczerpnięty z Ewangeli według św. Łukasza, z przypowieści o Miłosiernym Samarytaninem: Idź, i ty czyń podobnie! (Łk 10,37).

Wyrażając swoją bliskość z chorymi, Ojciec Święty przypomina jednocześnie cel obchodzenia Dnia Chorego. Dzień ten jest dla chorych i pracowników służby zdrowia, dla wiernych chrześcijan i dla wszystkich osób dobrej woli „owocnym czasem modlitwy, współuczestnictwa i ofiary z cierpienia dla dobra Kościoła oraz skierowanym do wszystkich wezwaniem, aby rozpoznali w chorym bracie święte Oblicze Chrystusa, który przez cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie dokonał dzieła zbawienia ludzkości.