niedziela, 30 września 2012

XXVI niedziela zwykła (B)

Lb 11,25-29
Działanie Boże jest tak wolne i bezinteresowne, że może on do niego zaangażować kogo chce i jak chce. Takie postępowanie, jak dla nas jest zawsze trudne do zaakceptowania: jesteśmy zawsze kuszeni, aby wymuszać dzieła Boże według naszego wąskiego sposobu widzenia i pojmowania, a kiedy On okazuje swoją całkowitą niezależność i wolność, dochodzimy do tego, że potrafimy się nawet Nim zgorszyć. Kiedy zaczniemy rozumować jak Bóg, wtedy nasze serce się wreszcie rozszerzy, obejmując swoją miłością wszystkich ludzi bez wyjątku. Ale dopóki to się nie stanie, pozostajemy wciąż w naszej wąskiej i ciemnej mentalności, przekonani, że tylko my jesteśmy umiłowani przez Boga i jedynie my jesteśmy posiadaczami jego zbawienia i jego tajemnic. W ten sposób myślał już naród wybrany, czego rezultatem było nierozpoznanie Zbawiciela, który przyszedł pośród nas.

Jk 5,1-6
Bogactwo, samo w sobie, nie jest ani złe, ani dobre. Problem powstaje wtedy, kiedy do nich przywiązujemy nasze serce. Są osoby, które mogłyby być szczęśliwe - i uczynić szczęśliwymi innych - dzięki licznym dobrom, które mają a.... pomimo nich właśnie, są nieszczęśliwe. Dlaczego? Problem tkwi w tym, że stają się one tak naprawdę niewolnikami tego, co mają, nie będąc już nawet w stanie żyć i normalnie funkcjonować bez swych dóbr. Nie umieją ich nawet dobrze wykorzystywać. W ten sposób staje się rzecz wprost odwrotna do normalnej sytuacji: zamiast umieć wykorzystywać rzeczy dla swego życia, wykorzystują swoje życie jedynie po to, by mieć, stając się sługami rzeczy. Dlatego też Słowo Boże jest tak bardzo twarde i nieugięte kiedy mówi o bogactwie: wszystkie te rzeczy kiedyś się zniszczą, przepadną i każdy kto na nich buduje swoje życie, kiedy przyjdzie ich koniec doświadczy ogromnego zniszczenia i pustki w swoim życiu. Jego życie legnie w gruzach. Wielkim problemem jest również fakt, że owa postawa wcale nie zależy od ilości posiadanych dóbr, ale od stopnia przywiązania się do nich. Te słowa zatem nie są skierowane jedynie do bogaczy, ale dotyczy również Ciebie.

Mk 9,38-43.45.47-48
Często aby żyć jako prawdziwy chrześcijanin trzeba być gotowym, aby dokonywać odważnych wyborów. Oczywiście nie chodzi tutaj o dosłowne okaleczanie się, ile raczej o zdolność odrzucenia i uczynienia ważnych cięć w naszym życiu, które wcale nie oznaczają, że są mniej bolesne, czy że kosztuje to mniej naszej krwi. To właśnie tylko wtedy, kiedy mamy odwagę do uczynienia tych wewnętrznych cięć i do życia Ewangelią bez żadnych kompromisów, możemy doświadczyć Jej wyzwalającej mocy. Pan nie chce osób smutnych i sfrustrowanych: On pragnie, abyśmy byli szczęśliwi. Ale przede wszystkim chce, abyśmy byli wolnymi i zdolni do pójścia za nim bez ciężarów i sytuacji, które mogłyby zagrozić w byciu Jego uczniem. Dlatego też pokładaj zawsze ufność w Panu, nawet jeśli prosi Cię o coś, co wydaje się być wielkim poświęceniem. Bardzo szybko doświadczysz nowej mocy w sobie.

Chcę dać się prowadzić Chrystusowi, pozwolić Mu pokochać mnie całkowicie, poznając całą prawdę o sobie samym, odcinając wszystko to, co w moich czynnościach budzi zgorszenie, wszystkie moje pragnienia i czyny, które nie prowadzą do Chrystusa, do mojej świętości, które są przyczyną moich grzechów.
To Ewangelia zachęca mnie do zdecydowanego wyeliminowania we mnie tego wszystkiego, co może stać się powodem zgorszenia. Może właśnie ten dzień Pański poświęcę na rozważenie tego zaproszenia. Moje ręce: budują czy niszczą? Moje stopy: zmierzają do wyznaczonego celu czy może uciekają od dobrych dróg? Moje oczy: widzą jeszcze Boga we wszystkim, co się wydarza wokół mnie?



30 września - św. Hieronima

św. Hieronim
(fot.: www.maksymilian.konin.pl)
Urodził się około 340 roku w Dalmacji (dzisiejsza Chorwacja). 

Rodzice wysłali go do ukończenia studiów w Rzymie. Tutaj został ochrzczony przez papieża Liberiusza, mając około 20. lat. 

Po kilku spotkaniach z mnichami, postanowił żyć w odosobnieniu, na pustyni, gdzie poświęcił się życiu pełnemu ciężkich wyrzeczeń i studium ksiąg świętych. 

Został wyświęcony na kapłana w Antiochii. W Rzymie współpracował z papieżem Damazym, po którego śmierci powrócił do Jerozolimy, gdzie założył, niedaleko kościoła Narodzenia Pańskiego, klasztor, w którym zmarł w 419 lub 420 roku. 

Na podstawie oryginalnych tekstów w języku greckim i hebrajskim, dokonał redakcji na język łaciński Ewangelii, a następnie Psałterza i większej części Starego Testamentu. Tłumaczenia te stanowią tak zwaną Wulgatę, tekst oficjalny Kościoła. 

Hieronim umieścił Biblię na pierwszym miejscu w swoim życiu, a przede wszystkim bardzo mocno starał się, aby żyć według Niej każdego dnia swego życia, pomimo swego trudnego i impulsywnego charakteru. 

Czego możemy się nauczyć od świętego Hieronima? Przede wszystkim tego: kochać Słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym. Powtarzał święty Hieronim: Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Dlatego też bardzo ważnym jest, aby każdy chrześcijanin żył w kontakcie i w osobistym dialogu ze Słowem Bożym, podarowanym nam i zawartym w Biblii. Miejscem uprzywilejowanym do czytania i słuchania Słowa Bożego jest liturgia, w czasie której, celebrując Słowo i czyniąc obecnym w Sakramencie Ciało Chrystusa, aktualizujemy Słowo w naszym życiu i czynimy Je obecnym pośród nas.

sobota, 29 września 2012

29 września - świętych Michała, Gabriela i Rafała, Archaniołów

święci Archaniołowie: Michał, Rafał i Gabriel
(fot.: www.gloria.tv)
W Nowym Testamencie termin archanioł jest przypisany Michałowi, dopiero później został on również przypisany Gabrielowi i Rafałowi: są oni jedynymi trzema archaniołami uznanymi przez Kościół. 

O ich istnieniu mówi wyraźnie Pismo Święte, nadając im imiona, które określają ich funkcje. Trzeba bowiem wiedzieć, że termin anioł oznacza urząd, funkcję do spełnienia, a nie samą naturę; aniołowie pełnią służbę Bogu i Synowi człowieczemu, Chrystusowi. 

Gabriel przedstawia się Zachariaszowi, jako stojący przed Bogiem (Łk 1,19). Daniel poznaje go jako przynoszącego i wyjaśniającego przesłanie Boże (Dn 8,16; 9,21): zapowiada w rzeczywistości narodzenie Chrzciciela i Jezusa Chrystusa (Łk 1,5-22.26-38). Jego imię oznacza Bóg jest mocą. Mówi nam jak rozpoznawać zamysł Boży w naszym życiu i jak go zaakceptować. 

Rafał ukazany jest w Księdze Tobiasza. Towarzyszy Tobiaszowi, synowi Tobita i Anny, podczas jego podróży, chroni go i strzeże od wszelkich niebezpieczeństw. Pomaga Tobiaszowi uwolnić Sarę od złego ducha i wyleczyć swojego ojca ze ślepoty. Jego imię oznacza Bóg uzdrawia. Jest tym, który nas przewodzi, towarzyszy i prowadzi ku Panu. 

Michał pomaga prorokowi Danielowi w jego zmaganiach i trudnościach (Dn 10,13.21; 12,1). List św. Judy (w. 9) przedstawia go w walce przeciwko szatanowi o ciało Mojżesza. Także Księga Apokalipsy (12,7) przypomina walkę Michała i jego aniołów przeciwko smokowi. Jego imię oznacza: Któż jak Bóg? Uczy nas, że jedynie Bóg jest jedyną koniecznością naszego życia i tylko jemu powinniśmy chcieć oddawać naszą chwałę.

czwartek, 27 września 2012

27 września - św. Wincentego a Paulo, prezbitera

św. Wincenty a Paulo
(fot.: www.nasza-arka.pl)
Urodził się 24 kwietnia 1581 roku w Pouy (obecnie St-Vincent-de-Paul ), w bardzo ubogim regionie południowo-zachodniej Francji. 
 
Z ubogiego pasterza stał się kapłanem i rozpoczął swoją błyskotliwą karierę. 
 
W 1605 roku, podczas jednej ze swoich podróży przez morze, został porwany przez tureckich piratów i uprowadzony, jako niewolnik, do Tunisu. Po dwóch latach, odzyskał wolność, uciekając łódką wraz ze swoim ostatnim panem, nawróconym przez niego na chrześcijaństwo. To dwuletnie doświadczenie zrodziło w nim pragnienie przynoszenia ulgi materialnej i duchowej skazanym. 
 
W 1612 roku został proboszczem pod Paryżem. Poświęcił się ewangelizacji ludności wiejskiej, był kapelanem na galerach i apostołem miłosierdzia pośród ubogich, chorych i cierpiących. 
 
Założył Zgromadzenie Księży Misjonarzy (lazarystów) oraz, wraz ze świętą Ludwiką de Marillac, Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia (1633), aby przywrócić ten sam styl życia, jaki był u początku Kościoła, aby formować kler do świętości i służyć ubogim. Mówił do kapłanów św. Wawrzyńca: Misjonarze, bardziej niż inni kapłani, muszą być wypełnieni duchem współczucia, będąc zobowiązani, poprzez ich status i poprzez ich powołanie, do służenia najbardziej nieszczęśliwym, odrzuconym, uciemiężonym materialnie i duchowo.  
 
Dla niego samego królowa Francji utworzyła Ministerstwo Miłosierdzia. I tak, jako niezwykły minister organizował pomoc ubogim na skalę narodową. 
 
Święty Wincenty zmarł 27 września 1660 roku. Tuż przed śmiercią miał powiedzieć: Jeszcze nic nie zrobiłem... Potrzeba zrobić znacznie więcej... 
 
Jest wspominany jako święty od dzieł miłosierdzia. 

środa, 26 września 2012

26 września - świętych Kosmy i Damiana, męczenników

święci Kosma i Damian
(fot.: www.fzspoznan.franciszkanie.pl)
Byli synami chrześcijan: ojciec, nawrócony niedługo po ich narodzeniu, zmarł w czasie prześladowań w Cylicji; matka, chrześcijanka od dłuższego czasu, zajęła się ich początkowym wychowaniem. 

Nauki pobierali w Syrii, specjalizując się w medycynie. 

Kompetentnie wykonywali swój zawód lekarza w Egei a później w Cyrze. Świadczyli swoje usługi bez żądania zapłaty w zamian, ani w pieniądzach, ani w jakikolwiek inny sposób, od nikogo, ani od bogatych, ani od biednych. Tym zasłużyli sobie na przydomek bezpieniężnych (pozbawionych pieniędzy). Bracia uzdrawiali zarówno ciało, ale przede wszystkich duszę, ponieważ przywoływali ożywiające imię Chrystusa i głosili Ewangelię. Chorzy w ten sposób znajdowali uzdrowienie i  pocieszenie, a jeśli byli poganami, nawracali się na chrześcijaństwo. 

Kosma i Damian zostali aresztowani i oskarżeni za zakłócanie porządku publicznego i wyznawanie zakazanej wiary. Grożąc im torturami i karą śmierci zachęcano ich do wyrzeczenia się swojej wiary. Kosma i Damian natomiast odpowiedzieli swoim prześladowcom: My czcimy jedynego i prawdziwego Boga i naśladujemy naszego jedynego Nauczyciela, Jezusa Chrystusa. Ich heroiczna odporność dodała odwagi innym chrześcijanom, którzy zastanawiali się, czy wyrzec się wiary, aby zachować życie, czy wytrwać i cierpieć więzienia, tortury i śmierć, naśladując Chrystusa na drodze krzyżowej. 

Ponieśli męczeństwo wraz z ich młodszymi braćmi w okolicach Antiochii w 303 roku. 

26 września, jest prawdopodobną datą poświęcenia bazyliki, która w Rzymie nosi ich imię, zbudowanej za Feliksa IV (525-530). 

Kosma i Damian ogłosili światu, poprzez swoją miłość i śmierć, prawdę o Chrystusie. Ich przesłanie miłości i wiary płynie aż do nas, proponując nam Boga, jako jedyną kotwicę, której można zawierzyć, jedyny horyzont, wobec którego możemy ukierunkowywać nasze wybory.

niedziela, 23 września 2012

XXV Niedziela Zwykła (B)

Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie
Carl Vogel Vogelstein (1788-1868), Florencja
(fot. www.30giorni.it)
Mdr 2,12.17-20
Człowiek sprawiedliwy jest skazany na cierpienie. Ale nie dlatego, że wypowiada słowa upomnienia czy nagany wobec innych. Czyni go takim jego własne zachowanie, zwrócone ku sprawiedliwości i świętości, które mocno porusza sumienia tych, którzy żyją w kompromisach i w kłamstwie. Dlatego starają się oni, aby sprawiedliwy został wyeliminowany. Dzieje się tak również dzisiaj: może dziś sprawiedliwy nie jest eliminowany materialnie, ale jest uciszany i wyśmiewany do tego stopnia, że jego świadectwo traci siłę przebicia i nie budzi już sumień ludzkich. Co my możemy zrobić wobec takiej sytuacji? Możemy nie ustawać w naszym zaangażowaniu, aby żyć w świętości i miłości, bez względu na krytykę i odrzucenie, którymi świat obdarza tych, którzy należą do Chrystusa. W ten sposób Bóg wciąż będzie mówił do serc ludzi naszych czasów.

Jk 3,16-4,3
Nawet najbardziej święte rzeczy mogą stać się jedynie pewnym alibi, aby ukryć nasze własne żądze; zwłaszcza zazdrość, która jest okropną trucizną, może posłużyć się żądzami, wyglądającymi na pierwszy rzut oka, jako dobre i sprawiedliwe, aby nimi ukryć w rzeczywistości postawę niechęci i odrzucenia. Nie ma bardziej świętej i koniecznej pracy dla chrześcijanina, jak właśnie wykorzenienie z serca zazdrości i urazy wobec drugiego człowieka. Jest to prawdziwie diabelski grzech: w rzeczywistości bowiem sam diabeł utracił swoją godność z powodu zazdrości o człowieka. Często spędzamy życie na zazdroszczeniu sobie nawzajem, nigdy nie staramy się natomiast mocno odwdzięczać się Panu za dary, jakich udzielił nam w naszym życiu. Nigdy nie jesteśmy zadowoleni z tego co mamy i kontynuujemy porównywać się z innymi, z tym, co robią i z tym, co czynią. Musimy więc wykonać decydujący zwrot, jeśli na poważnie myślimy o wprowadzeniu Słowa Boże do naszego życia.

Mk 9,30-37
Przykrym jest rozważać dzisiaj wewnętrzną ślepotę uczniów, którzy nawet wobec zapowiedzi bliskiej męki i śmierci Jezusa nie są w stanie powstrzymać swoich ambicji. Pomiędzy nimi i Nauczycielem jest jeszcze ogromna odległość: wewnętrzne oddalenie, spowodowane niezrozumieniem i zatwardziałością serca. Kto wie, jakim ciosem było dla nich usłyszeć od Jezusa, że jest się naprawdę Jego uczniem o tyle, o ile stara się posiąść postawę dziecka. Być uczniem Chrystusa nie jest więc kwestią posiadania władzy, ale posiadania takiej samej prostoty serca, jaką kieruje się dziecko. Za każdym razem, gdy poszukujemy jedynie widocznych i wielkich znaków Kościoła i nie umiemy radować się nawet małą liczbą osób, które prawdziwie poszukują Pana, przyjmujemy taką samą postawę, jak Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii.

Kim ja jestem? Jaką postawą życia i serca wykazuję się wobec Jezusa? Gdyby stanął dzisiaj przede mną uściskałby mnie, czy postawiłby mi kogoś innego za wzór? Kim są ci mali, o których ja zapominam na co dzień? Kim są ci, których ja określam jako niegodnych obecności w moim życiu, bo mogliby przeszkodzić mojej karierze lub mojej wolności? 
 
Proszę dzisiaj Jezusa, aby pomógł mi odkryć na nowo pokorę, która stałaby się podstawową cnotą mojego życia duchowego.


piątek, 21 września 2012

21 września - św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty

św. Mateusz
(fot.: www.wiara.pl)
Mateusz był poborcą podatkowym. Dlatego też należał do klasy celników, uważanych za oszustów i wyzyskiwaczy ludzi. Ponadto byli uważani również za nieczystych, ponieważ brudzili swoje ręce licznymi przekrętami finansowymi. Innymi słowy, byli po prostu traktowani na równi z wykluczonymi ze społeczeństwa i ze złodziejami, których należy po prostu unikać. 

Jezus, kiedy go zobaczył, zamiast go ominąć zatrzymał się, przywołał go i zaprosił, aby ten poszedł za nim i Go naśladował. Dla Jezusa żaden mężczyzna i żadna kobieta, w jakimkolwiek by byli stanie, także będąc w niesławie u ludzi, tak jak Mateusz, nie są wykluczeni z zaproszenia do służenia Ewangelii. 

To co w takim przypadku jest naprawdę konieczne i ważne, to przyjęcie we własnym sercu zaproszenia Jezusa do naśladowania Go. Mateusz je przyjął i zaczął podążać za Jezusem. I był to początek połączony z wielkim świętem: Mateusz zaprosił swoich przyjaciół celników i grzeszników, którzy zasiedli wokół Jezusa, aby wspólnie spożyć obiad i cieszyć się wraz z nim. 

Świat nie rozumie tego nowego sposobu zachowania się, ale właśnie taka jest nowość Ewangelii: wszyscy mogą zostać dotknięci w swym sercu i zmienić swoje życie, zwłaszcza grzesznicy. Jezus bardzo szybko wyjaśnia: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają, ponieważ chcę raczej miłosierdzia niż ofiary.  

Mateusz, z grzesznika jakim był, stał się przykładem, jak należy naśladować Jezusa. Więcej nawet, poprzez Ewangelię, która przyjęła jego imię, stał się przewodnikiem i nauczycielem wielu. 

Jego Ewangelia jest Ewangelią o Królestwie Bożym, o wypełnieniu się w Chrystusie Starego Przymierza. Jest to Ewangelia Błogosławieństw i Kazania na górze, przypowieści o Królestwie i o sądzie ostatecznym. Jest to Ewangelia o Kościele, założonym na skale, którą jest Piotr i o jego tajemnicy. 

Liturgia wykorzystywała ją zawsze w sposób szczególny, zwłaszcza przygotowując dorosłych do sakramentu Chrztu.

czwartek, 20 września 2012

20 września - świętych Andrzeja Kim Taegon, kapłana, Pawła Chong Hasang i Towarzyszy, męczenników

św. Andrzej Kim Taegon
św. Paweł Chong Hasang
(fot.: www.apostolegc.net)
Pierwsze ziarno wiary katolickiej zostało przyniesione do Korei na początku XVII wieku przez świeckiego Koreańczyka po jego powrocie do ojczyzny z Pekinu. 

Pomimo braku obecności pasterzy, utworzyła się silna i żarliwa wspólnota, prowadzona i pielęgnowana prawie wyłącznie przez świeckich aż do 1836 roku, kiedy to pierwsi misjonarze, przybyli z Francji, potajemnie wprowadzili się na te rejony. 

Mimo wszystko, pierwsi chrześcijanie koreańscy spotkali się z oporem ze strony władz i religii tradycyjnych, co zapoczątkowało prześladowania trwające, w różnych miejscach i z różnym nasileniem, przeszło sto lat, ale zamiast zdławić wiarę, stały się posiewem nowych chrześcijan. 

Spośród wszystkich męczenników koreańskich, których liczbę szacuje się około dziesięciu tysięcy, znane jest i udokumentowane męczeństwo 103 osób: mężczyzn i kobiet, żyjących w związkach małżeńskich i samotnych, starców, młodych i dzieci; najstarsza z tych osób liczyła 79 lat, najmłodsza zaledwie 13. Wśród nich byli Andrzej Kim Taegon, żarliwy duszpasterz, oraz wybitny świecki apostoł, Paweł Chong Hasang.

Papież Jan Paweł II, podczas swojej podróży duszpasterskiej do tej odległej ziemi, 6 maja 1984 roku, wpisał męczenników koreańskich do kalendarza świętych. 

Ich wspomnienie obchodzi się pod dzisiejszą datą, ponieważ ich znaczna grupa przecierpiała swoje męczeństwo w dniach 20 i 21 września.

środa, 19 września 2012

19 września - św. Januarego, biskupa i męczennika

św. January
(fot.: wiara.pl)
January urodził się w Neapolu w drugiej połowie III wieku i został wybrany biskupem Benewentu, gdzie wypełniał swój apostolat. Jego męczeństwo wpisuje się w kontekst prześladowań za Dioklecjana. 

Znał diakona Sozjusza, który przewodził wspólnocie chrześcijańskiej w Miseno i który został aresztowany przez sędziego Drakoncjusza, prokonsula Kampanii. January, wiedząc o aresztowaniu Sozjusza, udał się wraz z dwoma towarzyszami, Festusem i Dezyderiuszem, aby zanieść mu pocieszenie w trudnych chwilach uwięzienia. Drakoncjusz, powiadomiony o ich obecności, nakazał aresztować go wraz z towarzyszami, skazując ich jednocześnie na śmierć w amfiteatrze. 

Jednakże w czasie przygotowań do spektaklu prokonsul zauważył, że lud darzył ogromną sympatią więźniów i, obawiając się rozruchów w czasie tak zwanych przedstawień, zmienił decyzję i 19 września 305 roku, nakazał ściąć Januarego i pozostałych więźniów. 

Niektórzy z chrześcijan pochowali męczenników, zachowując odrobinę ich krwi, co było częstym rytem w tamtej epoce. W czasie przenoszenia ciała Januarego na miejsce spoczynku, do dzisiejszych Katakumbach Świętego Januarego w Capodimonte zauważono, że po zbliżeniu do kości Świętego, jego zakrzepła krew, zamknięta w dwóch ampułkach, przybierała znów formę płynną. 

Od tego czasu cud powtarza się trzy razy w roku (pierwsza sobota maja, 19 września, 16 grudnia) w obecności zawsze licznie zgromadzonego tłumu.

sobota, 15 września 2012

15 września - Najświętszej Maryi Panny Bolesnej

(fot.: www.materdolorosa.wdesk.pl)
Dziś, wspominając Najświętszą Maryję Pannę Bolesną, patrzymy na Maryję, która dzieli cierpienia Syna znoszone za grzeszników. 

Jak mawiał święty Bernard, Matka Chrystusa weszła w mękę Syna poprzez swoje współczucie. U stóp krzyża wypełnia się proroctwo Symeona: Jej serce Matki zostało przeniknięte (por. Łk 2,35) cierpieniami zadanymi Niewinnemu, zrodzonego z Jej ciała. 

Tak, jak Jezus płakał (por. J 11,35), tak również Matka z pewnością płakała nad umęczonym ciałem Syna. Jednakże nasze uwielbienie Jej, nie pozwala nam do końca przeniknąć Jej bólu, bardziej wolimy ją widzieć, jako naszą Panią i Królową; głębia Jej cierpienia jest jedynie zasugerowana tradycyjnym symbolem siedmiu mieczy. 

Można przypuszczać, że te cierpienia, podobnie jak Jej Syna, Jezusa, tak i Ją doprowadziły do perfekcji, udoskonaliły Ją (por. Hbr 2,10) tak, że stała się zdolną podjąć nową, duchową misję, którą Syn osobiście Jej powierzył przed skonaniem na krzyżu: stała się Matką Chrystusa w Jego członkach, tj. w Kościele. W tej godzinie, poprzez osobę umiłowanego syna, Jezus przedstawia każdego ze swoich uczniów Matce, mówiąc: Niewiasto, oto syn Twój (J 19,26-27).

piątek, 14 września 2012

14 września - Podwyższenia Krzyża Świętego

(fot.: www.misterium.ksu.pl)
Tego dnia, w którym liturgia Kościoła obchodzi święto Podwyższenia Krzyża Świętego, Ewangelia przypomina znaczenie tego wielkiego misterium: Bóg tak bowiem umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał (J 3,16), aby świat poprzez Niego został zbawiony. Syn Boży ogołocił samego siebie, przyjmując postać sługi, będąc posłusznym aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu (Flp 2,8). To właśnie przez Jego krzyż jesteśmy zbawieni. 

Narzędzie męki, które w Wielki Piątek okazało się wyrazem sądu Boga nad światem, stało się źródłem życia, przebaczenia, miłosierdzia, znakiem pojednania i pokoju. 

Aby być uzdrowionym z grzechów, patrzmy na Chrystusa ukrzyżowanego - mówił św. Augustyn. Wznosząc oczy ku Ukrzyżowanemu, adorujmy Tego, który przyszedł, aby wziąć na siebie grzech świata i podarować nam życie wieczne. 

Kościół zaprasza nas do uniesienia z dumą tego chwalebnego krzyża, aby świat mógł zobaczyć dokąd posunęła się miłość Ukrzyżowanego do ludzi, do wszystkich ludzi. Zaprasza nas on do czynienia dzięki Bogu, że z drzewa, które przyniosło śmierć wytrysnęło na nowo życie. Na tym drzewie Jezus objawił nam swój wielki majestat, objawił nam swoje wyniesienie do chwały. 

Przyjdźcie, adorujmy Go! Pośród nas znajduje się Ten, który nas umiłował aż do oddania swego życia za nas, Ten, który zaprasza każdego człowieka, aby zbliżył się do Niego z ufnością.

czwartek, 13 września 2012

13 września - św. Jana Chryzostoma, biskupa i doktora Kościoła

św. Jan Chryzostom
(fot.: www.sadeczanin.info)
Urodził się w Antiochii w 349 roku w zamożnej rodzinie. Osierocony przez ojca był wychowywany przez matkę w duchu chrześcijańskim. 

Bardzo szybko poczuł potrzebę pogłębienia tajemnicy Boga i oddanie na Jego służbę swojej elokwencji. Otrzymał chrzest w wieku około dwudziestu przygotowując się do niego poprzez studium nad Pismem Świętym. Po przyjęciu chrztu spędził sześć lat na bardzo wymagającym życiu ascetycznym, jednakże jego ciało nie wytrzymało ich trudów i w ten sposób powrócił do Antiochii, gdzie w 386 roku został kapłanem, przeznaczonym do głoszenia kazań dla ludu. 

Lud spieszył z różnych stron i wypełniał szczelnie kościół, aby tylko móc go słuchać. Był jednym z najlepszych kaznodziejów, dlatego też otrzymał od potomnych tytuł Chryzostom, to znaczy Złotousty. Jego słowo było ubogacone i oparte zawsze na Piśmie Świętym, które ukochał i znał dogłębnie. W ten sposób jego sława dotarła aż do Konstantynopola. 

Jedną z jego największych trosk, w chrześcijaństwie rozdartym herezjami i schizmami, była jedność Kościoła. 

W 398 roku został wyświęcony na biskupa Konstantynopola. W tym mieście, w płomiennych słowach, Jan potępił bogactwo i nadmierny luksus cesarzowej Eudoksji, za co został wygnany, po raz pierwszy, latem 404 roku. Później, pomimo wystąpienia papieża Innocentego I w jego obronie, został wygnany na zawsze i zmuszony do wyczerpującej podróży 1 300. kilometrów. 

Jan, wykończony trudami długiej i bardzo ciężkiej podróży, odszedł na spotkanie swojego Pana. Po otrzymaniu Komunii Świętej, zmarł 14 września 407 roku, szepcząc swoją ulubioną modlitwę: Chwała Bogu we wszystkich rzeczach.

środa, 12 września 2012

12 września - Najświętszego Imienia Maryi

(fot.: www.prezentki.opoka.net.pl)
Kilka dni po święcie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, Kościół poświęca dzień ku uczczeniu świętego imienia Maryi, aby ukazać nam, poprzez liturgię, bogactwa duchowe, które to imię posiada dla nas, abyśmy tak, jak imię Jezusa, mieli je na swoich ustach i w swoim sercu, przywołując je z nadzieją w naszych potrzebach. 

Dla Żydów imię było czymś więcej, niż jedynie zwykłym słowem, odróżniającym jedną osobę od drugiej; imię pokazywało samą naturę osoby, która je nosiła. Dlatego też widzimy w Biblii, jak sam Bóg wybiera imię swoim sługom, tak jak to uczynił w przypadku: Adama, Abrahama, Izaaka, Jana Chrzciciela i Jezusa! 

Można zatem domyślać się, że Bóg w jakiś sposób zainterweniował również, aby Madonnie zostało nadane imię odnoszące się do Jej wielkości i godności. Joachim i Anna nadali swojej córeczce imię Maryja. 

Ryszard od świętego Wawrzyńca pisze: Imię Maryi, po Imieniu Jezusa, ponad wszystkimi innymi imionami, umacnia słabych, zmiękcza zatwardziałych, uzdrawia chorych, daje światło niewidomym, dodaje siły temu, kto utracił wszelką siłę, namaszcza go do nowych walk, wyzwala z niewoli diabła. 

Imię Maryi jest zatem powodem radości i nadziei: przyzywajmy go z synowską miłością.

sobota, 8 września 2012

8 września - Narodzenie Najświętszej Maryi Panny

Narodziny Maryi
(fot.: brewiarz.pl)
Liturgia wspomina dzisiaj Narodzenie Najświętszej Maryi Panny. 

To święto, tak głęboko przeżywane w pobożności ludowej, prowadzi nas do podziwu dla Maryi, która już jako dziecko, staje się zapowiedzią, najczystszą jutrzenką, Odkupienia. 

Patrzymy na dziewczynkę taką, jak wszystkie inne dziewczynki, ale jednocześnie na błogosławioną między niewiastami (Łk 1,42). Maryja jest niepokalaną córką Syjonu, przeznaczoną, by zostać Matką Mesjasza.

Patrząc na Maryję, jako dziecko, spojrzenie rozszerza się na wszystkie niewinne dzieci które, w różnych zakątkach świata, są ofiarami przemocy ze strony dorosłych. Dzieci zmuszone do trzymania broni i wychowywane do nienawiści i zabijania; dzieci przeznaczone do żebrania na ulicy, wykorzystywane do łatwego zarobku; dzieci źle traktowane i upokarzane arogancją i wykorzystywaniem przez dorosłych; dzieci pozostawione samym sobie, pozbawieni ciepła rodzinnego i perspektyw na przyszłość; dzieci, które umierają z głodu, dzieci zabite w wyniku licznych wojen i konfliktów w różnych regionach świata. Krzyk bólu dziecka, które zostaje ranione w swojej godności nie może pozostać obojętny dla nikogo. 

Przy kołysce Maryi dziecka, odnówmy świadomość obowiązku, że każdy z nas ma wiele do zrobienia, aby bronić te słabe istoty, i aby tworzyć dla przyszłość pełną pokoju. 

Módlmy się wspólnie, aby zostały dla nich stworzone odpowiednie warunki, by mogli cieszyć się spokojnym i bezpiecznym życiem.

środa, 5 września 2012

5 września - bł. Teresy z Kalkuty

bł. Matka Teresa z Kalkuty
(fot. deon.pl)
Jestem jedynie ubogą kobietą, która się modli. Modląc się, Pan napełnił moje serce miłością i w ten sposób mogłam kochać ubogich miłością Bożą.  

Matka Teresa, urodzona w Albanii w 1910 roku, chciała, aby ludzie doświadczyli czułej miłości Boga. Jej kochająca dłoń, jej otwarte ramiona, jej promienisty uśmiech, jej gesty, pełne otwarcia na drugiego człowieka, chciały przekazać ważną wiadomość: jesteś kochany, jesteś akceptowany, jest ktoś, kto martwi się o ciebie. 

Przekonująca siła miłości matki Teresy posiadała zdolność zdobywania sobie serc. Sama błogosławiona opowiadała to, co się wydarzyło pewnego dnia, kiedy to do domu w Kalkucie przyniesiono kobietę zabraną z chodnika, w niesamowicie zniszczonym stanie, z ciałem pokrytym owrzodzeniami. Matka przyjęła ją z całą swoją słodyczą, zatroszczyła się o nią, oczyszczając jej ciało godzinami. To biedne stworzenie, nawet wobec czułej troski matki ubogich nie przestawała przeklinać. Błogosławiona ocierała jej pot i zwilżała jej palące wargi. W końcu kobieta oświadczyła: Siostro, dlaczego to robisz? Nie wszyscy robią tak, jak ty, kto cię tego nauczył? Matka Teresa, ze szczerością swej duszy, odpowiedziała: Nauczył mnie tego mój Bóg. Wtedy kobieta ta poprosiła: Pozwól mi poznać Twojego Boga. Wtedy Matka Teresa, przytulając ją do siebie, udzieliła jej ostatniej odpowiedzi: Teraz już znasz mojego Boga. Mój Bóg nazywa się Miłość.

Zasnęła w Panu 5 września 1997 roku w swojej Kalkucie, z różańcem w ręku, który określała jako księga modlitwy tych prostych, brewiarz ubogich.

poniedziałek, 3 września 2012

3 września - św. Grzegorza Wielkiego, papieża i doktora Kościoła

św. Grzegorz Wielki
(fot.: www.brewiarz.pl)
Święty Grzegorz urodził się w Rzymie około 540 roku, w bogatej rodzinie patrycjuszów. 

W 572 roku, po śmierci ojca, został wybrany prefektem Rzymu. Takie życie nie przynosiło mu jednak zadowolenia, dlatego też zdecydował się na rezygnację ze wszystkich swoich funkcji i na powrót do domu, przekształcając go w klasztor św. Andrzeja na wzgórzu Celio.  

Dojrzałe doświadczenie, które posiadł w administracji cywilnej i w relacjach ze światem bizantyjskim sprawiły, że papież Pelagiusz mianował go diakonem i wysłał do Konstantynopola. 

Po kilku latach został znów wezwany do Rzymu przez papieża, który mianował go swoim sekretarzem. 

Były to trudne lata: głód dotykał znaczną część Włoch wraz z Rzymem. Wybuchła również zaraza, która pochłonęła wiele ofiar, wśród których znalazł się również papież Pelagiusz. Kler, lud i senat okazali się bezdusznymi w wyborze Grzegorza na jego następcę na Stolicy Piotrowej. Próbował się temu przeciwstawić, zamierzając również uciec, ale nie mógł jednak nic zrobić w tym kierunku: w ostateczności musiał ulec i przyjął święcenia biskupie 3 września 590 roku. 

Okazał się prawdziwym pasterzem w zarządzaniu Kościołem, w służeniu wszelką pomocą potrzebującym, promując życie monastyczne oraz umacniając i propagując wszędzie wiarę, pisząc w tym celu słynne książki o moralności oraz duszpasterskie. 

Zmarł 12 marca 604 roku.

niedziela, 2 września 2012

XXII niedziela zwykła (B)

Jacques de Letin, Mojżesz na górze Synaj
(fot.: www.twoagespilgrims.com)
Pwt 4,1-2.6-8
Podstawowe polecenie z całego prawa, które naród wybrany otrzymał od Boga za pośrednictwem Mojżesza można streścić jednym słowem: słuchać. Izraelici mają więc przyjąć dogłębnie Słowo, które Bóg do nich kieruje i uczynić je, poprzez posłuszeństwo, praktyką swojego życia. Wiemy, z wydarzeń historycznych, że polecenie to zostało odrzucone przez lud, niewierny Bogu i Jego prawu. Jezus, wiele wieków później, potępi taką samą postawę powierzchowności okazywaną przez tych, którzy zachwyceni cudami, jakich dokonał, nie znaleźli jednak miejsca w swoim życiu dla Słowa, które do nich kierował, ponieważ słuchali uszami, ale nie sercem. Jakość chrześcijanina objawia się przede wszystkim w tym, jak słucha Słowa Bożego i ile miejsca Mu ofiaruje w swoim życiu.

 Jk 1,17-18.21b-22.27
 Jakub mówi o czystości i przekazuje chrześcijanom ze swojej wspólnoty jej nowe i głębsze znaczenie. Podczas gdy dla Żydów czystość była złożona z całej serii czynności, których nie powinno się czynić, aby pozostać czystym a nie zanieczyszczonym, dla Apostoła jest ona jednoznaczna z konkretnymi czynami, które sprawiają czystymi wewnętrznie. Miłość czynna i hojna jest prawdziwą siłą, która oczyszcza i czyni człowieka godnym i sprawiedliwym przed Bogiem. Ta czystość, która pochodzi z miłości jest również mocą, która nam pozwala uciec od wpływów świata, tak fascynujących, ale jednocześnie pełnych zła. To co winniśmy się nauczyć się z dzisiejszych czytań: czemu miałoby służyć nie ubrudzenie swych rąk grzechem i różnymi nieczystościami, jeśli później pozostają one puste, bez miłości i konkretnych gestów miłosierdzia wobec bliźniego?

Mk 7,1-8.14-15.21-23
W Ewangelii Jezus mówi o "sercu", tzn. o człowieku i jego wnętrzu, i precyzuje, że rytualizm, do którego odwołują się uczeni w Piśmie i faryzeusze jest ludzką tradycją. Niestety także i dziś, jak za czasów Jezusa, łatwo jest zatrzymać się jedynie na zewnętrznej praktyce, bez ducha i życia, bez zaangażowania swojego wnętrza. Jakże nie dającym żadnego owocu, niestety, jest praktykowanie pewnych rzeczy dlatego, że tak trzeba, że muszę, dlatego, że zawsze to robiłem, bo jak nie będę tego robił to pójdę do piekła. Przeciwnie natomiast, jakże wyzwalającym, przynoszącym liczne owoce, jest słuchać pewnej "nowości", którą głosi Jezus! Tak więc, to co jest ważne, to nie jedynie wypełniać zewnętrznie niektóre praktyki, które same z siebie są dobre i poprawne, ale oczyścić intencje, które nas do ich wykonywania popychają, troszcząc się w ten sposób o nasze wnętrze. To tam, w głębi serca, Duch Święty wlewa miłość, która jest nam nieustannie darowana właśnie po to, aby nasze przylgnięcie do Prawa było wynikiem wolności, a nie przymusu.

Jestem chrześcijaninem, powie z całą pewnością swych słów każdy, kto uczestniczy w każdą niedzielę we Mszy świętej. Ale w każdą niedzielę każdy z tych ludzi, podobnie jak faryzeusze, którzy spędzali przecież w świątyni całe dnie, może usłyszeć: obłudniku. Kiedy? Panie Jezu, pomóż mi, aby w moim sercu i życiu nie było żadnych rozdwojeń. Aby nie było rozdźwięku między tym w co wierzę, tym kim jestem naprawdę - uczniem Chrystusa, a moim życiem. Niech moje czyny świadczą naprawdę, że jestem uczniem Chrystusa, niech pokazują kim naprawdę jestem. 
Wymaga to mojej odpowiedzialności wobec Słowa, które z Twoich, Jezu, ust słucham. Jak je przyjmuję? Czy żyję według Niego? Stało się już praktyką mojego życia? Nie może mi wystarczyć być wśród tych, którzy jedynie słuchają. Muszę stanąć wśród tych, którzy według tego Słowa żyją i swym postępowanie dają odpowiedź na usłyszane Słowo.

sobota, 1 września 2012

Intencje Apostolstwa Modlitwy na wrzesień 2012 roku

Ogólna:

Aby postępowanie polityków cechowały zawsze: uczciwość, prawość i umiłowanie prawdy.


Misyjna:

Aby we wspólnotach chrześcijańskich wzrastała gotowość do ofiarowania misjonarzy, kapłanów i wiernych świeckich, a także konkretnych zasobów Kościołom uboższym.